Upadki i odrodzenia

Pory roku, etapy ludzkiego życia, lęk przed śmiercią, ulotność, przemijanie. Motyw czasu w sztuce powraca często i na wiele sposobów.

28.09.2020

Czyta się kilka minut

Miniatura ukazująca styczeń, Psałterz Fécamp (Psałterz Eleonory Akwitańskiej), ok. 1185, Koninklijke Bibliotheek w Hadze /
Miniatura ukazująca styczeń, Psałterz Fécamp (Psałterz Eleonory Akwitańskiej), ok. 1185, Koninklijke Bibliotheek w Hadze /

O czasie myśleć można na różne sposoby: np. jako o niszczycielu, którego bieg prowadzi każde życie w kierunku nieuchronnego końca. W takim rozumieniu czas płynie linearnie, ale równie dobrze można wyobrażać sobie, że ma on charakter cykliczny – co odzwierciedlają regularnie powracające miesiące czy pory roku. Oba te wyobrażenia czasu były częstym motywem w sztuce europejskiej i pojawiały się w różnych odsłonach.

Obrazy miesięcy

W średniowiecznej sztuce cykl roku ukazywano najczęściej pod postacią tak zwanych „prac miesięcy” – choć nie jest to nazwa precyzyjna, ponieważ nie wszystkie aktywności w tych zestawieniach można określić mianem „pracy”. Od romańskich rzeźb po późnogotyckie ilustracje kalendarzy w rękopisach, na przestrzeni stuleci powtarzano mniej więcej bez zmian ustalony schemat kolejnych przedstawień związanych z miesiącami roku. Najczęściej towarzyszyły im odpowiednie dla każdego z nich znaki zodiaku.

Styczeń obrazowała scena ucztowania: to miesiąc karnawałowego obżarstwa, konsumpcji świątecznych zapasów. Daty obchodów Bożego Narodzenia oraz karnawału osadzone są w przedchrześcijańskich tradycjach antycznych: rzymskich Saturnaliach i greckich Dionizjach Wiejskich; ucztowanie o tej porze roku ma zatem pradawne korzenie. Echem wierzeń starożytnych jest ukazywanie w niektórych średniowiecznych ilustracjach stycznia dwutwarzowego boga Janusa: patrona początków, jednocześnie patrzącego w przeszłość i przyszłość. W lutym w średniowiecznych cyklach przedstawiano postać grzejącą się przy ogniu; najczęściej był to starzec. W marcu natomiast pojawiały się przedstawienia pierwszych prac w polu – zazwyczaj przycinanie gałązek w winnicy i okopywanie krzewów, choć mogła się też trafić orka. Kwiecień to miesiąc związany z kwitnieniem: najczęściej po prostu uosobiony przez postać trzymającą kwiaty. Maj postrzegano jako miesiąc miłości oraz miłego spędzania czasu w ogrodzie; to także miesiąc polowania (jako rozrywki arystokracji). Dlatego też ilustracją maja było przedstawienie młodzieńca z sokołem, najczęściej konno, czasami w towarzystwie damy. Sokół zresztą był w ówczesnej kulturze atrybutem kochanka, ponieważ symbolizował „polowanie” na serce damy (sokoła w wielu średniowiecznych wizerunkach trzyma Tristan spotykając się z Izoldą). W miesiącach letnich w iluminacyjnych cyklach powracają prace rolnicze: w czerwcu sianokosy, w lipcu żniwa, w sierpniu młócka. Wrzesień zawsze ilustrowało winobranie – nawet w sztuce północnych obszarów Europy, niekoniecznie będących regionami winiarskimi. Na październik przypadały czasem dalsze prace przy produkcji wina, a czasami siew; na listopad – siew lub tuczenie świń, na grudzień zaś – świniobicie.

Obraz roku jako cyklu powracających miesięcy (ze znakami zodiaku) był elementem średniowiecznego przedstawienia Universum – stworzonego przez Boga wszechświata, w którego dzieje wpisana jest historia upadku ludzkości i Odkupienia. Stąd obecność przedstawień prac miesięcy w ramach dekoracji romańskich portali, które często zawierały w sobie opowieść o całości dziejów: od Adama i Ewy, poprzez zbawczą ofiarę Mesjasza, aż po oczekiwany Sąd Ostateczny.

W sztuce nowożytnej prace miesięcy znajdziemy przede wszystkim w cyklach grafik – podobnie zresztą jak przedstawienia czterech pór roku. Te ostatnie mogły być ukazywane pod postacią pejzażu i prac właściwych dla każdej z nich lub jako personifikacje. W nowożytnym malarstwie wyjątkowo ciekawym przykładem są obrazy Giuseppego Arcimboldo (1527-1593), który tworzył popiersia postaci ułożonych z przedmiotów czy owoców. W przypadku jego czterech pór roku (w cyklach, które powielał kilkakrotnie) każda personifikacja zbudowana jest z właściwych dla siebie roślin, w określonym stadium wegetacji.

Trzej Królowie

Upływ czasu bywał także przedstawiany w postaci motywu zwanego etapami życia ludzkiego. W sztuce średniowiecznej występował on często w kostiumie religijnym, ukryty w postaciach składających pokłon Nowonarodzonemu Dzieciątku Jezus – Trzech Królach. Chociaż tak naprawdę przekaz ewangeliczny mówi nie o królach, lecz o mędrcach, a do tego nie podaje ich liczby. Te informacje uściśliły apokryfy – zapewne ze względu na trzy dary, które przynieśli (złoto, kadzidło i mirrę).

Kosztowne podarunki sugerowały, że mędrcy byli bogaci; za określeniem ich jako „królów” stoi także zapewne powiązanie typologiczne sceny Epifanii z wersetem z Psalmu 72 („Królowi Tarszisz i wysp przyniosą dary, królowie Szeby i Saby złożą daninę. I oddadzą mu pokłon wszyscy królowie, wszystkie narody będą mu służyły”). W sztuce zaś przyjęło się, że owi trzej królowie reprezentują trzy etapy życia ludzkiego. Jako pierwszy pokłon Mesjaszowi składa starzec; za nim zazwyczaj podąża król w średnim wieku, na końcu zaś – młodzieniec bez zarostu.

W sztuce nowożytnej, szczególnie w ramach tak zwanego północnego renesansu, czyli w twórczości artystów północnoeuropejskich (głównie niemieckich) XVI w., motyw etapów życia ludzkiego często powracał – etapy mogły być trzy, ale mogło być ich także więcej. Szczególnie wanitatywny wydźwięk miały przedstawienia etapów życia kobiety: ukazywały bowiem niszczący wpływ czasu na erotyczne piękno kobiecego ciała. Słynnymi przykładami takich wizerunków są obrazy Hansa Baldunga zwanego Grien (1484/85 – 1545): „Siedem etapów życia kobiety” (1544, Museum der bildenden Künste w Lipsku) albo „Trzy etapy życia i śmierć” (ok. 1509-10, Kunsthistorisches Museum w Wiedniu). W tym drugim dziele szczególnie wyeksponowane jest zestawienie cielesnej urody młodej dziewczyny (przegląda się w lustrze, co ma być przejawem próżności i zalotności) z personifikacją śmierci, która potrząsa klepsydrą nad jej głową. Wiąże się to z osobnym tematem „Dziewczyna i Śmierć”, popularnym szczególnie w sztuce niemieckiej, jako że w tym języku śmierć (der Tod) jest rodzaju męskiego, a więc może występować w roli uwodzącego młodą kobietę kochanka.

Memento mori

Czas od zawsze wiązał się kulturowo właśnie ze śmiercią: już w średniowieczu popularne były tematy odwołujące się do czasu w kontekście nieuchronnego przemijania. Jedną z najsłynniejszych historii wpisujących się w ten nurt była „Legenda o Trzech Żywych i Trzech Umarłych”. Prawdopodobnie powstała ona w XI lub XII w., choć najstarszy zachowany tekst (francuski) pochodzi ze stulecia XIII. Opowieść ta była tłumaczona na wiele języków, a w sztuce (głównie w dekoracjach rękopisów) pojawiała się przede wszystkim w późnym średniowieczu i u progu nowożytności. Historia jest bardzo prosta: oto trzech żywych spotkało trzech umarłych, którzy niestety byli niczym zombie. Owi żywi byli przedstawicielami elit (wedle różnych wersji legendy to bogaci młodzieńcy, królowie, lub też król, książę i biskup), podobnie jak niegdyś zmarli. Ci ostatni przedstawili żywym swoje historie, kończąc je ostrzeżeniem: „Takimi niegdyś byliśmy, jakimi wy dziś jesteście. / Jakimi jesteśmy teraz, takimi i wy będziecie!”. Morał historii polega zatem głównie na przypomnieniu o przemijalności doczesnych dóbr i nieuchronności śmierci w kontekście upływającego czasu. Dodatkowo ów aspekt niszczycielskiego działania czasu bywał w ilustracjach tej opowieści podkreślony poprzez ukazanie umarłych jako zwłok w trzech różnych stadiach rozkładu: od ciała, po którym chodzą robaki, po wysuszony szkielet.

Przedstawienia o treściach wanitatywnych oraz rozmaite wersje memento mori cieszyły się dużą popularnością w czasach nowożytnych, szczególnie w XVII i XVIII w. – być może m.in. ze względu na liczne zarazy i wojny dziesiątkujące w tym okresie ludność Europy. To właśnie w ówczesnych dziełach sztuki odnajdziemy zarówno atrybuty przemijania, jak i inskrypcje odnoszące się do upływającego czasu. Prowincjonalnym, lecz bardzo ciekawym przykładem może być XVIII-wieczny obraz z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu: w górnej części przedstawia on grzech pierworodny i Odkupienie, a w dolnej przypomina o nieuchronności śmierci wobec upływającego czasu. Na damskiej głowie, będącej w połowie czaszką, stoi zegar, otaczają ją zaś inskrypcje: „Memento Mori, Venit hora homo ora” (łac. „Pamiętaj o śmierci, Przychodzi godzina módl się człowiecze”) oraz „Hodie michi [ten napis zawiera błąd; powinno być: hodie mihi] – cras tibi” (łac. „Dzisiaj mnie – jutro tobie”). Motyw zegara w kontekście śmierci znajdziemy zresztą także w staropolskiej literaturze; jednym z wielu przykładów jest poemat Jakuba Teodora Trembeckiego (1643-1719/20) „Zegar bojaźni bożej”, który zawiera wersy: „Zegar bije, / godzina żywota uchodzi / Czuj o sobie; śmierć z łuku w serce twoje godzi”, albo: „Zegar bije, śmierć drzewo podcina żywota / Biada tobie, jeśli cię nie odkupi cnota”.

Jakkolwiek w cytowanym poemacie śmierć godzi z łuku, to jednak jej najpopularniejszym atrybutem stała się kosa. Choć narzędzie to może mieć także inną symbolikę, zwłaszcza w sztuce nowożytnej, czerpiącej z greckiej i rzymskiej mitologii.

Olimp i Panteon

Rzymski bóg Saturn był traktowany jako odpowiednik greckiego Kronosa, a ten ostatni został połączony z bogiem czasu Chronosem; i w efekcie wszystkie te postacie, pierwotnie odmienne, zaczęły funkcjonować w europejskiej sztuce niczym jedno bóstwo. Ich wspólnym atrybutem był sierp lub kosa.

Chronos to grecka personifikacja czasu – ukazywano go jako skrzydlatego starca. Popularnym w malarstwie nowożytnym tematem był „Czas podcinający skrzydła Amora”: chodzi oczywiście o to, że upływ czasu ma na miłość (zwłaszcza rozumianą jako zauroczenie czy też nagłe pożądanie) wpływ destrukcyjny. Najczęściej u stóp Czasu w tych przedstawieniach leży właśnie kosa oraz inne atrybuty odnoszące się do przemijania, na przykład klepsydra albo czaszka.

Już w starożytności łączono postać Chronosa z mitologicznym tytanem Kronosem – synem Uranosa (bóstwa nieba) i Gai (bóstwa Ziemi). Kronos pokonał swego ojca i wykastrował go za pomocą sierpa, który stał się jego głównym atrybutem. Uranos przeklął Kronosa, zapowiadając mu, że i on zostanie pokonany przez swego syna, w związku z czym Kronos profilaktycznie połykał swe kolejne dzieci zaraz po narodzinach. Przepowiednia dokonała się jednak w osobie Zeusa, którego matka zdołała ocalić przed poł- knięciem. Ostatecznie Kronos stał się uosobieniem lęków przemijania, szczególnie w aspekcie zastępowania jednego pokolenia przez kolejne. W wierzeniach Rzymian sierp lub kosa były atrybutami Saturna – bóstwa z czasem utożsamionego z Kronosem, ale pierwotnie związanego z płodnością ziemi, odradzaniem się przyrody oraz rolnictwem, siewem i zbiorami.

Ostatecznie jednak upływ czasu jest zagadnieniem raczej depresyjnym. Saturn stał się także patronem planety, pod której wpływem mieli pozostawać melancholicy. Temperament melancholiczny wynikać miał m.in. z przewagi czarnej żółci w organizmie człowieka (gr. melas chole – czarna żółć), a liczne w sztuce nowożytnej przedstawienia personifikacji Melancholii ukazywały ją z atrybutami powiązanymi z upływem czasu, zwłaszcza z klepsydrą.

Wydaje się, że w sztuce nowożytnej czas częściej występował w roli niszczyciela: podcinając skrzydła miłości i zapowiadając nieuchronną śmierć. Na tym tle średniowieczne „prace miesięcy” jawią się jako znacznie bardziej optymistyczna wizja upływu czasu: cykl wegetacji zakłada wprawdzie obumieranie przyrody, ale odradza się ona w każdym kolejnym roku. Czas w średniowiecznej wizji wszechświata stanowi element bożego zamysłu, a jako taki nie może być ukazywany całkowicie negatywnie. Zwróćmy także uwagę na to, że ów odwieczny cykl miesięcy zakłada pewną równowagę pomiędzy pracą a odpoczynkiem na przestrzeni roku. Doprawdy nie wiem, dlaczego tak wiele osób wciąż uważa, że media aetas były to wieki ciemne oraz ponure. ©

Czytaj teksty dodatku Copernicus Festiwal 2020: Czas

Wszystkie reprodukcje dostępne w domenie publicznej

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absol­wentka Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, doktor historii sztuki, medie­wistka. Ma na koncie współpracę z różnymi instytucjami: w zakresie dydaktyki (wykłady m.in. dla Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Otwartego AGH, licznych… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2020

Artykuł pochodzi z dodatku „Copernicus Festiwal 2020: Czas