Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Brytyjka Jack Monroe ma 25 lat i małego synka. Nikt by chyba nie pomyślał, że ta atrakcyjna szatynka z energicznym błyskiem w oku musi korzystać z pomocy banku żywności. A jednak: Monroe przychodziła tam przez pół roku – dostawała pieluchy dla dziecka i pięć produktów żywnościowych na tydzień. Podczas wyjątkowo mroźnej zimy w ogóle nie włączała ogrzewania w mieszkaniu. Chodziła po domu w kurtce, synek w kilku swetrach. Na jedzenie wydawała 10 funtów tygodniowo. Mogła za to kupić puszkę fasoli, puszkę pomidorów, ryż, makaron, bochenek chleba i trochę warzyw. Najeść się do syta próbowała na spotkaniach grupy wsparcia dla samotnych matek.
Działo się to w 2012 r. w Wielkiej Brytanii, słynącej z hojnych zasiłków. Ale zanim przyznano je Jack Monroe, przeszła ona przez czas, gdy była zwyczajnie głodna. Jej historię opowiedziało BBC – pokazując, że Zjednoczone Królestwo nie jest wolne od problemu ubóstwa, dotykającego zwykłych ludzi. To może się przytrafić każdemu, kto straci pracę, nie znajdzie nowej (bo jak Jack ma małe dziecko) i zostanie bez środków do życia.
GŁODNA EUROPA
Europa ubożeje, coraz więcej ludzi nie jest w stanie kupić sobie jedzenia – alarmuje w opublikowanym właśnie raporcie Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca. Problem dotyczy już – tak szacują autorzy raportu – 43 mln ludzi, a kolejnych 120 mln zagrożonych jest ubóstwem. „Europa stoi wobec najgorszego kryzysu humanitarnego od 60 lat” – uważa sekretarz generalny Federacji Bekele Geleta. Od 2009 do 2012 roku pomoc żywnościowa dla potrzebujących w 22 krajach objętych programem Federacji wzrosła aż o 75 procent.
Kupić jedzenie, lekarstwa czy zapłacić rachunek za prąd? – to coraz powszechniejsze dylematy Europejczyków. I to nie tylko w krajach tak dotkniętych kryzysem, jak Hiszpania czy Grecja, lecz również w tych uchodzących za zamożne, jak np. Wielka Brytania. Na Wyspach z banków żywności korzysta już pół miliona ludzi, a ich liczba rośnie. Dlatego pod koniec listopada wolontariusze Czerwonego Krzyża ruszą do supermarketów, by prosić ich klientów o darowizny żywnościowe dla potrzebujących. Będzie to pierwsza taka masowa akcja na Wyspach Brytyjskich od końca II wojny światowej.
W raporcie znalazły się też kraje, które radzą sobie dobrze – jak Niemcy. Autorzy raportu zwracają bowiem uwagę, że aż jedna czwarta niemieckich zatrudnionych to pracownicy dostający najniższe wynagrodzenie, a połowa umów o pracę to krótkie kontrakty. Około 600 tys. Niemców, choć pracuje, nie zarabia dość, by starczyło im na życie. Pięć i pół miliona Niemców z klasy średniej straciło swój status i należy dziś do grona najmniej zarabiających. Przepaść między klasą średnią a najuboższymi rośnie.
Z kolei we Francji w ostatnich latach w ubóstwo popadło 350 tys. ludzi. Z kryzysu wychodzi Łotwa, ale z pomocy żywnościowej musi korzystać tam 140 tys. ludzi. Problemy narastają też w Danii, a nawet w Luksemburgu – najbogatszym kraju Unii, gdzie Czerwony Krzyż dostarcza żywność potrzebującym.
NOWE STATYSTYKI
Niedożywienie i ubóstwo: to dziś jedne z najbardziej skrajnych skutków kryzysu.
W Hiszpanii z pomocy Czerwonego Krzyża korzysta już 2,5 mln ludzi (w 2009 r. było ich 900 tys.). Coraz bardziej powszechne stają się problemy psychiczne jak depresja (czasem prowadzące do samobójstwa). W Grecji liczba kobiet odbierających sobie życie wzrosła ponad dwukrotnie, a łączna liczba samobójstw wzrosła o 40 proc. między rokiem 2010 i 2011. Tymczasem przed kryzysem Grecja była krajem z wyjątkowo niską liczbą samobójstw i nadal odebranie sobie tam życia wiąże się ze stygmatem społecznym – można więc przypuszczać, że sporo prób samobójczych nie trafia do oficjalnych statystyk.
W niektórych krajach bezrobocie wśród ludzi młodych przekracza 50 proc. – to przypadki Hiszpanii i Grecji. Ale podobnie marne szanse na pracę ma również pokolenie starsze: ludzie po 50. roku życia: wśród nich liczba bezrobotnych wzrosła, według raportu MCK, dwukrotnie. Złe warunki ekonomiczne popychają ludzi do szukania lepszego życia gdzie indziej: z państw bałtyckich i Węgier wyemigrowało już 13 proc. ludności. Z kolei fale imigrantów, konkurujące na rynku pracy, wywołują napięcia w krajach docelowych, co może prowadzić do wzrostu ksenofobii i ekstremizmu. Rosnące bezrobocie przyczynia się też do politycznej niestabilności.
Kryzys najbardziej dotknął te grupy, które również wcześniej były słabsze: ludzi na emeryturze, na zasiłkach, niepełnosprawnych. Biedni stają się jeszcze biedniejsi. A pojawiła się też w statystyce nowa grupa: ci, którzy mają pracę, ale przez dłuższy czas nie dostają pensji. Szczególną uwagę zwraca na to Czerwony Krzyż w Słowenii – kiedyś uważanej za bałkańskiego prymusa.
KRYZYS DZIEDZICZONY
„Długoterminowe konsekwencje kryzysu dopiero się ujawnią. Ten raport dowodzi, że istniejące problemy będą odczuwane przez dziesięciolecia, nawet jeśli sytuacja ekonomiczna się poprawi” – czytamy. Już wcześniej alarmowano o „straconym pokoleniu”: młodych ludziach, którzy nigdy nie mieli szansy pracować i tracą nadzieję. Nawet jeśli ich sytuacja się zmieni na lepsze, takie doświadczenie pozostawi ślady w wielu z nich, a także w ich dzieciach. Przykładowo, pokolenie Finów urodzonych pod koniec lat 80. nazwano „dziećmi recesji”, gdyż w latach 90. Finlandia doświadczyła zapaści gospodarczej. Stres i problemy rodziców odbiły się na dzieciach – i dziś okazuje się, że jeden na pięciu młodych Finów z tamtego pokolenia korzysta z pomocy psychiatry.
Ubóstwo zawsze prowadzi – prędzej czy później – do społecznego wykluczenia. Tym, którzy wpadli w biedę, będzie z czasem coraz trudniej wrócić do głównego nurtu życia i stanąć na nogi. To być może największe ryzyko obecnego kryzysu: że stworzy milionowe rzesze ludzi wypchniętych poza margines społeczeństwa, a potem ich dzieci i wnuki...
„W pełni rozumiemy, że rządy muszą oszczędzać pieniądze, ale stanowczo doradzamy zaprzestanie cięć w finansowaniu publicznej służby zdrowia i opieki społecznej, gdyż w dłuższym okresie koszty mogą być większe od oszczędności” – ostrzega Bekele Geleta, sekretarz generalny Federacji, która przyczyn pogarszającej się raptownie sytuacji upatruje nie tylko w kryzysie, ale też w radykalnych „pakietach oszczędnościowych”.
***
Jack Monroe wychodzi powoli na prostą. Pracuje jako dziennikarka w lokalnej gazecie; napisała książkę o doświadczeniu głodu i tanich przepisach: jak zrobić posiłek (prawie) z niczego. Dalej z trudem wiąże koniec z końcem, ale nie chodzi już do banku żywności. Mówi, że wie, że są inni, którzy potrzebują jedzenia bardziej niż ona.