Franciszek nie chce klerykałów i światowców – wynika z jego listu do rzymskich księży

Kryzys Kościoła i jego niepewna przyszłość przede wszystkim dotykają księży. Czy formowani „wczoraj” duchowni odnajdą się w nim „jutro”? Czy w ogóle okażą się potrzebni? Papież ma świadomość kryzysowej sytuacji. Jakie zatem daje podpowiedzi?

12.08.2023

Czyta się kilka minut

Ksiądz przyszłości
Spotkanie papieża Franciszka z księżmi i seminarzystami diecezji rzymskiej. Watykan, 17 grudnia 2022 r. / VATICAN MEDIA

Przebywając w Portugalii, gdzie odbywały się Światowe Dni Młodzieży, papież znalazł czas, by napisać obszerny list do księży diecezji rzymskiej. W trakcie pontyfikatu Franciszek wielokrotnie przypominał, że jest przede wszystkim właśnie biskupem Rzymu. I choć ma swojego wikariusza, który w jego imieniu zarządza diecezją – obecnie jest nim kard. Angelo De Donatis (od XVI w. funkcję tę mogą pełnić tylko kardynałowie) – to czuje się odpowiedzialny za Rzym w o wiele większym stopniu niż za pozostałe diecezje na świecie.

Co roku na początku Wielkiego Postu spotyka się z księżmi tej diecezji, a w Wielki Czwartek z niewielką ich grupą je obiad. Spotkania te odbywają się za zamkniętymi drzwiami i informacje, jakie o nich przedostają się do mediów, pochodzą z relacji uczestników. Do tej pory nie zdarzyło się, by papież publicznie zwrócił się do rzymskich duchownych, śląc im specjalny list. Franciszek wyjaśnia, że pomyślał o nich teraz – latem – kiedy „można też trochę odpocząć po duszpasterskich wysiłkach ostatnich miesięcy”. Duchowni mają więcej czasu dla siebie, papież chce zatem, by się zastanowili nad swym powołaniem.

A jest o czym myśleć. Kryzys Kościoła i niepewna jego przyszłość przede wszystkim dotykają księży. Jak zmieni się funkcjonowanie Kościoła? Czy formowani „wczoraj” duchowni odnajdą się w nim „jutro”? Czy w ogóle okażą się potrzebni? Papież ma świadomość kryzysowej sytuacji. Jakie zatem daje podpowiedzi „swoim” księżom?

Pokusy księdza

Najpierw Franciszek dziękuje za posługę księży, „która często odbywa się pośród wielkiego wysiłku, niezrozumienia i braku uznania”. Wyraża swoją bliskość: „Czuję, że jestem z wami w drodze i chciałbym, abyście doświadczali, iż jestem blisko was w waszych radościach i cierpieniach, w waszych planach i wysiłkach, w waszych duszpasterskich goryczach i pocieszeniach”. Ma też życzenie: „Niech Kościół Rzymu będzie dla wszystkich przykładem współczucia i nadziei, a jego pasterze zawsze gotowi i dyspozycyjni, by nieść Boże przebaczenie, jako kanały miłosierdzia, które gaszą pragnienie współczesnego człowieka”. W tym ostatnim fragmencie widać, co w powołaniu księdza jest dla Franciszka najważniejsze – jest on przede wszystkim szafarzem współczucia i przebaczenia.

Papież zwierza się, że podczas modlitwy zastanawiał się, czego dziś żąda od duchownych Bóg, i odpowiada, że niezmiennie wydaje mu się, iż jest to potrzeba nieustannej walki z „duchem światowości”, który odpowiedzialny jest także za chorobę klerykalizmu trawiącą duchowieństwo. Myślenie i działanie „na sposób świata”, czyli uleganie aktualnym modom, „sprowadza duchowość do pozorów”, a z księży robi „handlarzy ducha” schowanych za „święte formy”. Papież wskazuje kilka źródeł tej postawy: zgoda na przeciętność, popadanie w rutynę, uleganie pokusie władzy i społecznego znaczenia. A także narcyzm, doktrynalną zatwardziałość oraz estetyzm liturgiczny, „które ukrywają się za pozorami religijności, a nawet miłości do Kościoła”. Franciszek dodaje, że światowość jest „łagodną pokusą” i łatwo ją przegapić.

Ostrożność papieża

Z kolei klerykalizm jest dla papieża specyficzną odmianą światowości, która pojawia się, gdy kapłan traci pamięć o swoim chrzcie. Franciszek tego nie dopowiada, ale wyraźnie chce księżom przypomnieć, że to chrzest stanowi fundament ich wiary i życia chrześcijańskiego, a nie sakrament święceń. Gdy ta hierarchia zostanie odwrócona, pojawia się właśnie klerykalizm, czyli odruchowe poczucie bycia lepszym, uprzywilejowanym, oddzielonym od „reszty świętego ludu Bożego”.

Oczywiście Franciszek wielokrotnie już wspominał o pokusie światowości oraz chorobie klerykalizmu, i sam to w liście przyznaje. My powiedzielibyśmy: wezwania są nieskuteczne, bo same słowa nie wystarczą, potrzebna jest reforma struktur i nowa teologia posługi kapłańskiej. Papież postrzega jednak chroniczne słabości Kościoła głównie w kategoriach nieustannej walki duchowej – przywołuje bowiem ewangeliczną przypowieść o złym duchu wyrzuconym z człowieka, który do niego powraca wraz z siedmioma duchami jeszcze gorszymi. W walce tej nie ma odpoczynku, natomiast – zdaniem papieża – ratunkiem jest wpatrywanie się w ukrzyżowanego Jezusa i dostrzeganie jego współczucia i bezinteresowności wobec ludzi.

Papież pod koniec powtarza: „Potrzebujemy osobistego i duszpasterskiego nawrócenia” i apeluje do rzymskich księży: „Podwińmy rękawy i ugnijmy kolana!”. Odwołując się też do książki dominikańskiego teologa Yves’a Congara „Prawdziwa i fałszywa reforma w Kościele”, stwierdza, że chodzi o „wprowadzenie nowego ducha do starych instytucji kościelnych”. Naprawdę tylko o to?

Gdyby Franciszek na tym skończył, jego list byłby tradycyjnym, niewiele wnoszącym zaleceniem duchowym. Ale czy to wystarczy w dzisiejszych czasach? Dlaczego papież nie wymienia wyzwań przyszłości? Nie szkicuje portretu księdza, który mógłby im sprostać?

Na końcu dokumentu jest jednak pewien zarys programu. „Pracujmy razem wśród kapłanów i świeckich braci i sióstr – wzywa papież – inicjując formy i drogi synodalne, które pomogą nam wyzbyć się naszych światowych i »klerykalnych« zabezpieczeń, aby z pokorą szukać działań duszpasterskich natchnionych przez Ducha po to, by pociecha Pana naprawdę dosięgła wszystkich”.

Różne wizje kapłaństwa

Papieska nieśmiałość rozczarowuje. ­Duchowość jest fundamentem życia religijnego, ale owoce osobistego nawrócenia szybko się wypalają, gdy nie mają sprzyjających im ram instytucjonalnych i gdy brakuje konkretnej i trafnej (czyli odpowiedniej na te czasy) wizji powołania. Najwyraźniej wypracowanie owych ram i wizji Franciszek zostawia synodowi dotyczącemu właśnie synodalności, którego pierwsza (z dwóch) odsłona odbędzie się w październiku tego roku. To nas jednak nie zwalnia od myślenia na własny rachunek.

Warto w kontekście papieskiego listu do księży rzymskich przypomnieć dyskusję na temat przyszłości duchowieństwa, która odbyła się na tych łamach. W artykule „Kapłańska futurologia” („TP” nr 25/2020) ks. Andrzej Draguła przedstawił dwa różne rozumienia powołania kapłańskiego. W pierwszym ksiądz jest wyjęty spośród ludzi i od nich oddzielony. Jego zadaniem jest pośredniczenie między Bogiem a świeckimi. Kapłańska ofiarniczo-wstawiennicza rola jest więc niezastępowalna. Łatwo domyśleć się jednak, że takie rozumienie i funkcjonowanie kapłaństwa sprzyja klerykalizmowi.

W drugim rozumieniu ksiądz pełni funkcję służebną wobec wspólnoty. Polega ona na gromadzeniu ludzi, jednoczeniu, przewodniczeniu wspólnocie eucharystycznej, a nie na wstawiennictwie czy pośrednictwie. Obie wizje zakładają też inne teologie Kościoła i Eucharystii (w drugiej mszę sprawuje cała wspólnota). Ks. Draguła twierdził, że ideałem byłoby próbować połączyć obie.

Taką możliwość zakwestionował Piotr Sikora w polemice „Kościół bez duchowieństwa?” („TP” nr 27/2020). Pokazał, że drugą wizję można konsekwentnie rozwijać, aż do zanegowania potrzeby duchowieństwa (Eucharystii przewodniczyłby wyświęcony świecki, np. pracujący zawodowo ojciec rodziny). Zdaniem autora byłby to powrót do pierwotnego chrześcijaństwa.

Czy jednak taki rozwój (powrót) jest możliwy? Swoje wątpliwości ks. Draguła rozwinął w odpowiedzi „Dwa Kościoły” („TP” nr 28/2020). Zauważa, że ofiarniczo-wstawienniczy model kapłaństwa odpowiada na religijne (można by powiedzieć, naturalne) potrzeby człowieka wierzącego. Potwierdza to liczba powołań wśród hołdujących temu modelowi tradycjonalistów. Odpowiada też wyświęcanym księżom, bo ich powołanie jest wyraźnie sprecyzowane, czego nie można powiedzieć o kapłaństwie „świeckim”.

W kolejnych tekstach (publikowanych na portalu wiez.pl) pastoralista z Uniwersytetu Szczecińskiego kontynuuje refleksję o kapłaństwie przyszłości. Jego zdaniem nie tylko zmieniać się będzie musiała rola samego księdza, ale także kształt wspólnoty, którą się zaopiekuje. Ksiądz przyszłości będzie postacią kontrkulturową, a wspólnota niewielką grupą, w której ważne będą relacje między­osobowe – obecne masowe i anonimowe „wspólnoty” nie są rzeczywistymi wspólnotami. „Dla mojego pokolenia kapłanów jest to przejście trudne. Dotychczasowe metody działania okazują się coraz mniej skuteczne, a nowych jeszcze nie ma. Nowego kształtu Kościoła jeszcze nie widać na horyzoncie” – zauważa Draguła w artykule „Ksiądz przyszłości jako postać kontrkulturowa”.

Jedno jest pewne: najbliższy synod nie będzie mógł zignorować takich ­poszukiwań. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Ksiądz przyszłości