Dwa cuda

Jan Paweł II sześć lat po śmierci ponownie zgromadził tłumy. Jak wielka musi być i miłość do niego, i tęsknota za nim?

02.05.2011

Czyta się kilka minut

Już we czwartek 28 kwietnia wokół Watykanu czuje się atmosferę wielkiego święta. Tutejsi (mieszkańcy, właściciele okolicznych sklepów, barów i restauracji oraz starsi pracownicy Watykanu) powiadają, że wróciły czasy Jana Pawła II, że panującą tu ciszę przer­wały znów rzesze przybyszów z różnych stron świata. Borgo Pio, via del Porta Angelica, piazza Risorgimento, plac św. Piotra - wszędzie pełno ludzi. Są grupy rozradowanych Polaków, ale nie oni dominują. Kolejka do grobu Jana Pawła II sięga końca kolumnady. Ostatni dzień, w którym można odwiedzić grób Papieża w grotach watykańskich. Potem trumna zostanie przeniesiona do Bazyliki i umieszczona w jednym z ołtarzy. Dziś, pod przewodnictwem kard. Kazimierza Nycza, Polacy odprawili tam swoją "ostatnią Mszę św.". Przed Bazyliką i na piazza Risorgimento wielkie ekrany, na których można obejrzeć w skrócie życie Błogosławionego. Jego głos unosi się nad tłumem.

W Braccio di Carlo Magno wystawa. Jeszcze trwają ostatnie prace. Urządzona przez Gubernatora Państwa Watykańskiego, przy współpracy Ambasady Polskiej przy Stolicy Apostolskiej i polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pięć etapów życia Karola Wojtyły - od dzieciństwa do śmierci - ilustrowanych jest zdjęciami i niezwykłymi pamiątkami: rodzinnymi fotografiami, okropnym obrazkiem "Pamiątka I Komunii św. Karola Wojtyły", ale też jego osobistymi przedmiotami: jak szkaplerz, który całe życie nosił pod ubraniem, drewniaki, niestety nie te ani nie takie, jakie nosił w czasie okupacji, ale piękne, holenderskie (drewniaki, które się nosiło w czasie okupacji,  były zwykłymi trzewikami, tyle że z drewnianą podeszwą). Talerze z domu Wojtyłów, klęcznik z krakowskiej kaplicy, biskupi pierścień, który - przynajmniej niektórzy - dobrze pamiętamy. Jest i sprzęt turystyczny: narty (te same, co na zdjęciu), rower (nie ten, na który opiewa powiększona karta rejestracyjna), kajak (na wielkim zdjęciu obok Wojtyła siedzi w innym). Dużo rękopisów, wśród nich sławne przemówienie z ONZ (nigdy nie pisał na maszynie, nie mówiąc o komputerze), prawie bez skreśleń, regularnym charakterem pisma. I głosy: dyszkant kardynała-diakona Pericle Feliciego: "Annunzio vobis gaudium magnum, habemus papam...".

Najwięcej pamiątek przechowuje Dom Pielgrzyma przy via Cassia 120. Pamiątki, które zmieniają się w relikwie: oddziałowa na chirurgii w Policlinico Gemelli, Anna Stanghellioni, kiedy 13 maja 1981 r. późnym popołudniem przygotowywano rannego Papieża do operacji, zauważyła wśród przeznaczonych do wyrzucenia opatrunków zakrwawiony podkoszulek Papieża. Jak się potem okazało, ze śladem po kuli. Nic nikomu nie mówiąc - zabrała go i przechowywała zawinięty w biały ręcznik. Na starość zamieszkała w domu zgromadzenia sióstr Córek Miłości. Kilka lat przed śmiercią (zmarła w 2004 r.) pamiątkę przekazała przełożonej, s. Beatrice. Siostry umieściły papieski podkoszulek pod szkłem, zapewniając jego konserwację. Wiedziały, że pamiątka nabierze znaczenia relikwii. Po śmierci Jana Pawła II (20 czerwca 2005 r.) zaniosły swój skarb do Watykanu. Bp  Pietro Marini, mistrz ceremonii papieskich, po konsultacjach potwierdził autentyczność pamiątki i siostrom ją zwrócił.

Dwa dni przed

Piątek, 30 kwietnia. W kiosku z gazetami przy Watykanie specjalny numer "L’Osservatore Romano" z datą 1 maja, z tytułem: "Błogosławiony". W siedmiu językach, także po polsku. Sto stron, zdjęcia, testament Papieża, teksty ważnych przemówień, homilia kard. Ratzingera z Mszy św. pogrzebowej oraz artykuły lub wywiady z ludźmi, którzy dobrze Jana Pawła II znali. Dla niektórych z nich warto ten numer (za 5 euro) kupić. Choć Tomasz Stawiszyński w "Newsweeku" wyznaje, że z pism Jana Pawła II "nie dowiedział się niczego o świecie", to autorzy zamieszczonych tu wypowiedzi czegoś się jednak dowiedzieli. Np. Arrigo Levi, który o Janie Pawle II pisze z pozycji "niepraktykującego Żyda, zwolennika laickości". Giampaolo Mattei zdołał od kard. Dziwisza wydobyć kilka nowych szczegółów, ciekawe są też wywiady z dawnym watykanistą Gianfrankiem Svidercoschim, z papieskim ceremoniarzem prałatem Konradem Krajewskim, z kard. Stanisławem Nagym. Godne uwagi są teksty Bernarda Lecomte’a. Nie poruszono żadnych kwestii kontrowersyjnych, podnoszonych w związku z beatyfikacją, za to podkreślono, że Benedykt XVI jest pierwszym papieżem, który beatyfikuje swego bezpośredniego poprzednika (Giovanni Maria Vian, redaktor naczelny "L’Osservatore Romano").

W prasie piątkowej dominuje ton wspomnieniowy i pochwalny. Wszystkie ważniejsze dzienniki poświęciły Janowi Pawłowi II przynajmniej jedną rozkładówkę. Księgarnie zawalone są nowymi i dawnymi książkami o Papieżu, w sklepach i na straganach mnóstwo pamiątek, obrazków, kalendarzy, jak za czasów pontyfikatu. Nie wiem, czy producenci upłynniają stare zapasy, czy wznowili produkcję, w każdym razie kalendarze z Janem Pawłem II (na rok 2012) są niewątpliwie nowe. Wśród kolorowych okładek z Papieżem mało rzucająca się w oczy książka Giacomo Galeazziego (autora m.in. książki o dr Półtawskiej) i Ferrucio Pinottiego pt. "Wojtyla segreto. La prima controinchiesta su Giovanni Paolo II" ("Wojtyła sekretny. Pierwsze kontrdochodzenie w sprawie Jana Pawła II"), zajmująca się kwestiami, którymi według autorów proces beatyfikacyjny się nie zajmował, a powinien. We wstępie bp Domenico Mogavero zapewnia, że "sekret" w tytule nie oznacza jakiejś niegodziwej tajności, lecz "ukryte skarby do odkrycia w odpowiednim czasie", autorzy zaś podkreślają, że "dochodzenie" nie jest prowadzone "przeciw" Janowi Pawłowi II, ale dotyczy jego osoby. Ta książka, którą wprawdzie zdążyłem zaledwie przejrzeć, robi wrażenie summy argumentów przeciwko beatyfikacji. Może zresztą się mylę.

Przy zamkniętych drzwiach pracownicy Bazyliki św. Piotra usunęli ciężką płytę z grobu Jana Pawła II w Grotach Watykańskich i wydobyli trumnę, która, przykryta białym jedwabiem, została umieszczona przed grobem św. Piotra, gdzie pozostanie do niedzieli. Uczestniczyli w tym poza pracownikami archiprezbiter bazyliki kard. Angelo Comastri, kard. Dziwisz, ceremoniarze papiescy i kilku kanoników. Trumna (zamknięta) zostanie przy konfesji do poniedziałku, aby wierni mogli oddać hołd Błogosławionemu. Bazylika pozostanie otwarta tak długo, jak długo będzie to potrzebne. Nie dokonano praktykowanej zwykle przy przenoszeniu szczątków wynoszonego na ołtarze identyfikacji zwłok. W poniedziałek trumna zostanie umieszczona na stałe w ołtarzu kaplicy św. Sebastiana.

W okolicach Bazyliki coraz więcej pielgrzymów. Przewiduje się obecność na Mszy św. beatyfikacyjnej miliona osób. Przybywają z całego świata, od Albanii po Zimbabwe. Będą głowy państw i szefowie rządów. Akredytowało się 2,5 tys. dziennikarzy.

W mediach delikatne aluzje dotyczące bezpieczeństwa. Czwartkowy zamach w Marrakeszu (Maroko) nasilił te obawy.

Dzień przed

Sobota przed południem. Chłodno, pochmurno i co chwilę deszcz. Plac, via della Conciliazione, Borgo Pio i w ogóle okolice Watykanu zatłoczone różnojęzycznym tłumem jak za czasów Jana Pawła II. Krążą, rozglądają się, rozmawiają, jedzą, piją, a pielgrzymi, którzy przybyli z ojcem Janem Górą, na widok kard. Dziwisza śpiewają. Czuje się, że choć nie muszą, chcą tu być razem. W krótkim czasie spotykam także kard. Ryłkę, nuncjusza z Warszawy abp. Migliorego, abp. Kondrusiewicza z Mińska, grupę fotografujących się Chinek, które biorę za Japonki, a one się obrażają, archimandrytę Jana Gajka, trzech kardynałów, których nie umiałem zidentyfikować, kilkunastu biskupów w czarnych garniturach (jw.), znajomych dziennikarzy i prałatów kurialnych oraz mnóstwo ludzi młodych i starych, czekających na jutrzejszą beatyfikację. Znajomych z Watykanu pytam, co myślą o książce Galeazziego. Nic nie myślą, żaden nawet o niej nie słyszał. Ktoś mi mówi, że odgrzewa stare zarzuty. Nie wydają się specjalnie zaniepokojeni. Wszyscy się martwią pogodą. Meteorolodzy zapowiadają, że jutro ma być deszczowo i zimno.

Uroczystości rozpoczęło nocne czuwanie w starożytnym Circo Massimo. Nie wiem, ile z tego, co się działo na tym torze wyścigowym, mógł widzieć cesarz ze wzgórza Palatynu. Ja, stojąc na końcu tej długiej doliny, postacie zasiadające na prowizorycznej scenie mogę widzieć tylko dzięki ustawionym po bokach wielkim telebimom. Wiem, że są tam gospodarz tego spotkania - wikariusz Rzymu kard. Agostino Vallini, prezydent RP Bronisław Komorowski, burmistrz Rzymu Gianni Almanno oraz inni politycy.

Jest zmierzch, chłodno i deszczowo, choć nie pada. W czuwaniu uczestniczą przede wszystkim młodzi. Niektórzy pobudowali namioty lub prowizoryczne zadaszenia, zamierzają tu spędzić noc. Ludzie stoją, siedzą na przenośnych krzesełkach lub na ziemi, leżą, gadają, jedzą. Wciąż nadciągają nowi. Kiedy przed zakończeniem czuwania, około 21.00, będę opuszczał Circo Massimo, od miasta nadal będą ciągnęły niekończące się grupy ludzi. Oblicza się, że przyszło ich tu ok. 200 tysięcy. Czuwanie otworzył Jan Paweł II, przemawiając z telebimów do młodzieży chyba jeszcze na Tor Vergata w roku 2000. Cały czas będzie silnie obecny, dzięki dobrze dobranym filmom z różnych wydarzeń, zwłaszcza spotkań z młodzieżą, lecz pojawią się także dramatyczne obrazy z trudnych, ostatnich lat pontyfikatu. Jego głos, jak za dawnych czasów, wciąż będzie się unosił nad tłumem.

I świadectwa: mówią ludzie, którzy byli blisko Papieża. Joaquín Navarro-

-Valls z trudem opanowuje wzruszenie, kard. Stanisław Dziwisz wspomni, że widział Jana Pawła II rozgniewanego dwa razy: kiedy na Sycylii mówił o mafii i kiedy wypowiedział się przeciw wojnie w Iraku. Uzdrowiona za wstawiennictwem Jana Pawła II siostra Marie Simon-Pierre opowie swoją historię, podsumowując, że uzdrowienie stało się błogosławieństwem dla niej i dla Kościoła.

Czuwanie zakończy odmówienie różańcowych tajemnic światła, wprowadzonych przez Jana Pawła II. Tego wieczora to miejsce jest telewizyjnie połączone z pięcioma sanktuariami, które kiedyś odwiedził Jan Paweł II. Każde z nich prowadzi kolejną tajemnicę: krakowskie Łagiewniki wzywają do modlitwy za młodzież, Kawekamo w Tanzanii za rodziny, Notre Dame w Libanie za ewangelizację, Santa Maria de Guadelupe w Meksyku za spełnienie nadziei i pokój między narodami, Fatima w intencji Kościoła. Końcowego błogosławieństwa udziela, drogą telewizyjną, Benedykt XVI. Ta wigilia rozpoczęła uroczystości beatyfikacyjne, "święto wiary", jak określił je Papież w liście skierowanym z tej okazji do "L’Osservatore Romano". W ośmiu kościołach Rzymu pielgrzymi mogli się modlić przez całą noc.

Msza beatyfikacyjna

Kiedy przed piątą rano wchodziłem na plac św. Piotra (taką porę wyznaczono dziennikarzom), ulice wokół Watykanu już były wypełnione ludźmi. Na trawniku piazza Risorgimento, wciśnięci w śpiwory, pokotem spali młodzi pielgrzymi, nawet na jeszcze zamkniętym i ściśle strzeżonym placu św. Piotra można było zobaczyć śpiących. Wielu tę noc spędziło na czuwaniu, wielu nocowało pod gołym niebem, ryzykując zmoknięcie, które szczęśliwie zostało im oszczędzone, a dzień 1 maja zapowiadał się - wbrew wszystkim prognozom - pogodny.

Plac otwarto o godzinie 7. Nieliczne sektory zarezerwowano dla kardynałów i biskupów, dla księży (w sutannach i komżach), dla pięciu domów królewskich, dla 16 głów państw (wśród nich był Bronisław Komorowski, a także, ku pewnemu zażenowaniu organizatorów, prezydent Zimbabwe Robert Gabriel Mugabe), dla trzech wiceprezydentów, siedmiu premierów, ośmiu przewodniczących parlamentów (w tym Parlamentu Europejskiego - Jerzego Buzka), 11 ministrów spraw zagranicznych, ministrów, byłych prezydentów, pierwszych dam, ambasadorów, reprezentantów organizacji międzynarodowych i innych osobistości (wśród nich była pani Caridad Diego Bello, deputowana Zgromadzenia Narodowego Kuby).

Ogromna przestrzeń pozostała otwarta dla pielgrzymów. Mnóstwo wolontariuszy i harcerzy strzegło przed chaosem. Wpuszczano ludzi stopniowo, grupami. Koło godziny 8 plac i via della Conciliazione były wypełnione po brzegi. Tłum ogromny, obliczany na 1,5 mln osób. Mnóstwo polskich flag i transparentów nie znaczyło, że są to tylko Polacy. Tylko nieliczne kraje w ten sposób manifestowały swoją obecność, chociaż niewątpliwie Polacy, obok Włochów, byli najliczniej reprezentowani.

Trudno wyjść ze zdumienia siłą oddziaływania człowieka, który sześć lat po śmierci gromadzi - jak czynił za życia - te nieprzebrane tłumy. Jak wielka musi być i miłość do niego, i tęsknota za nim, by przestały się liczyć poniesione ofiary, trudy i zmęczenie, by przestała się liczyć odległość i koszta, byle tu być wraz z innymi? Należy odnotować piękno liturgii sprawowanej w powolnym rytmie, z długimi - jak on zwykł czynić - przerwami na refleksję po homilii i po Komunii, należy odnotować wspaniałą oprawę muzyczną i daremne wysiłki 500 księży rozdających Komunię św., którym i tak się nie udało do wszystkich z Panem Jezusem dotrzeć.

Wreszcie moment kulminacyjny. Papież odczytuje formułę beatyfikacji: "...naszą władzą apostolską zezwalamy, by Czcigodny Sługa Boży Jan Paweł II, papież, teraz i w przyszłości był nazywany Błogosławionym i by jego święto było obchodzone (...) 22 października. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". Kiedy Benedykt XVI wypowiadał te słowa, zgromadzonych ogarnął - nie przesadzam - paroksyzm radości. Oklaski, kołyszące się chorągwie, wzniesione ręce, śpiew, krzyk - wszystko się zlewało w jakimś niezwykłym, zbiorowym uniesieniu. Oczekiwania wiernych, na które zresztą w formule beatyfikacyjnej powołał się Papież, się spełniły, Kościół na nie odpowiedział, wraz z nami uznał jego świętość. Oto jest dzień, który dał nam Pan, radujmy się w nim i weselmy.

Gdyby dalsze słowa liturgii nie wdarły się w szum oklasków i śpiewu, te trwałyby jeszcze bardzo długo. Raz jeszcze ten entuzjazm dał o sobie znać, kiedy cudownie uzdrowiona siostra Marie Simon-Pierre z sercanką, siostrą Tobianą, która do końca posługiwała Janowi Pawłowi, wyruszyły z relikwiami nowego Błogosławionego, by je ustawić przy ołtarzu. Piękny relikwiarz, jak wiadomo, zawiera krew Jana Pawła II. Pochodzi ona z Centrum Hemotransfuzjonalnego Szpitala Dzieciątka Jezus.

Krew pobrano na wypadek konieczności transfuzji. Ta nie była konieczna, więc krew przechowały w czterech niewielkich pojemnikach pracujące tam zakonnice. Dwa pojemniki otrzymał kard. Dziwisz. Dwa pozostałe umieszczono w dwóch relikwiarzach. Pierwszy, wystawiony w dniu beatyfikacji do uczczenia przez wiernych, będzie umieszczony w "sakrarium" Papieskiego Urzędu Celebracji Liturgicznych. Drugi zostanie przekazany Szpitalowi Dzieciątka Jezus. Krew jest w stanie ciekłym dzięki dodaniu do niej środka zapobiegającego krzepnięciu.

***

Msza św. dobiegła końca o 12.30. Chór wykonał w całości hymn ułożony ku czci nowego Błogosławionego ("Otwórzcie drzwi Chrystusowi"). Kiedy opuszczałem plac o 14.30, via della Conciliazione i plac nadal były wypełnione ludźmi. Zmęczeni i szczę­śliwi powoli posuwali się ku drogom wyjścia.

Wielkie święto wiary dobiega końca. Jeszcze w poniedziałek Msza św. dziękczynna na placu św. Piotra; jeszcze przed odejściem ostatni pokłon złożony wystawionym dziś obok konfesji, w zamkniętej, cyprysowej trumnie, doczesnym szczątkom; jeszcze ostatnie spojrzenie na rozświetlony wiosennym słońcem plac.

Dwa cuda po beatyfikacji to do kanonizacji aż o jeden za dużo. Pierwszy - moc, która sprowadziła tu tych ludzi. Drugi - że wbrew przewidywaniom słońce i światło okazały się silniejsze od szarości, chłodu i deszczu.

PS. Żadne ludzkie dzieło nie jest doskonałe. Trudno nie wyrazić żalu, że w prezentowanym przez Kardynała Wikariusza Diecezji Rzymskiej życiorysie Sługi Bożego jako jedyna postać, która wywarła wpływ na jego życie i formację, jest wymieniony św. ojciec Pio z Pietrelciny. Szkoda też, że w pięknej homilii Benedykta XVI pojawił się błąd: biskup Wojtyła uczestniczył w Soborze Watykańskim II nie jako "biskup pomocniczy", ale jako wikariusz kapitulny, czyli ten, który z wyboru Kapituły kieruje osieroconą diecezją.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2011