Drenda: Sztuczna inteligencja odkrywa nasz wspólny sekret – kicz

Kicz to nie krasnal ogrodowy. Może wyglądać profesjonalnie, może być drogi albo nowoczesny. Ważne jest co innego: wyrachowanie.

27.03.2023

Czyta się kilka minut

Miano symbolu kiczu przypadło krasnalowi, moim zdaniem, niesłusznie / OLGA DRENDA
Miano symbolu kiczu przypadło krasnalowi, moim zdaniem, niesłusznie / OLGA DRENDA

Generatywna sztuczna inteligencja mieszka już chwilę wśród nas i patrząc na mnóstwo mniej lub bardziej udanych prób wytwarzania nowych obrazów przy pomocy Midjourney i Dall-E (bo na obrazach chciałabym się skupić), mniej więcej wiemy, na czym to polega. Ci, którzy cieszyli się lub obawiali, że powstało niemal czarodziejskie „samosię”, musieli zrewidować swoje przekonania; żeby stworzyć faktycznie coś interesującego, trzeba się naprawdę postarać. Ciekawe pomysły można śledzić już teraz, bo generatywna sztuczna inteligencja stała się elementem „technik mieszanych”. Gdy spojrzymy na pastelowe „cyfrowe tkaniny” Josefin Jonsson czy nieistniejące fantastyczne budynki Alessandry Condello, staje się oczywiste, że w efekt trzeba włożyć sporo pracy przed i po. Potrzeba rodzi nowe rozwiązania, takie jak „szkicownik” Durer, który pozwala artystom generować projekty autorskie na podstawie własnych wcześniej stworzonych prac. Przede wszystkim zaś szybko wykształciła się potrzeba zatrudniania specjalistów od promptów (komend dla narzędzi AI) i wiadomo już, że każdy będzie musiał dysponować samodzielną wiedzą i pomysłowością. To narzędzie, które trzeba opanować. Samo nic się nie zrobi.

Ale spójrzmy dla odmiany na to, co się nie wyróżnia, na tzw. całą resztę. Zdecydowana większość generowanych obrazów była pochodną tego, czego dotychczas narzędzia AI się „najadły”, a to oznaczało niekończący się pochód kadrów odzwierciedlających wszechobecne mody w malarstwie cyfrowym, fotografii i kinematografii ostatnich lat. Większość scen nurzała się zatem w kolorystyce „nieuchwytnej brei” (intangible sludge – tak znawczyni kina Katie Stebbins określiła modę na desaturację w kinie i fakt, że spora część produkcji filmowej i serialowej ma dziś tonację rzek Przemszy i Brynicy), a portrety nosiły nieodłączne piętno długoletniej mody na efekt Dragana. Było to, przyznajmy, okropnie nudne. Ale tam również skrywał się nasz wspólny sekret: kicz.

Kicz rozumiem nie jako coś krzykliwego i tandetnego, nie jako krasnala ogrodowego. Raczej tak, jak wyjaśniał historyk sztuki Andrzej Banach – coś, co może wyglądać bardzo profesjonalnie, może być drogie albo nowoczesne, może być dziełem zawodowca albo wydawać się awangardowe, ale ważne jest co innego: wyrachowanie. Kiczowate dzieło powstaje z premedytacją, ma wywoływać konkretne, przewidziane emocje, nie pozostawia miejsca na wątpliwości i własne myśli. Ma wzruszać i wzrusza, ma oburzać i oburza, ustawiając odbiorcę w jednolitym chórku. Nie ma, rzecz jasna, nic złego w tym, żeby się czymś oburzać czy wzruszać, problem z kiczem polega na tym, że usiłuje wymuszać te reakcje jak odruch kolanowy.

Zupełnie niespodziewanie test na kicz przeprowadziła redakcja miesięcznika „Komputer Świat”, generując przy pomocy Midjourney obrazy na podstawie nieodmiennie frapujących tekstów polskich piosenek. Znamy je z radia i z internetu, śpiewamy i się dziwimy bez końca, dlaczego, „kiedy lądował, ja jadłem kanapkę” albo kim jest „sęp miłości”. Zobrazowanie najbardziej osobliwych i za to właśnie kochanych wersów ze skarbca liryki polskiej zakończyło się jednak wielkim rozczarowaniem. Sęp miłości zyskał oblicze zwyczajnego ptaka; sentencja Stachurskiego o tym, że „potężna wichura łamiąc duże drzewa, trzciną zaledwie tylko kołysze”, została zilustrowana drzewem na smętnej łasze, otoczonym przez chmury i pioruny, a „nosisz spodnie, więc walcz” z piosenki Bajmu uosobiła bójka w zaułku stylizowana na film „Klan urwisów” z wrogiem odzianym w wiązane na kokardkę pludry. Wszystko to było rozczarowujące poprzez odebranie tekstom ich nieporadnego czaru. Zamiast tego wyłonił się kicz: jeśli burza i wichura, to muszą wyglądać jak nieudane prace z szuflady Wojciecha Siudmaka; odwaga to lew, wolność to szeroka droga, a smutek to łza tocząca się po rumianym policzku dzieciny.

Jeśli więc pójdziemy na łatwiznę w stosowaniu graficznych narzędzi AI, nie dodając nic od siebie, a licząc, że coś „samo się zrobi”, dostaniemy najprawdopodobniej kicz. Śledziłam z zainteresowaniem ten nieoczekiwany potencjał nowego wynalazku. Pewien użytkownik serwisu Reddit stwierdził, że właśnie taki rodzaj generatywnej twórczości to szczyt rozwoju sztuki, bo pozwala na wgląd w zbiorową wyobraźnię. Inni rozmówcy pospieszyli z przestrogami, przypominając m.in. słowa Milana Kundery: „Kicz wyciska dwie łzy wzruszenia. Pierwsza łza mówi: jakie to piękne, dzieci biegnące po trawniku! Druga łza mówi: jakie to piękne, wzruszać się wraz z całą ludzkością dziećmi biegnącymi po trawniku! Dopiero ta druga łza robi z kiczu kicz”. A dodatkowo jeszcze redukuje nasze ludzkie doświadczenie, pakując je w przewidywalne pudełeczka. Jestem bardzo ciekawa, jak – również z pomocą narzędzi AI – twórcy będą starali się je z nich uwalniać.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Badaczka i pisarka, od września 2022 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Autorka książek „Duchologia polska. ­Rzeczy i ludzie w latach transformacji”, „Wyroby. Pomysłowość wokół nas” (Nagroda Literacka Gdynia) oraz rozmów „Czyje jest nasze życie” ­(… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 14/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Kicz w nas