Dokończyć rozmowę

Wczesne powieści angielskiej pisarki, zapowiedź tego, co stanie się znakiem rozpoznawczym jej prozy. Droga od dążenia do pełni, które cechuje powieść realistyczną - w stronę niedopowiedzenia, mikrozdarzeń, ruchu ku zanikowi.

03.11.2009

Czyta się kilka minut

W świecie Virginii Woolf niemal nikt nie może skończyć kluczowej dla siebie kwestii. Zdania rwą się w połowie, wyznania grzęzną w niezręcznej ciszy, stwierdzenia ucina wielokropek. Wypowiedzi przerywa uliczny hałas, muzyka, głośny śmiech stojących obok ludzi. Niektórzy zapominają, co mieli powiedzieć, inni nie mogą znaleźć odpowiednich słów, jeszcze inni orientują się, że ich rozmówca zasnął.

Jakże charakterystyczna jest scena z "Lat", w której matka zaczyna wyjaśniać córce, że na przyjęcia nie chodzi się po to, by rozmawiać ze swoim kuzynami. "Na przyjęcia chodzi się, żeby... W tym momencie wdarły się nagle przez okno dźwięki muzyki tanecznej. Te pierwsze akordy miały w sobie jakąś szaleńczą energię, jak gdyby wzywały wszystkich natarczywie, nieodwołalnie do powrotu na salę".

W przestrzeni wielokropka

Odnajdujemy tu nie tylko znamienny dla Virginii Woolf gest przecięcia wypowiedzi; pojawia się również obdarzony przez pisarkę szczególnym znaczeniem kontekst. Salon brytyjskich klas wyższych, naturalne środowisko Woolf, okazuje się dogodnym punktem obserwacyjnym, z którego jak na dłoni widać kolejne etapy rozpadu mowy. Rozpoznajemy przestrzeń, skutecznie wypychającą z siebie wszelkie mniej konwencjonalne pytania i konstatacje ("Jak Bradshawowie śmią mówić na przyjęciu u niej o śmierci" - zastanawia się pani Dalloway.)

Opis bankietów, proszonych obiadów i podwieczorków będzie miał zawsze u Woolf podobne cechy: im bardziej ożywiona wymiana zdań, tym większa przepaść między rozmówcami, a to, co wydaje się dla nich istotne, pochłania przestrzeń wielokropka. Swoboda strumienia świadomości, za którego współodkrywczynię uchodzi autorka "Fal", zawsze zderzona zostaje w jej prozie ze sztywnością języka: podczas gdy myśli nieskrępowanie krążą wokół niezliczonych spraw, mowa zacina się, zawiesza, ogarnięta nagłym bezwładem. Czytana z tej perspektywy "Pani Dalloway" może uchodzić za najbardziej radykalną powieść pisarki: wszystko zmierza tu do kończącego książkę przyjęcia, starannie przygotowanej ceremonii pustki, która - poprzez nieuchronną konieczność spojrzenia na siebie cudzymi oczami - przynosi dziwne poczucie nieistnienia.

Ale rzecz przecież nie tylko w oddaniu niesłychanej rytualizacji, jaka cechuje życie szlachetnie urodzonych. Nie możemy zapominać, że na przyjęciach u Woolf podążamy za niewidzialną obserwatorką krążącą po salonie zupełnie niezależnie od przebiegu kolejno podsłuchiwanych rozmów. To jej nieustanny i jakby bezcelowy ruch odpowiada za nasze wrażenie powierzchowności tych konwersacji. Bazując na takim właśnie ruchu, pisarka stworzy swój niepowtarzalny rytm, dyktowany naprzemiennością skupienia i rozproszenia, uważnej obserwacji i nagłej dygresji, zapału i obojętności.

Czytając wczesne powieści Virginii Woolf - debiutancką "Podróż w świat" i późniejszy o pięć lat "Pokój Jakuba" - dostrzegamy zalążki tego, co stanie się później znakiem rozpoznawczym tej prozy. Choć geniusz pisarki rozkwitnie w pełni dopiero w "Pani Dalloway", to jednak wysiłek prześledzenia modyfikacji jej autorskiego projektu może przynieść liczne korzyści. W początkach twórczości Woolf odnajdujemy bowiem laboratorium dość nieoczekiwane.

Rozplatanie warkocza

Gdyby streścić fabułę "Podróży w świat", nieuniknione stałoby się skojarzenie z XIX-wiecznym romansem. Oto 24-letnia Rachel udaje się, pod opieką wujostwa, w podróż, której inicjacyjny potencjał zostaje roztrwoniony na oswojenie dziewczyny z myślą o zamążpójściu. Historię miłosną przeciąga jednak pisarka w orbitę opowieści o ułomności języka. To napięcie mowy i milczenia decyduje o tempie narracji, ale bohaterów obezwładnia nie lęk przed miłosnym wyznaniem, lecz strach przed samymi słowami - "tak groźnymi, że ulec odruchowi solidarności z drugim człowiekiem oznacza tyle, co wystawić się do gruntownego zbadania i najprawdopodobniej samemu skazać się na zagładę". Czy początek miłości to chęć dokończenia rozmowy? - zastanawia się Hewet (który sam ma zamiar napisać powieść "o Milczeniu").

Virginia Woolf wyraźnie przenosi tu ciężar z historii miłosnego zawodu na tragizm niedokończonej rozmowy, co sprawia, że "Podróż w świat" zrywa w pewnym sensie z tradycją romansu, jaką ukształtowała Jane Austen. Wydaje się, zresztą, że autorka pozostaje tego świadoma - wkładając w usta swojej głównej bohaterce dość niejednoznaczną ocenę autorki "Dumy i uprzedzenia": "jest (...) jak ciasno zapleciony warkocz" - powie zakłopotana Rachel. Istotnie, narracja "Podróży" naśladuje raczej gest rozplatania: wymiana zdań i gestów zmierza tu nieubłaganie do utraty kontaktu, rozmowa przeistacza się w ciszę.

Z Austen połączy jednak Virginię Woolf to samo wyostrzone spojrzenie na kondycję kobiety z angielskich klas wyższych, jej dość szczególną sytuację, która pomimo różnicy stu lat nie uległa wcale zasadniczej przemianie. (Matka Maggie z "Lat" nie musi kończyć tego akurat zdania: łatwo domyślić się, po co niezamężna dziewczyna ma chodzić na przyjęcia). W "Podróży" bohaterowie - wracając co rusz do tematu ustawy mającej kobietom przyznać prawa wyborcze - uznają ten pomysł za niedorzeczny. Rachel, choć utalentowana muzycznie i obdarzona niepospolitą wrażliwością, wkracza w ten świat nie tylko onieśmielona swoim brakiem doświadczenia, ale także zawstydzona wytykanymi jej lukami w wykształceniu - jak najbardziej przecież zgodnym z ówczesnym modelem edukacji kobiet. Skrępowana przy każdej swojej wypowiedzi, musi dodatkowo wysłuchiwać przykrych frazesów o "wrodzonej ułomności" swojej płci.

Dość charakterystyczne jest to, że Virginia Woolf - która w swoich esejach o pozbawieniu kobiet możliwości podróżowania pisze z równą pasją, co o ich prawach wyborczych czy obecności w życiu intelektualnym - w powieści samą podróż przedstawia jako wątpliwą okazję do poszerzenia horyzontów. Rachel porusza się wzdłuż znanej koleiny; o sobie dowiaduje się tego samego, czego najprawdopodobniej dowiedziałaby się, nie wyjeżdżając z Londynu. Jej nagła, niewyjaśniona śmierć zyskuje znaczenie desperackiej ucieczki - zarówno z ciasnych ram społecznego funkcjonowania, jak i z klatki języka, który nie daje możliwości ich poszerzenia.

Ruch ku zanikowi

Podróże, które odbywa tytułowy bohater "Pokoju Jakuba", mają zupełnie inny charakter. Ich przebieg wyraźnie odsyła do oświeceniowego wzorca męskiej edukacji: Jakub podąża szlakiem greckich poetów i filozofów jako ich pełnoprawny spadkobierca i kontynuator. Choć w równym stopniu co Rachel uwikłany w społeczne kody i rytuały, dysponuje znacznie większą niż ona przestrzenią swobody (pisarka wyostrza jego uprzywilejowany status, dając mu za kochanki ubogie dziewczyny utrzymujące się z pracy służącej lub pozowania malarzom). Jakuba dzieli od świata stały dystans, odległość, która pozwala zachować mu bezpieczeństwo i poczucie nienaruszalności własnych granic.

Pomiędzy "Podróżą w świat" a "Pokojem Jakuba" możemy zaobserwować znamienne przejście. Wyraźnie słabnie epicki rozmach, zaczyna brakować wyrazistych, gruntownie rozpisanych sylwetek - zamiast nich pojawiają się postaci ledwo nakreślone, zwykle za pomocą błahych detali (jak pan Plumer podciągający prawą nogawkę spodni czy pani Plumer, która bierze dokładkę kapusty.) Bardziej nerwowy staje się również rytm opowieści, niespodziewanie zrywanej i wznawianej w nieoczekiwanym punkcie. Tak jakby obawy, które żywili względem słów bohaterowie "Podróży...", tutaj stały się udziałem narratorki. Wyczuwamy w jej nagłych uskokach podobną niepewność; tak jak oni, wydaje się speszona tym, że mówi - w końcu wybiera niedopowiedzenie.

W późniejszej prozie Virginii Woolf to ten model narracji ostatecznie zwycięży. Jej tok oprze się na mikrozdarzeniach, których natłok będzie blokował dostęp do całościowego porządku biografii. "Pokój Jakuba" również go maskuje, ucieka przed nim w czułe opisy roślin i owadów, w chaos myśli postaci pierwszo- i drugoplanowych, w ich wyrywkowo podchwycone rozmowy. Nasz trud przemieszczania się po tym tekście przypomina wysiłek gonitwy za motylem, który w powieści, powracając regularnie w pobliże bohaterów, przelatuje przecież w końcu nad pudełkiem z martwymi owadami.

Zamiast dążenia do pełni, które cechuje powieść realistyczną i którego ślady nosiła jeszcze "Podróż w świat", pojawia się w "Pokoju Jakuba" ruch ku zanikowi. Zmysłowość opisów i dbałość o szczegół jedynie podsyca wrażenie świata podszytego nicością - dając przede wszystkim poczucie prześlizgiwania się po powierzchni, fasadzie maskującej pustkę. Widzimy więc, że w "Pokoju Jakuba" Virginia Woolf wyzwoliła się już całkowicie od Jane Austen, dążeniu do połączenia przeciwstawiając rozpad; poszarpała zupełnie materię, z której wykrawa się tradycyjną opowieść o miłości.

Z "Podróży w świat" zostało tu jednak owo pragnienie, które z miłością utożsamiał Hewet: pragnienie dokończenia rozmowy. Czytając list Jakuba, jego matka skarży się przyjaciółce, że syn "nie pisze nic, co chciałaby usłyszeć". Pojawia się znamienny gest bezradności, który powtórzy tu niemal każda z postaci. Żadna nie doświadczy spełnienia, upragniona rozmowa urwie się na dobre, motyl, za którym puściliśmy się w wyścig, zatrzyma się nad pudełkiem owadzich zwłok.

Virginia Woolf, Podróż w świat przeł. Michał Juszkiewicz,

Warszawa 2009, Prószyński i S-ka

Virginia Woolf, Pokój Jakuba

przeł. Magda Heydel, Kraków 2009, Wydawnictwo Literackie

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2009