Po co nam dziś romantyzm?

Węgierskiemu pisarzowi udało się wbić klin w romantyczną narrację, z której wyrosła tak istotna dla polskiej kultury wizja narodowej wspólnoty.

01.09.2009

Czyta się kilka minut

Andrzej Towiański /fot. Wikipedia / public domain /
Andrzej Towiański /fot. Wikipedia / public domain /

Powieści takie jak "Mesjasze" Györgya Spiró budzą nadzieję. Choć trudno spodziewać się, że można ot tak po prostu przekłuć balonik romantycznej tradycji, która do dziś zawęża polską debatę o budowaniu wspólnot, to można sobie wyobrazić, że tego rodzaju książki spuszczą z niego trochę powietrza.

Spiró opowiada historie polskich emigrantów, przybyłych do Paryża po upadku powstania listopadowego. Wśród nich w 1842 r. formuje się Koło Sprawy Bożej; założycielem sekty jest Andrzej Towiański, głoszący rychłe nadejście Królestwa Bożego na ziemi, a do jej członków należą m.in. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki i Seweryn Goszczyński. Kreśleniu sylwetek narodowych wieszczów i innych kluczowych postaci Wielkiej Emigracji wyraźnie towarzyszy tu ambicja odbrązowienia tej części polskiej historii: bohaterowie Spiró, z uniesieniem roztrząsający szczególne powołanie polskiego narodu, budzą litość.

Węgierskiemu pisarzowi udało się wbić klin w romantyczną narrację, z której wyrosła tak istotna dla polskiej kultury wizja narodowej wspólnoty wywyższonej poprzez cierpienie. Samo jednak strącenie z piedestału ludzi uchodzących za autorytety nie przyczyni się znacząco do przekształcenia sfery publicznej, wymaga ono bowiem propozycji nowego języka. Czy znajdujemy ją w "Mesjaszach"?

Historia wykluczonego

Zaletą książki Spiró jest to, że w centrum opowieści stawia on nie Towiańskiego, i nawet nie Mickiewicza, ale pochodzącego z żydowskiej rodziny drukarzy Gerszona Rama, który - według autora - z Towiańskim styka się jeszcze w Wilnie i który w 1842 r. na wezwanie Mistrza przybywa do Paryża, by brać odtąd udział we wszystkich działaniach Koła. Na Ramie - jak wyjaśnia pozostałym wyznawcom Mickiewicz - ma spocząć "misja nawrócenia Żydów na świecie". Wraz z tą postacią komplikuje się obraz sekty. Ram w opowieści Spiró jest bezwzględnie oddany Towiańskiemu, ale mniej ufny wobec członków Koła. Jest wtajemniczony we wszystkie poważniejsze przedsięwzięcia sekty, ale - ze względu na pochodzenie - wciąż pozostaje niejako na zewnątrz niej. Dzięki temu jego ogląd wydarzeń jest bardziej wyostrzony, a zarazem mniej jednoznaczny.

Dysponując nierzadko kompromitującym materiałem na temat życia Wielkiej Emigracji, Spiró spycha sensacje (herezja w sercu polskości!) na nieco dalszy plan po to, by móc przede wszystkim opowiedzieć historię człowieka wykluczonego. Ram przybywa do Paryża, ale nie ma szans, rzecz jasna, stać się pełnoprawnym obywatelem francuskim. We wspólnocie polskich emigrantów, upojonych etosem walki, również nie ma miejsca dla Żydów, uznawanych powszechnie za zdradzieckich kosmopolitów i tchórzy.

Świadectwo Rama wystawia polskiej historii i kulturze rachunek niełatwy do interpretacji. Można, jak Maria Janion, doceniać dojrzałość polityczną Mickiewicza, który przypisując tak wielką rolę Izraelitom w zbawieniu świata, wyrażał swoje poparcie dla idei religijnego synkretyzmu. Wydaje się, że Spiró idzie inną drogą, a kluczowa w tym kontekście pozostaje historia chrztu Rama. Notatka sporządzona na ten temat przez towiańczyków nasuwa wizję pełną cudowności. Podaje, że dokładnie w tym samym czasie, kiedy Ram "złożony nagle śmiertelną chorobą, poczuł gwałtowną potrzebę chrztu św.", Romuald Januszkiewicz, jeden z członków Koła, doznał w kościele Nôtre-Dame des Victoires przed obrazem cudownej Matki Boskiej objawienia. Zawierało ono "wyraźny rozkaz od N. Panny", aby natychmiast udał się do Rama i udzielił mu chrztu. W "Mesjaszach" Ram na pierwszą prośbę, by się ochrzcił, reaguje rozpaczą, czuje się zdradzony i to właśnie udręka związana z myślą o konwersji powoduje chorobę, o której wspomina notatka. Inny członek sekty ujawni wówczas polityczne korzyści, jakie mogą płynąć z tego faktu, bo "lepiej, by zmartwychwstańcy nie zarzucali Kołu, że Żyd na nie wpływa".

Nacjonalizm na odległość

Amerykański politolog Benedict Anderson zwraca uwagę na nową formę nacjonalizmu, która cechuje wspólnoty tworzone przez ludzi żyjących poza granicą swojego kraju. Ponieważ nie czują się oni w pełni akceptowani jako mniejszość, "próbują kompensować ów brak akceptacji dumą z kraju, z którego pochodzą". Anderson określa to zjawisko mianem nacjonalizmu na odległość (long-distance-nationalism) i przypisuje mu większe dążenie do homogeniczności niż w przypadku nacjonalizmu tradycyjnego. Obserwacje Andersona - choć dotyczą społeczeństw w erze globalizacji - okazują się wyjątkowo trafne w przypadku badań nad Wielką Emigracją. Paryska wspólnota polskich wygnańców ze szczególną dbałością pielęgnuje wzorzec Polaka-powstańca-katolika. Na tym zasadza się dystans między Ramem a resztą członków Koła.

Opowiedzieć historię sekty z punktu widzenia jej wyznawców to trudne zadanie. Korzystając obficie, ale swobodnie z dokumentów, jakie pozostawiło Koło Sprawy Bożej, Spiró stawia sobie dodatkowo za cel zrekonstruowanie mentalności jego członków. Narracja, przetykana wewnętrznymi monologami, mową niespójną, chaotyczną, dającą świadectwo niepewności i rozterkom, tworzy w intymną historię sekty. Jednak strategia dopowiadania, jaką obrał Spiró, w samej powieści zyskuje sceptyczny komentarz. Praca powieściopisarza zostaje porównana do oglądania zdjęć i świadomości, że sfotografowane osoby nie mogą odwzajemnić naszego spojrzenia. "To dokładnie takie samo nadużycie twarzy i ciała, jakiego dopuszcza się powieściopisarz, gdy grzebie w sekretnych zapiskach ludzi niegdyś żyjących i zestawiając je ze sobą, natrafia na ślady tajemnic, których tamci nie byli świadomi".

Myśl o nadużyciu powieściopisarza oczywiście możemy przypisać Ramowi, bo pojawia się ona dokładnie wtedy, kiedy ten zdrętwiały ze zgrozy przygląda się zdjęciu towiańczyków. Równie dobrze jednak mógłby to powiedzieć sam autor, który przecież pojawia się na kartach "Mesjaszy": kiedy opowiada o swoich archiwalnych badaniach, snuje domysły na temat prawdopodobnego biegu wypadków czy tłumaczy się z formy, jaką przybiera powieść.

Powrót autora

W "Mesjaszach" powraca postać autora, który sugeruje zachowanie dystansu do opowiadanej historii i przedstawia ją często jako efekt swoich badawczych domysłów. A jednak istnieją tu całe fragmenty, gdzie ów postmodernistyczny dystans znika, a zamiast niego pojawia się potok mowy oddającej "ducha epoki". To mowa, która wchłonęła wszystkie właściwe tej epoce schematy i stereotypy, ale wobec której stajemy zupełnie bezradni, bo nie wiemy do końca, do kogo należy. Można więc odnieść wrażenie, że Spiró postępuje dość niekonsekwentnie. Eksponując kulisy pracy historyka świadomego metodologicznych pułapek, serwuje nam jednocześnie narrację, która wyraźnie jest świadectwem wczuwania się w zbiorową mentalność bohaterów i której podłożem wydaje się wiara w możliwość ponadczasowego i ponadkulturowego porozumienia.

Rozmyślania o narracji historycznej odeszły już od optymistycznej formuły "zrozummy lepiej przeszłość, aby lepiej rozumieć teraźniejszość". Dostęp do źródeł nie oznacza dostępu do przeszłości. To, po jaki schemat fabularny sięgnie historyk, może jednak wiele powiedzieć o kulturze jemu współczesnej i jej ideologicznych uwikłaniach. Spiró, eksponując postać autora, wierzy jednocześnie, że w innych fragmentach uda mu się skutecznie ją ukryć i podszyć pod "głos epoki". Niefrasobliwość, z jaką to robi, wytrąca mu z rąk ostrze krytyki.

Jego powieść jest fascynująca, pełna zajmujących szczegółów, soczystych scen, zabawnych komentarzy, ale brakuje jej iskry, która mogłaby podpalić lont prowadzący do dzisiejszych dysput o dziejowej misji Polski. Szkoda, bo wybuch staje się bezwzględnie potrzebny, a lont wkrótce zamoknie...

György Spiró, "Mesjasze", Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2009

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2009