Dobrzy ludzie i zło

Kiedy słucham doniesień o chińskich obozach pracy, czytam relacje prasowe o więzionych i gwałconych przez ojców córkach, mijając na ulicy grupkę osób słyszę, jak chłopak opowiada koledze obejmującemu dziewczynę o "super stronach z naprawdę fajnymi gwałtami", myślę, że niektórzy ludzie są po prostu źli.

22.10.2008

Czyta się kilka minut

To muszą być wyjątkowe kreatury; obym ich nigdy nie spotkała, trzeba pomyśleć o lepszym ubezpieczeniu, niech synek nigdy sam nie chodzi po ulicy.

Czytając "Efekt Lucyfera" Philipa Zimbardo - swoisty katalog (z pewnością niekompletny) złych czynów człowieka, autor każe mi myśleć, że antybohaterowie opisywanych wydarzeń nie różnią się wiele ode mnie. Być może w pewnych okolicznościach ja także torturowałabym nieznajomego człowieka, który nie wyrządził mi żadnej krzywdy.

Zło (podobnie jak dobro) nie jest cechą osobowości, twierdzi Zimbardo, lecz zachowaniem, które może przejawiać każdy człowiek o dowolnych cechach osobowości. To sytuacja, w jakiej się znajdujemy, często decyduje o charakterze naszych działań. Jeśli nie będziemy się czuli za nie odpowiedzialni, a na dodatek będziemy mieli poczucie słusznej misji - z dużym prawdopodobieństwem nadużyjemy władzy i skrzywdzimy innych. Na podstawie gromadzonych przez lata danych z eksperymentów i obserwacji Zimbardo przekonuje, że moralne decyzje człowieka uwarunkowane są prawie zawsze trzema czynnikami: dyspozycjami wewnętrznymi (np. posłuszeństwem wobec autorytetu, tendencją do samousprawiedliwiania), kontekstem sytuacyjnym (np. poczuciem anonimowości w grupie) oraz systemem, w jakim człowiek żyje - politycznym, ekonomicznym, religijnym, historycznym, kulturowym.

Philip Zimbardo jako psycholog społeczny od wielu lat próbuje pytać o to, dlaczego ludzie robią złe rzeczy, dlaczego z aniołów stają się diabłami. To on w 1971 roku przeprowadził słynny Stanfordzki Eksperyment Więzienny - w piwnicach instytutu psychologii zaaranżował więzienie, a z grupy ochotników wylosował "strażników" i "więźniów". Strażnicy dostali mundury, odznaki i ciemne przeciwsłoneczne okulary. Więźniów ubrano w uniformy, odebrano im dokumenty, zamiast imion nadano numery. Eksperyment miał trwać przez dwa tygodnie, jednak już po sześciu dniach Zimbardo zdecydował o jego przerwaniu ze względu na utratę kontroli nad niespodziewanie agresywnymi zachowaniami osób badanych. Zwyczajni, dobrzy ludzie, kiedy postawiono ich w roli strażników, zmienili się w oprawców.

W procesie prawdziwego strażnika oskarżonego o torturowanie więźniów w Abu Ghraib Zimbardo został powołany jako świadek obrony. Odwołując się do doświadczeń z własnego eksperymentu, próbował przekonywać (na rozprawie, a potem w książce), że sierżant Frederick nie jest złym człowiekiem. Dopuścił się złych czynów, bo znalazł się w systemie, w którym cała sieć wojskowych i cywilnych powiązań stała się "inkubatorem zła, w którym garstka dobrych żołnierzy została przemieniona w robaczywe jabłka". Zimbardo nie poprzestaje na analizie psychologicznej oskarżonego sierżanta, lecz stawia się w roli prokuratora, który oskarża system i wskazuje prawdziwych winnych: prezydenta George’a Busha, wiceprezydenta Dicka Cheneya, sekretarza obrony Donalda Rumsfelda, dyrektora CIA George’a Teneta, dowódców wojskowych i urzędników. Wini ich za stworzenie "zła administracyjnego", podwójnie złego: które z dobrych żołnierzy zrobiło przestępców i dało co najmniej przyzwolenie na niczym nieusprawiedliwione okrucieństwa. Przedstawia, zaskakujące jak na profesora psychologii, materiały dowodowe, powołuje się na raporty śledcze i relacje świadków. Czytelnikowi pozostawia osąd.

Po lekturze piętnastu przygnębiających rozdziałów można by sądzić, że Zimbardo przyzna rację Immanuelowi Kantowi, który mówił, że z tak krzywego kawałka drewna, z jakiego uczyniony jest człowiek, nie da się zrobić nic prostego. A jednak w ostatnim rozdziale autor ogłasza, że jest optymistą. Widzi trzy możliwe kategorie zachowań: możemy być sprawcami zła, możemy pozostać bierni i przyzwalać na zło, ale możemy też się mu przeciwstawić: przekroczyć nasz egocentryzm i konformizm, zrobić coś na rzecz innych.

We wszystkich przywołanych w "Efekcie Lucyfera" sytuacjach znalazły się osoby, które oparły się pokusie zła. Istnieją ludzie zdolni do niezwykłych poświęceń, obdarzeni krystalicznym charakterem, ale także każdy z nas, jak pisze Zimbardo, może stać się skromnym bohaterem codzienności. Wystarczy robić to, co uznajemy za dobre. Jak nie ulec zepsuciu w skrzynce z robaczywymi jabłkami? Jak odeprzeć pokusę zła, jak się starać o bycie dobrym? Philip Zimbardo przedstawia zestaw strategii i taktyk. W dziesięciu krokach.

Philip Zimbardo, Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło? red. Maria Materska, przeł. Anna Cybulko, Joanna Kowalczewska, Józef Radzicki, Marcin Zieliński, Warszawa 2008, Wydawnictwo Naukowe PWN, Biblioteka Psychologii Współczesnej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2008

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (43/2008)