Efekt Lucyfera

Artykuł naszego reportera Mariusza Sepioły, w którym opisuje swoje doświadczenia dotyczące polskich więzień i więźniów, prowokuje do refleksji.

27.03.2017

Czyta się kilka minut

 /
/

Więzienie – mówili sami zainteresowani – to tylko element systemu opresji. Systemu, który opiera się na wszechogarniającej, obecnej na każdym etapie przemocy”. O tej przemocy bardziej szczegółowo mówił mu jeden z rozmówców: „często trafiałem na »dźwięki«. To cela ukryta w celi, starannie wygłuszona, odcięta od reszty pomieszczeń. Jesteś tam katowany przez 4-5 dni kilka razy dziennie. Trafiałem tam kilka razy, w różnych sytuacjach”.

Lektura Sepioły nieuchronnie przywodzi na pamięć słynny eksperyment Philipa Zimbarda z 1971 r. Eksperyment – przypomnę – polegał na tym, że dziewięciu starannie wybranych ochotników miało odgrywać rolę więźniów, zaś innych dziewięciu rolę strażników w zaimprowizowanym w podziemiach Uniwersytetu Stanforda więzieniu. Eksperyment miał trwać 14 dni, lecz przerwano go po sześciu, bo zmiany w zachowaniu uczestników okazały się zaskakująco radykalne. „Po upływie zaledwie 36 godzin – czytamy w opisie wydarzenia – kulturalni, inteligentni młodzi ludzie przeistoczyli się w bezradnych, podporządkowanych więźniów, a część ich kolegów w agresywnych i okrutnych strażników. Używali oni zarówno przemocy fizycznej, jak i psychicznej, zapominając, że są uczestnikami zwykłego eksperymentu. Poniżani więźniowie przechodzili załamania emocjonalne, u niektórych pojawiły się nawet objawy psychosomatyczne”. Zimbardo twierdzi, że „każdy człowiek w odpowiednich dla takiego zachowania warunkach może się przeobrazić w oprawcę albo w bezwolną ofiarę bezprawnych represji, a nawet tortur”. Jako przykład podaje znęcanie się amerykańskich żołnierzy nad Irakijczykami w więzieniu Abu Ghraib pod Bagdadem. To przeobrażenie nazwał „efektem Lucyfera” lub „przemianą z anioła w diabła”.

Dziś, choć „efekt Lucyfera” jest znany i opisany w literaturze naukowej oraz w literaturze tout court, choć organizacje broniące praw i godności człowieka występują przeciw poniżaniu więźniów, w tym przeciw torturom, choć regulaminy więzień, prawa krajowe i międzynarodowe bronią więźniów, więźniowie nadal – co prawda nie wszędzie i nie zawsze – są poniewierani, co potwierdzają choćby dociekania Sepioły.

Czy tylko więźniowie? Czy to, co pokazał przerwany eksperyment w stanfordzkich podziemiach, należy odnosić jedynie do relacji więźniowie–strażnicy? Zimbardo utrzymuje, że każdy człowiek w odpowiednich dla takiego zachowania warunkach może się przeobrazić w oprawcę albo w bezwolną ofiarę.

Więzienie to miejsce, które ma wszystkie dane, by w maksymalnym stopniu stworzyć owe „odpowiednie do takiego zachowania warunki”. Sądzę, że w stopniu może nie maksymalnym może je stworzyć każda instytucja, w której obowiązują zasady zależności. Im zależność jest większa, tym warunki do „takiego zachowania”, czyli przemiany anioła w diabła (diablicę), są lepsze. Agresja może być mordercza bez sięgania przez agresora do siły fizycznej, „dźwięki” (dźwiękoszczelna cela tortur) mogą być skonstruowane z zastraszenia.

Może warto pod tym kątem popatrzeć na nasze miejsca pracy, wojsko, domy dziecka (nie mówiąc o „zakładach poprawczych”), domy opieki, także na rodziny i (tak!) na klasztory. Nawet zakładając, że może niekoniecznie k a ż d y z nas ma, jak twierdzi Zimbardo, ukrytego w sobie Lucyfera, lepiej nie liczyć na to, że akurat ja jestem od niego wolny. Ci, z których w stanfordzkich piwnicach – dodajmy, tylko w sytuacji ograniczonej w czasie eksperymentalnej gry – wylazł na wierzch, wcześniej nie zdawali sobie sprawy z tego, co w nich siedzi.

Morał? Jak zarazy strzeżmy się sytuacji totalnej zależności innych od nas i nas od innych, starannie uprawiajmy poletka wolności własnej, a szczególnie tych, którzy w jakikolwiek sposób od nas zależą. Nie da się życia, jak eksperymentu, po sześciu dniach przerwać. Bo efekt Lucyfera nie jest wyłącznym „przywilejem” więzień. ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

Więzienie skazuje po raz drugi: Z resocjalizacją jest jak z yeti: każdy słyszał, ale nikt nie widział na własne oczy – mówią więźniowie. Polskim systemem penitencjarnym rządzą przemoc, nuda i korupcja.

Maria Dąbrowska: Logika jest taka: odgrodzić się, zabezpieczyć, a tych, którzy zrobią coś złego, zamknąć, nie martwiąc się, co będzie, jak powychodzą. Wolimy karać, niż ponosić odpowiedzialność za ludzi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2017