Dlaczego celnicy i nierządnice nas ubiegną?

Przecież nie z powodu grzechu i jego wielkości. To więcej niż pewne. Trudno żeby prawdopodobieństwo wejścia do nieba było wprost proporcjonalne do kalibru grzechu.

04.11.2008

Czyta się kilka minut

Kontekst Jezusowej deklaracji wiele nam wyjaśnia. Słowa "Zaprawdę powiadam wam: celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego" następują bezpośrednio po krótkiej przypowieści o dwóch synach wysłanych do pracy w winnicy: o pierwszym - nadgorliwym, co to natychmiast zadeklarował swoje posłuszeństwo, i o drugim - któremu się zrazu nie chciało, ale w końcu się opamiętał.

Która z tych dwóch postaw jest godna pochwały? Najlepiej, gdyby połączyć pierwszą z drugą: gorliwość deklaracji pierwszego syna z faktycznym posłuszeństwem drugiego. Tak idealnie jednak w życiu nie ma, przynajmniej niezbyt często. I Jezus dobrze o tym wie, dając nam za wzór nie tyle ideał bez skazy, co możliwą do zrealizowania życiową postawę. Poetycko wyraził to ostatnio zespół Lao Che w piosence "Oko": "Oko ma świadomość, że pisać jest trudno / Nie traktujcie jednak notatek jak gdyby były na brudno".

Jezus sam wyjaśnia, skąd w drodze do nieba bierze się pierwszeństwo dla tych najbardziej pogardzanych: "Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć" - mówi Jezus. "Zasługa" nierządnic i celników jest jasna. Uwierzyli Janowi, który głosił nawrócenie, i wzięli się za siebie.

Nie było to zapewne proste. Nie ma nawrócenia bez uznania grzechu. To boli. Nawrócenie to najpierw gotowość na ból, który rodzi się ze świadomości tego, kim się jest. Ci, których Jezus daje za przykład swoim słuchaczom, mieli odwagę, by stanąć w prawdzie o samym sobie.

Jezus nie lubił sprawiedliwych, a właściwie tych, co się za takich mieli. Nie lubił, bo wiedział, że sprawiedliwych nie ma, że nie ma takich, co nie potrzebują usprawiedliwienia. Wystarczy tylko przypomnieć sobie przypowieść o celniku i faryzeuszu modlących się w świątyni, którą Jezus opowiedział tym, "którzy byli przekonani o swej sprawiedliwości, a innymi gardzili". Nie ma nic bardziej oślepiającego na Boga i Jego miłosierdzie niż przekonanie o własnej cnocie. Przecież - jak śpiewał Leonard Cohen w "Zuzannie" - mogą widzieć Go tylko tonący.

"Grzech" potępionej przez Jezusa sprawiedliwości polega nie tyle na fałszywym poczuciu, że jest się lepszym od innych, co na pysze wobec Boga. Polega na przekonaniu o zbawczej samowystarczalności. Na przekonaniu, że niebo jest konsekwencją ludzkiej sprawiedliwości, tzw. cnotliwego życia, które czyni zbędnym Boże miłosierdzie. Nikt nie może uchodzić za sprawiedliwego przed Bogiem na podstawie własnych dobrych czynów, postów i modlitw, jeśli Bóg nie odpuści mu grzechów.

Czy trzeba zejść do dna moralnego, którego ewangelicznym obrazem jest prostytutka i kolaborant, aby to zrozumieć? Nie wiem. Dla każdego jest zapewne przeznaczona jakaś inna miara. Na Mszy św. pogrzebowej ksiądz mówi zazwyczaj: "Wiemy, że wskutek ludzkiej skłonności do złego wszyscy popełniamy grzechy. Przed Najświętszym Bogiem nikt nie jest bez winy". Dobrze byłoby to usłyszeć trochę wcześniej niż na własnym pogrzebie. Bóg mówi bowiem nieustannie: "Nie bądź taki ważny. Daj się zbawić, człowieku".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2008