Czytanie gry

Są dwa święte terminy angielskiej piłki: sobotnie popołudnie, kiedy rozpoczyna się większość meczów ligowej kolejki, i sobotni wieczór, kiedy jej podsumowanie przynosi Match of the Day - emitowany od ponad 40 lat program telewizji BBC.

27.02.2008

Czyta się kilka minut

Nie wiadomo jeszcze, jak skończy się polski spór o prawa do transmisji meczów Mistrzostw Europy i Orange Ekstraklasy: czy i w jakiej formie będą mogli je oglądać widzowie bez dekoderów. Przykład Match of the Day pokazuje jednak, że można o piłce mówić najlepiej i najciekawiej nawet wtedy, gdy nie można pokazać wszystkiego. BBC nie ma prawa do transmitowania całych spotkań ligi angielskiej, a przecież jej program pozostaje żelaznym punktem dnia nie tylko dla powracających z pubów kibiców, ale także dla dziennikarzy, piłkarzy i trenerów.

Widzą i wiedzą

Z pozoru mamy do czynienia z magazynem, jakich pełno w telewizjach całego świata - przygotowywanym w ciągu kilku godzin i nadawanym na żywo podsumowaniem wydarzeń ligowych (jeśli w sobotnie popołudnie rozgrywa się pełna kolejka, autorzy MotD siedzą przed ścianą telewizorów, oglądając wszystkie mecze naraz). Różnica polega m.in. na tym, że wszystkie analizowane w programie spotkania są komentowane przez wysłanników BBC na żywo. W ciągu każdego kilkuminutowego skrótu reakcje sprawozdawców - ich zachwyt bramką czy oburzenie mylną decyzją sędziego - są autentyczne. Nikt nie czyta z offu napisanej później relacji ani nie imituje komentarza, co zdarza się np. w polskim studiu Ligi Mistrzów, kiedy na dobrych kilka sekund przed golem głos sprawozdawcy zdradza, że właśnie ta akcja okaże się rozstrzygająca.

Oprócz relacji z meczów są krótkie, nagrywane bezpośrednio po nich wywiady z trenerami bądź piłkarzami, po nich zaś przychodzi czas na analizę w studiu. I tu pojawia się odmienność zasadnicza: gospodarzem i gośćmi sobotniego programu są dawne gwiazdy angielskiej piłki; gwiazdy z gatunku najjaśniejszych. Mało który z występujących dziś na boiskach Premiership piłkarzy może się poszczycić osiągnięciami Alana Hansena, Marka Lawrensona czy Alana Shearera, a to oni formułują opinie zapadające w pamięć widzów. Ponoć piłkarze, a zwłaszcza trenerzy, nie potrafią tego słuchać ze spokojem, ponoć powtarzają po cichu, że żaden ekspert BBC nie sprawdził się jako człowiek odpowiedzialny za prowadzenie drużyny, nie ma więc prawa do formułowania tak ostrych sądów - jakkolwiek jest, słowa Hansena czy Lawrensona mają moc wyroczni.

Zwłaszcza że towarzyszy im "materiał dowodowy" - wybrane z 90 minut szczególnie uderzające błędy danego piłkarza bądź całej formacji, puszczone w zwolnionym tempie akcje, które mogłyby potoczyć się inaczej, gdyby któryś z zawodników, zamiast kroku w lewo uczynił krok w prawo (na stop-klatce widać podświetlony wolny sektor boiska, na którym powinien był się znaleźć). Widzimy, jak wygląda obrona strefowa przy rzucie rożnym, jak druga linia Arsenalu niemal przez cały czas tworzy na boisku idealny romb i jak Manchester United wyprowadza szybki atak. Wydaje się przy tym, że autorzy programu nie nadużywają możliwości, jakie daje współczesna telewizja, a w każdym razie, że sprzęt, z którego korzystają, nie jest dużo lepszy od tego, który ma TVP. Oni zwyczajnie widzą i wiedzą, co pokazać.

Dobrą ilustrację mogą stanowić programy nadawane podczas mundialu w Niemczech: o meczach Polaków eksperci angielscy mówili wówczas rzeczy dokładnie odwrotne niż goście polskiej telewizji. Analiza po spotkaniu z Ekwadorem pokazywała przede wszystkim znakomitą grę defensywną tej drużyny - patrzyliśmy na kolejne bloki obrońców Ekwadoru, podwojone krycie, pressing w środkowej strefie boiska i uświadamialiśmy sobie, że Polska wcale nie grała źle, tylko rywal wiedział, jak się bronić. Z kolei mecz z Niemcami, oglądany z perspektywy BBC, był meczem do jednej bramki, której - tu akurat zgadzali się eksperci znad Wisły i Tamizy - świetnie strzegł Artur Boruc. Poza tym Polacy jakby nie istnieli, a tematem do rozmowy było znaczenie we współczesnym futbolu zmian, jakich dokonują trenerzy: Niemcy cały czas grali nieźle, ale rozstrzygającym momentem było wprowadzenie przeciwko zmęczonym polskim obrońcom najpierw Odonkora, a potem Neuville'a.

Lineker i Goethe

Co ciekawe, eksperci MotD nie są bynajmniej obiektywni: taki Hansen rozegrał ponad 600 meczów w Liverpoolu i swojej sympatii dla tego klubu nie próbuje nawet ukrywać - podobnie jak Shearer sympatii dla Newcastle. Tym większa rola gospodarza programu, którym w sobotę jest Gary Lineker.

Jeden z najlepszych napastników w historii Anglii okazał się fenomenalną osobowością telewizyjną. W odróżnieniu od w gruncie rzeczy nieprzyjemnych, za to bezlitośnie profesjonalnych gości, jest samym ciepłem, uśmiechem i dyskretną ironią; nieraz potrafi wytknąć swojemu rozmówcy, krytykującemu faule oglądanej drużyny, że na boisku zachowywał się tak samo. Lineker - podobnie jak jego goście, w rozpiętej pod szyją koszuli (krawaty i marynarki zarezerwowane są dla meczów reprezentacji) - w zasadzie nie zadaje pytań; on po prostu jest i w odpowiednim momencie delikatnie stawia kropki.

Nieco inna jest formuła Match of the Day 2 nadawanego w niedzielę. Prowadzący go Adrian Chiles to absolwent anglistyki, który siłę programu buduje na postawie i pytaniach laika. W niedzielę rozgrywa się mniej spotkań, zatem pozostaje więcej czasu na rozmowę; bywa, że oprócz stałych komentatorów w studiu pojawiają się także czynni piłkarze czy trenerzy. Chiles przyciska ich do muru, wypytuje, na czym polega gra bez piłki, czy faul taktyczny jest rzeczywiście nieodłącznym elementem piłkarskiego szkolenia i o czym właściwie mówi się w szatni. W gruncie rzeczy wszyscy chcielibyśmy "czytać grę" tak, jak robi to Hansen, ale tak naprawdę to Chiles jest naszym głosem w MotD.

I być może kwestia najistotniejsza: szerokość perspektywy. Kiedy MotD nadawano podczas mundialu, na czołówkę zaadaptowano chór "See the Conquering Hero Comes" z "Judy Machabeusza" Haendla. Ktoś pomyślał, że pochodzący z Niemiec kompozytor najlepsze lata kariery spędził w Londynie i że można przy okazji powiedzieć dwa słowa o muzyce barokowej. Ktoś uznał, że skoro studio BBC usadowiono na dachu berlińskiej Akademie der Künste, z widokiem na Bramę Brandenburską, trzeba powiedzieć parę słów o historii tego miejsca, a nawet pokazać gromadzone kilka pięter niżej dzieła sztuki. Że wypada opowiedzieć o losach berlińskiego stadionu, przypominając czasy nazizmu i komunizmu. Że podsumowujący mistrzostwa felieton filmowy (oglądamy gole i kiksy, parady bramkarzy i faule, a wszystko to przeplatane ze zbliżeniami twarzy zawodników i widniejących na nich emocji) można opatrzyć fragmentem listu Goethego do Charlotty opisującego paletę męskich uczuć. Przyjemnie oglądać magazyn o piłce przygotowywany przez ludzi kulturalnych.

Legenda ma się nieźle

Jest oczywiście jeszcze legenda programu, budowana od ponad 40 lat. Jest jego melodia tytułowa, zdaniem wielu - będąca po prostu melodią futbolu. Są dziennikarze, z pracującym tu od 1971 r. Johnem Motsonem (zdaniem wielu, będącym po prostu głosem futbolu), ale i z Jacqui Oatley, której ubiegłoroczne pojawienie się w tym męskim gronie wywołało ogólnonarodową debatę. Są poprzednicy Linekera, z niezapomnianym Jimmym Hillem - kiedyś piłkarzem i trenerem Coventry, później reformatorem piłki (to on wymyślił przyznawanie trzech punktów za zwycięstwo w meczu ligowym). Są także pokolenia Anglików, którzy jako dzieci błagali, by w sobotni wieczór rodzice pozwolili im nie kłaść się spać przed Match of the Day, i pokolenia Angielek, przeklinających zły los, który każe facetom zastygać w weekendową noc przed telewizorem.

W nakręconym z okazji 40-lecia programu filmie dokumentalnym Brian Clough, jeden z najsłynniejszych trenerów w historii angielskiej piłki, opowiada, że co sobotę starał się zabierać żonę do kina. Niestety, zawsze musieli wychodzić na kilkanaście minut przed zakończeniem seansu, a gdy dochodzili już do domu, ze wszystkich okolicznych okien dawała się słyszeć czołówka Match of the Day.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2008