Czyste szaleństwo

Dwutygodniowe stypendium w Norymberdze nie jest czasem wolnym od zajęć. Przeciwnie, program mamy dość wypełniony: bierzemy udział w dyskusjach, zwiedzamy muzea, jeździmy na wycieczki.

25.05.2010

Czyta się kilka minut

Na pisaniu skupić się trudno, jak zawsze, kiedy dzieje się zbyt wiele zbyt nowego. Jedna rzecz spycha drugą, wrażenia namnażają się i nakładają na siebie. Mieszkam u Sylwii i Tristana w małym pokoiku z łóżkiem na piętrze. Stojący pod oknem stolik zasypałem kolorowymi folderami, pocztówkami kupowanymi w muzeach, notatkami robionymi pospiesznie na luźnych kartkach. Stoi tam nawet buteleczka frankońskiej śliwowicy. Moje wnętrze wygląda trochę jak ten stolik.

A przecież mamy też temat przewodni naszych spotkań: pamięć. A dokładniej: jak sobie radzić z przeszłością. Norymberga to miasto Wita Stwosza i Albrechta Dürera, które do lat dwudziestych ubiegłego wieku budziło podobne skojarzenia jak Kraków. A potem cała ta przeszłość została zepchnięta w cień przez nazizm. Nazizm triumfujący - którego ponure pomniki stoją wciąż w południowej-wschodniej części miasta. I nazizm osądzony - salę, w której odbywał się proces norymberski, zachowano do dziś w stanie niemal niezmienionym. Czy miasto może wyjść z tego cienia? Nie może. I dlatego wybrało jedyną możliwą drogę: jak najrzetelniej cień ów opisać i opis ten potraktować jako memento dla następnych pokoleń.

Na Luitpold Arena, w miejscu, gdzie Hitler odbierał hołd stu tysięcy zwolenników, młodzi skejci wypróbowują dziś nowe deski. Część Wielkiej Drogi, po której miały maszerować zwycięskie wojska hitlerowskie, zamieniono w parking dla ciężarówek. Natomiast w stojącej obok Hali Kongresowej - której budowa kosztowała dziesiątki tysięcy ludzkich istnień i której naziści nie zdołali ukończyć - umieszczono Centrum Dokumentacyjne i znakomitą wystawę "Fascynacja i terror". Krok po kroku w nowocześnie zaaranżowanych wnętrzach poznajemy historię nazizmu, nie tylko idei i przywódców, ale też zwykłych ludzi, którzy stali się ich zwolennikami. Najbardziej wstrząsająca rzecz na wystawie? Gra planszowa dla dzieci "Juden rauss!": poszczególni gracze muszą dojść do centrum miasta, omijając po drodze żydowskie sklepy.

W Bibliotece Miejskiej spotyka się z nami Leibl Rosenberg. Od kilkunastu lat zajmuje się księgozbiorem obejmującym około 10 tysięcy woluminów, należących niegdyś do niemieckich Żydów. Księgozbiór przetrwał wojnę, bo miał służyć celom propagandowym; gromadzono go na polecenie Juliusa Streichera, który, podobnie jak inni nazistowscy ideologowie, zamierzał napisać na nowo historię świata. Rosenberg nie tylko skatalogował wszystkie książki (leżały niezinwentaryzowane od wojny do końca lat dziewięćdziesiątych...), ale też zaczął szukać potomków ich prawowitych właścicieli. Do tej pory udało się zwrócić blisko 150 książek. Mało to czy dużo? "To praca dla detektywa", śmieje się Rosenberg. "W dodatku kosztuje fortunę. Z ekonomicznego punktu widzenia cały ten proces to szaleństwo. Dlaczego to robimy? Bo dla tych rodzin jest to często jedyna pamiątka po dziadku czy babci, którzy zginęli w obozie zagłady".

Przeszłości nie da się zmienić, to prawda. Można jednak wziąć za nią odpowiedzialność. Wtedy robi się wszystko - nawet rzeczy, które z ekonomicznego punktu widzenia są wariactwem - aby w jakimś sensie odwrócić bieg historii. Żeby rozliczyć totalitaryzm, nie wystarczy wskazać i skazać sprawców. Nie wystarczy też - choć to bardzo ważne - opisać mechanizmy, które doprowadziły do zbrodni. Trzeba przede wszystkim (tam, gdzie to możliwe) przywrócić ofiarom imiona, twarze i, choćby symbolicznie, zwrócić ich rodzinie. W Norymberdze, miejscu, gdzie liczba miała zatriumfować nad tożsamością, przekonałem się, że można to zrobić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2010