Czy zmieniać Konstytucję?

O zaostrzenie przepisów aborcyjnych zdążyli się już poróżnić politycy, stosowne komentarze wygłosiły autorytety dziennikarskie iintelektualne, odbyło się kilka demonstracji. Problem wtym, że wprojektach, nad którymi od kilku miesięcy pracuje Sejm, nikt zaostrzenia nie zaproponował. To fenomen pokazujący, jakimi stereotypami myślowymi rządzi się polska debata publiczna ijak łatwo nawet wytrawni jej uczestnicy dają się uwieść politykom.

26.03.2007

Czyta się kilka minut

rys. A. Pieniek /
rys. A. Pieniek /

Jesienią 2006 r. złożono w Sejmie projekt zmiany art. 38 Konstytucji, podpisany przez posłów z różnych klubów parlamentarnych, który do dotychczasowego brzmienia tego przepisu, mówiącego o obowiązku Rzeczypospolitej ochrony życia człowieka, dodawał zwrot, że chodzi o życie człowieka "od chwili poczęcia". W trakcie prac specjalnie powołanej sejmowej Komisji Nadzwyczajnej zmodyfikowano pierwotny wniosek i zamiast zmian w art. 38, zaproponowano nową treść art. 30, deklarującego, że przyrodzona i nienaruszalna godność człowieka stanowi źródło jego wolności i praw. W tym właśnie przepisie miano doprecyzować, że godność przynależy człowiekowi od chwili poczęcia. Jako wniosek mniejszości ma być poddany pod głosowanie także pierwotny projekt, postulujący zmianę art. 38 Konstytucji o ochronie życia człowieka.

Ani jeden, ani drugi projekt zmian w Konstytucji nie dotyczy bezpośrednio problematyki aborcji. Skąd więc gwałtowna burza polityczna, która zdaje się czynić ze stosunku do wspomnianych zmian probierz postępowości i konserwatyzmu, opowiedzenia się za państwem wyznaniowym lub świeckim, poparcia dla obecnego układu rządzącego lub pozostawania w opozycji? Być może wynika ona z potrzeby polaryzacji stanowisk, niemniej pretekstem do niej stał się fantom wytworzony na potrzeby debaty publicznej, który niewiele ma wspólnego z charakterem proponowanych zmian.

Obowiązek oczywisty

Art. 30 Konstytucji miałby brzmieć: "Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka, przynależna mu od chwili poczęcia, stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych". W porównaniu do obecnego brzmienia różni się wyłącznie zwrotem "przynależna mu od chwili poczęcia". W żadnym razie jednak nie można twierdzić, że dodanie tego zwrotu jest rewolucją w polskim porządku konstytucyjnym. Już bowiem w 1997 r. Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że życie ludzkie w fazie prenatalnej podlega ochronie konstytucyjnej. Ustawodawca ma więc obowiązek wprowadzenia odpowiednich regulacji chroniących tę fazę życia człowieka. Obowiązek ten i dawniej traktowano jako coś oczywistego, jeżeli zważy się, że spowodowanie poronienia przez zastosowanie przemocy wobec kobiety ciężarnej uważano za poważne przestępstwo, godzące nie tylko w zdrowie samej kobiety. Także sankcje zawodowe, jakie mogą być nałożone na lekarza za błąd w prowadzeniu ciąży lub też w leczeniu kobiety ciężarnej, skutkujący uszkodzeniem lub śmiercią płodu, świadczą o tym, że rozwijające się życie ludzkie jest przez system prawny postrzegane jako samoistna wartość, której nie można utożsamiać z dobrami kobiety ciężarnej. Oceny społeczne też są w tym zakresie dość jednoznaczne - wystarczy wspomnieć, jaką tragedią jest dla rodziców dziecka jego utrata na skutek przedwczesnego poronienia. Zdecydowanie negatywnie oceniono by także lekarzy, którzy nie ratowaliby zagrożonego życia płodu (choćby wykonując zabieg cięcia cesarskiego).

Nic więc dziwnego, że wśród prawników przeważa pogląd, iż życie człowieka podlega ochronie konstytucyjnej już od chwili poczęcia, zaś podstawą tej ochrony jest art. 38 Konstytucji: "Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia". Fakt, że życie człowieka, także w fazie prenatalnej, jest wartością konstytucyjną, nie wyklucza, że w sytuacjach kolizyjnych, np. zagrożenia dla życia matki, jego ochrona nie będzie miała charakteru bezwzględnego. Ze swojej istoty przepisy konstytucyjne mają charakter ogólny i nie rozstrzygają ani sposobu, w jaki władze publiczne powinny chronić określone wartości, ani też jak należy rozstrzygać sytuacje kolizyjne. Sprecyzowanie ochrony i jej ograniczeń powinno się znaleźć w ustawach zwykłych.

Jedną z nich jest kilka razy już zmieniana ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1993 r. Przewiduje ona wyjątkowe sytuacje, w których ze względu na kolizję z dobrami kobiety ciężarnej, ochrona życia płodu jest ograniczona. Uregulowania te, określane jako przesłanki legalności zabiegu przerwania ciąży, mogą być krytykowane jako zbyt wąskie lub zbyt szerokie, niemniej ich istnienie w żadnym przypadku nie neguje faktu, że co do zasady życie dziecka poczętego, jako życie człowieka, pozostaje pod ochroną Konstytucji.

Zmiana, co nie zmienia

Stanowisko, że Konstytucja wystarczająco chroni życie człowieka w fazie prenatalnej i nie ma potrzeby jej zmieniać, nie jest jednak podzielane przez wszystkich. Zdaniem niektórych ekspertów możliwa jest interpretacja Konstytucji, w myśl której życie w fazie prenatalnej podlega ochronie konstytucyjnej, ale nie jako życie człowieka (tak właśnie uważali niektórzy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którzy nie zgadzali się z wyrokiem z 1997 r.). Takie stanowisko uzasadnia poszerzenie zakresu wyjątków, w których ochronę życia przed narodzeniem ograniczają inne prawa i wolności, co w konsekwencji zakłada dopuszczalność znacznej liberalizacji przepisów aborcyjnych. Dowodem wątpliwości są projekty ustaw zgłaszane w ubiegłych latach (np. o świadomym macierzyństwie), opierające się na założeniu, że prenatalna faza życia ludzkiego ma inną wartość niż człowieka już urodzonego, co uzasadniało postulat wprowadzenia do prawa aborcji na życzenie kobiety.

Trzeba być świadomym, że obowiązujący standard ochrony życia w fazie prenatalnej - zakładający, że konstytucyjny termin "człowiek" obejmuje także dziecko poczęte - oparty jest na pewnym porozumieniu co do rozumienia przepisów Konstytucji, jednak porozumienie to jest kwestionowane. Tak samo brzmiące regulacje konstytucyjne są w innych krajach interpretowane inaczej, podobnie z konwencjami międzynarodowymi. Proponowana zmiana Konstytucji sprowadza się więc wyłącznie do rozstrzygnięcia wspomnianych wątpliwości - przesądza rozumienie pojęcia "człowieka" w Konstytucji, jako istoty ludzkiej w prenatalnej fazie życia, której przysługuje godność, prawo do ochrony życia, zdrowia czy np. danych osobowych (choćby kodu genetycznego). Nie jest to więc żadna zmiana, ma ona jedynie zapobiec próbom interpretacji, negującym konstytucyjną podmiotowość człowieka w fazie prenatalnej.

Nieporozumieniem jest więc traktowanie projektu zmiany treści art. 30 Konstytucji jako regulacji "zaostrzającej przepisy aborcyjne" czy wprowadzającej "bezwzględną ochronę życia w fazie prenatalnej". Takie twierdzenia są nadużyciem i świadczą albo o nieznajomości projektu, albo niezrozumieniu charakteru Konstytucji, która jedynie wskazuje horyzont aksjologiczny rozstrzygnięć. Przesądzenie w art. 30 wątpliwości co do zakresu znaczeniowego terminu "człowiek" nie łączy się z koniecznością zmiany ustawy o dopuszczalności zabiegów aborcyjnych. Utrudnia natomiast obniżenie obecnego standardu konstytucyjnej ochrony życia. Utrzymuje status quo przepisów aborcyjnych, zabezpieczając je przed próbą nadmiernej liberalizacji, jednak nie pociągając za sobą konieczności ich zaostrzania. Ewentualna konieczność wzmacniania ochrony życia - niekoniecznie przez środki karne, ale przede wszystkim przez politykę społeczną i edukacyjną - w takim samym stopniu wynika z obowiązujących regulacji konstytucyjnych, jak z ewentualnie zmienionego art. 30 Konstytucji. (Na marginesie tylko zaznaczę, że w ostatnich latach znacznie więcej dla ochrony życia w fazie prenatalnej uczyniła powszechna dostępność badań USG i możliwość oglądania dziecka niemal w technice trójwymiarowej, niż wszystkie wydane w tym czasie przepisy karne razem wzięte).

Fałszywa perspektywa

Zmiana art. 30 ma jednak tę zaletę, że przygotowuje pole do dyskusji o zagrożeniach w sferze bioetyki i spodziewanej ratyfikacji konwencji bioetycznej z Oviedo. Wprowadzenie w życie regulacji dotyczących manipulacji genetycznych, wykorzystywania komórek macierzystych czy innych działań na zarodku ludzkim muszą mieć podstawę konstytucyjną w przepisie jednoznacznie deklarującym godność człowieka od chwili poczęcia. Jest to tym istotniejsze, że w debacie europejskiej silna jest tendencja wprowadzenia innego standardu ochrony wczesnych etapów życia ludzkiego, co umożliwiłoby znaczną liberalizację działań badawczych, medycznych i czysto komercyjnych. Podstawa konstytucyjna dla ochrony godności człowieka od chwili poczęcia stwarzałaby w tej dyskusji szanse skuteczniejszego oparcia się owym naciskom. Natomiast brak jednoznacznego uregulowania tej kwestii grozi wprowadzeniem takich regulacji z zakresu bioetyki, które przez zmiany interpretacyjne mogłyby obniżyć standard ochrony życia ludzkiego.

Skupianie debaty publicznej dotyczącej zmiany art. 30 Konstytucji jedynie na kwestii aborcji jest perspektywą fałszywą, wygodną dla tych jej uczestników, którym zależy na radykalizacji postaw społecznych. Taki obraz udało się im już zresztą przekazać mediom i opinii publicznej. Tymczasem w żadnym wypadku nie można odczytywać tej zmiany jako kroku w kierunku zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Czymś takim byłaby jedynie propozycja zmiany ustawy o planowaniu rodziny, sęk w tym, że tego nikt w trakcie prac nad zmianą Konstytucji nie zgłaszał. Na tym też polega paradoks obecnej dyskusji.

Polskę czeka ratyfikacja konwencji bioetycznej, więc dyskusja o konstytucyjnej ochronie prenatalnej fazy życia i przysługujących w tym okresie gwarancjach jest nie do uniknięcia. Będzie ona cynicznie wykorzystywana w bieżących rozgrywkach politycznych, jednak niewykluczone, że przyjdzie nam ją prowadzić w znacznie trudniejszych warunkach społecznych i międzynarodowych, i w bardziej zradykalizowanym parlamencie. Dlatego, mimo burzy medialnej, obecne warunki polityczne są najlepsze dla ugruntowania w Konstytucji dotychczasowego standardu ochrony konstytucyjnej godności człowieka w fazie prenatalnej, bez naruszania obowiązujących regulacji szczegółowych w zakresie aborcji. Warto też pamiętać, że z racji postępu technicznego niedługo to nie aborcja, ale przede wszystkim manipulacje na embrionach będą absorbować opinię publiczną, z czym prędzej czy później będzie się musiał zmierzyć ustawodawca.

Dr hab. WŁODZIMIERZ WRÓBEL jest pracownikiem naukowym Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2007