Gospodarka trzeszczy do wstrzyknięnia

Tak sformułowane tytułowe pytanie nie ma, niestety, nic wspólnego z publicystycznym harcownictwem. W kontekście ostatnich wypowiedzi szefa NBP wręcz ciśnie się na usta.
Prezes Adam Glapiński przedstawił właśnie opinii publicznej efekty prac działu badawczego NBP. Z pozoru rzecz normalna, bo takich raportów analitycy banku centralnego dostarczają systematycznie. Tym razem pod ich lupę trafiły jednak obietnice wyborcze obozu rządzącego oraz opozycyjnej Platformy Obywatelskiej. Zdaniem ekspertów NBP realizacja zgłoszonych dotąd w kampanii propozycji PiS skutkowałaby podbiciem wskaźnika inflacji konsumenckiej (CPI) o 0,1 pkt. proc. w 2024 r. i 0,3 pkt. proc. w 2025 r. W przypadku obietnic PO – odpowiednio 0,3 pkt. proc. i 0,8 pkt. proc. Koszt obietnic PiS oszacowano na 26-27 mld zł rocznie w latach 2024-2025 (0,7 proc. PKB). W propozycji PO to ok. 88-93 mld zł rocznie (2,4 proc. PKB). Słowem – obie strony chcą kupić sobie wyborców, ale z publicznej kasy partia rządząca zamierza wydać na ten cel mniej od opozycji. Wnioski wyciągnij sobie, wyborco, sam.
Mniejsza o metodologię, choćby pominięcie propozycji innych partii. Oburzający jest sam fakt, że zobowiązany do trzymania się z dala od polityki NBP pozwala sobie na ocenę kosztów trwającej właśnie kampanii. To rzecz bez precedensu, która nie miała prawa się zdarzyć. Problem w tym, że prezes banku centralnego notorycznie robi ostatnio rzeczy, których nie powinien. I nie robi tego, co do niego należy.
W roku wyborczym NBP praktycznie przestał np. posługiwać się konkretem w postaci celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc., jaki wyznacza mu ustawa o banku centralnym. Z wypowiedzi Adama Glapińskiego wynika, że zbicie jej dynamiki poniżej 10 proc. będzie już wielkim sukcesem. Trudno oczywiście oczekiwać, że w niecały rok komukolwiek uda się obniżyć ją do ustawowego poziomu z obecnych 14,7 proc. bez jednoczesnego uśmiercenia gospodarki taką kuracją. Chodzi o to, żeby na międzynarodowych rynkach walutowych nasz bank centralny nie miał opinii gracza, którego strategia sprowadza się do wygranej PiS w kolejnych wyborach.
Tymczasem na rynku nie brak dziś opinii (w tym pochodzących od poważnych graczy), że NBP obniży stopy procentowe jeszcze przed wyborami. Zdaniem Glapińskiego będzie to możliwe, jeśli inflacja zacznie wyraźnie spadać, a NBP będzie ją mieć pod kontrolą. W zasadzie może to więc nastąpić nawet dzisiaj. ©℗
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 115 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)