Czy sprawiedliwość wystarczy?

Czym jest miłosierdzie? Czym różni się od litości? W litości odkrywamy niepokojący odcień poczucia wyższości u człowieka pochylającego się nad nieszczęśnikiem, tego lepszego, któremu się udało i który ma się lepiej. Głęboka teologicznie i wysoce poetycka analiza przypowieści o synu marnotrawnym ukazuje inną perspektywę: uświadamia nam, że jest inaczej: relacja miłosierdzia opiera się na wspólnym przeżyciu tego dobra, jakim jest człowiek, na wspólnym doświadczeniu tej godności, jaka jest jemu właściwa (Dives in misericordia, nr 6). A więc nie jest tak, że ja daję tobie, ale spotykamy się razem w relacji zwrotnej, gdzie obie strony wychodzą wzbogacone, bowiem wspólne jest im nowe odkrycie godności człowieka.

22.05.2005

Czyta się kilka minut

Temat Bożego miłosierdzia krąży wokół tematu Odkupienia. Gdy czytaliśmy pierwszą z encyklik Jana Pawła II, odkryciem były słowa mówiące o Ewangelii jako o zdumieniu nad tym, jak wielki jest człowiek. Było to odkrycie ludzkiego wymiaru tajemnicy Odkupienia. “Krzyż stanowi najgłębsze pochylenie się Bóstwa nad człowiekiem, nad tym, co człowiek - zwłaszcza w chwilach trudnych i bolesnych - nazywa swoim losem. Krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka, wypełnienie do końca mesjańskiego programu, który kiedyś Chrystus sformułował w synagodze w Nazarecie (por. Łk 4, 18-21)" (nr 8).

Przeczytajmy przywołany przez Papieża fragment Ewangelii: “Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana".

Autor encykliki podkreśla wpierw, że “krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka". Przywiązuję wielką wagę do tych słów - najpierw “rany", a potem “grzech". Czy stanowi to umniejszenie tajemnicy nieprawości, której grzech jest wyrazem? Zastanówmy się nad słowem “rany". Mądrość chrześcijańska mówi: jesteś nie tylko grzesznikiem, jesteś także człowiekiem zranionym. Grzech jest winą, która obciąża sprawcę. Ale każdy grzech jest jednocześnie osobisty i społeczny, bowiem rani innych. Noszę w sobie liczne rany, które są owocami grzechów moich bliźnich, a oni noszą w sobie okaleczenia, jakie stały się ich udziałem, bowiem ja zgrzeszyłem. Niebezpieczeństwo owych duchowych ran płynie głównie z tego, że nie jesteśmy świadomi ich istnienia.

Raną, którą wszyscy nosimy w sobie, jest nieufność wobec Boga - skutek ran zadanych nam przez ludzi, często tych, których kochamy najbardziej. To rana miłości, która osłabia naszą zdolność kierowania się właśnie miłością w stosunku do Boga i innych. Dziecko jest spontanicznie ufne, otwiera się na wszystko, co jest. Potem przychodzi doświadczenie zła, które przyzwyczaja do nieufności: uczy w każdym momencie oczekiwać ciosu mającego zadawać ból. Zawiedzeni w stosunku do ludzi, przenosimy nasze doświadczenie na Boga. Mówi się nam, że jest On Miłością, że jest Ojcem pełnym troski o dzieci; werbalnie się z tym zgadzamy, ale naszym wewnętrznym nastawieniem kieruje nieufność, ślad głębokiej rany.

Jak rozpoznawać rany? To jedno z najtrudniejszych, a przecież najważniejszych pytań, jakie trzeba sobie w życiu postawić. Duchowych okaleczeń doświadczamy szczególnie boleśnie w czasie próby: gdy mocno pragniemy czegoś dobrego, a to nam umyka. Nie wystarczy dobra wola, nie wystarczy świadomość celu. Ileż to razy postanawialiśmy poprawę, ileż to razy miało się wszystko zmienić...

Boże miłosierdzie objawia się najpierw jako miłość miłosierna. Miłość (agape), która pochyla się nad ludzką biedą i nieszczęściem. Ale to nie wyczerpuje bogactwa miłosierdzia. Sięga ono bowiem głębiej, aż do samego korzenia ludzkiej niedoli, którą jest grzech. Przeczytajmy ważne słowa: “W tajemnicy paschalnej granica tego wielorakiego zła, jakie jest udziałem człowieka w jego doczesności, zostaje jeszcze przekroczona: krzyż Chrystusa przybliża nas bowiem do najgłębszych korzeni tego zła, jakie tkwią w grzechu i śmierci; w ten sposób staje się on znakiem eschatologicznym. Dopiero w ostatecznym (eschatologicznym) spełnieniu i odnowieniu świata miłość we wszystkich wybranych przezwycięża te najgłębsze źródła zła, przynosząc jako owoc ostatecznie dojrzały Królestwo życia i świętości i chwalebnej nieśmiertelności" (nr 8).

Zło ma ostatecznie źródło w grzechu, tym, który na początku zmącił ludzką historię i który nie może być unicestwiony jednym Boskim dekretem, bowiem Bóg chce współpracy człowieka, współuczestniczenia w dziele ostatecznego ocalenia. Dlatego wszystko dopełni się u końca czasów. To “eschatologiczne zastrzeżenie" stanowi istotny wymiar chrześcijańskiego myślenia o historii. Niecierpliwi wyznawcy i głosiciele utopii chcieli wprowadzać ostateczny ład sprawiedliwości od razu, drogą rewolucyjnej przemiany.

Tu jednak na głosicieli “natychmiastowej i ostatecznej" sprawiedliwości czyha zasadzka: “Trudno wszakże nie zauważyć, iż bardzo często pogramy, które biorą początek w idei sprawiedliwości, które mają służyć jej urzeczywistnieniu we współżyciu ludzi, ludzkich grup i społeczeństw, ulegają w praktyce wypaczeniu. Chociaż więc w dalszym ciągu na tę samą ideę sprawiedliwości się powołują, doświadczenie wskazuje na to, że nad sprawiedliwością wzięły górę inne, negatywne siły, takie jak zawziętość, nienawiść czy nawet okrucieństwo. Wówczas chęć zniszczenia przeciwnika, narzucenia mu całkowitej zależności, ograniczenia jego wolności, staje się istotnym motywem działania..." (nr 12).

Wspominałem już, że w “Pamięci i tożsamości" Jan Paweł II napisał, iż encyklikę “Dives in misericordia" przywiózł z Polski. Gdy czyta się przywołane powyżej myśli, trudno oprzeć się przekonaniu, jak ważne dla papieskiego myślenia było historyczne doświadczenie, które spowodowało, że do Rzymu przybył człowiek, biskup, nie tylko z “dalekiego kraju", ale z kraju doświadczonego okrucieństwem realizowania utopii. Gdy czytam “Pamięć i tożsamość", szczególnie rozdziały mówiące o polskich doświadczeniach kard. Karola Wojtyły, uderza mnie świadomość Papieża, który doświadczył, jak imię sprawiedliwości może przekształcić się w “zawziętość, nienawiść czy nawet okrucieństwo". Jakże trudno przekazać te doświadczenia tym, którym nie było dane tego przeżyć. Biorąc pod uwagę całość nauczania Jana Pawła, odnoszę wrażenie, że głównym adresatem tego przesłanie były nie tylko - czy nie tyle - społeczeństwa zachodniej Europy, co narody Trzeciego Świata, naiwnie pokładające nadzieję w utopijnych nadziejach “teologii wyzwolenia" .

Oczywiście sprawiedliwość musi być zachowana, miłosierdzie jej nie unieważnia, ale stanowi istotny czynnik korekcyjny. Czytamy: “To przecież doświadczenie dziejowe pozwoliło, między innymi, na sformułowanie twierdzenia: summum ius - summa iniuria. Twierdzenie to nie deprecjonuje sprawiedliwości, nie pomniejsza znaczenia porządku na niej budowanego, wskazuje tylko w innym aspekcie na tę samą potrzebę sięgania do głębszych jeszcze sił ducha, które warunkują porządek sprawiedliwości" (nr 12).

Czy przesłanie miłosierdzia, istotny wymiar nauczania Jana Pawła, jest naiwnym pouczaniem dobrego “proboszcza świata", który by chciał, aby “wszystko było dobrze", czy też słowami mędrca, który za wszelką cenę, nawet za cenę niezrozumienia, chce przypomnieć oszalałemu światu - i każdemu z nas! - elementarne warunki etyczne ocalenia? Proponuję, byśmy pozostali z tym pytaniem, by to pytanie stało się dla nas dotkliwym wyzwaniem. By nas bolało.

Przekonani o konieczności systematycznego zgłębiania nauczania Jana Pawła II kontynuujemy publikację cyklu homilii o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego, poświęconych kolejnym papieskim encyklikom, a wygłaszanych w krakowskim kościele dominikanów w niedziele o godz. 12. Kaznodzieja (ur. 1937) jest filozofem religii i historykiem sztuki, profesorem Papieskiej Akademii Teologicznej i regensem studiów polskiej prowincji dominikanów. Opublikował m.in. “Więcej niż mit. Leszka Kołakowskiego spory o religię", “Szkołę duchowości", “Sztukę owocnego życia" i “Rekolekcje o nadziei".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2005