Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W komunikacie z 329. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski (14 marca) czytamy m.in., że Konferencja "wyraża wdzięczność wszystkim, którzy z wielką konsekwencją modlą się i podejmują starania o skuteczną prawną ochronę życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. Biskupi jednoznacznie popierają działania mające na celu konstytucyjne zagwarantowanie tej ochrony". Biskupi są przekonani, że tylko przypomnieli naukę Kościoła i poparli - bo jak mogli poparcia odmówić? - wyłącznie "działania zmierzające do", a nie jakąkolwiek partię. Dlatego nie napisali (choć były takie propozycje), że "są solidarni" z tymi, którzy tę działalność prowadzą - co właśnie miało być wyrazem zdystansowania od polityki.
Ten subtelny zabieg lingwistyczny najpierw przeszedł niezauważony, a następnie został anulowany przez lidera LPR Romana Giertycha, kiedy tryumfalnie i zgodnie z tekstem ogłosił, że Episkopat wyraził poparcie dla działań (w domyśle: "naszych") mających na celu konstytucyjne zagwarantowanie ochrony życia. Żeby było mocniej, wicepremier powołał się jeszcze na Benedykta XVI.
Choć sprawa jest ważna, a intencje autorów projektu - należy zakładać - czyste jak kryształ, spór już dawno nabrał wszelkich cech rozgrywki politycznej. Pomijając nawet kwestię zasadności ewentualnych zmian (niektórzy biskupi mają co do tego wątpliwości), trudno nie ubolewać, że do walki, może wbrew zamiarom, wkroczył Episkopat. Wyszło też na to, że dopiero LPR et consortes pierwsi powstali w obronie życia. Biskupi, którzy poprzednią ustawę zasadniczą przyjęli bez protestów, a nawet z uznaniem, teraz, dzięki LPR, się zbudzili i dawny błąd chcą naprawić.
Oby ta batalia posłużyła nienarodzonym, oby umocniła autorytet Episkopatu. Tymczasem posłużyła tylko partii, która jako jedyna może się powoływać na poparcie Kościoła.