Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Skoro bowiem Bóg chciał śmierci Jezusa, żeby odkupić nasze grzechy, to szukanie cierpienia i ofiarowanie go Bogu jest najpewniejszą drogą do zbawienia. Wypowiedzi niektórych mistyków dodatkowo wzmacniają i tak już błędne wyobrażenia na temat krzyża, woli Bożej, pokuty i zadośćuczynienia. Wystarczy tu przypomnieć dwie takie wypowiedzi. Bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej, karmelitanka bosa, napisała w swoim dzienniku: "Cierpienie jest czymś wielkim, czymś iście boskim. Wydaje mi się, że gdyby święci w niebie mogli nam czegoś zazdrościć, zazdrościliby tego właśnie skarbu". W podobnym duchu cierpienie gloryfikowała św. Faustyna Kowalska: "Aniołowie, gdy[by] zazdrościć mogli, to by nam dwóch rzeczy zazdrościli: pierwszej - to jest przyjmowania Komunii św., a drugiej - to jest cierpienia". Obie błędnie zinterpretowały swoje doświadczenia.
Przekonanie, że cierpienie jako takie ma moc odkupienia, jest niezgodne z Objawieniem, dlatego ofiarowywanie Bogu swoich cierpień domaga się innej motywacji. Trzeba pamiętać, że w żadnym momencie swojego życia Jezus nie szukał cierpienia ani nigdy go na nikogo nie zesłał. Jak ujął to francuski jezuita François Varillon, "cierpienie nie było Jego sprzymierzeńcem, lecz przeciwnikiem". Jezus nie wyjaśnił istnienia zła, pokazał natomiast, jak przeżywać cierpienie, gdy jest ono nieuchronne; bo zło i cierpienie są nierozłącznie związane z naszą kondycją uwikłaną w grzech. Cierpienie może pochodzić od nas, od innych, od świata, od Złego, ale nigdy od Boga.
Zgodnie z duchem II Soboru Watykańskiego teolodzy podkreślają, że odkupienie przez Chrystusa oznacza odkupienie nie tylko przez Krzyż, lecz przez całe życie i wewnętrzną postawę Jezusa. Odkupienie nie odnosi się jedynie, ani przede wszystkim, do aspektu zadośćuczynienia, lecz do całkowitego oddania się Jezusa (Ojcu i ludziom), które wykracza poza aspekt samego "odszkodowania". Oznacza to, że cierpienia nie wolno szukać; należy się raczej chronić przed bezużytecznym cierpieniem, aby nie stać się współwinnym potencjalnej autodestrukcji. Tylko miłość ma moc odkupicielską, a nie cierpienie. Nie musimy wyrażać wdzięczności, dziękować Bogu za jakieś nieszczęście, chorobę, żałobę; ale poprzez cierpienie, na wzór Jezusa, możemy chwalić Boga, to znaczy zachować pewność, że Ojciec działa w tym, co nas rozbija, alienuje, sprawia nam ból, prowadzi do zwątpienia, aż po samo doświadczenie śmierci.
Wola Boża nie objawia się w tym, że Jezus i my cierpimy, bo Bóg chciał takiego biegu wypadków, lecz w sposobie, w jaki na wzór Jezusa ufamy, że On nas kocha. W Bogu nie ma bowiem innej mocy oprócz mocy miłości. Błędem jest więc mówienie najpierw o wszechmocy Boga, a potem dodawanie, że jest On miłością. Cierpienie nie jest kluczowym słowem chrześcijaństwa; jest nim miłość miłosierna.