Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Lata 90. przyniosły nam niepodległość, NATO i wolne wybory, jednak nie przyniosły państwa sprawnego; państwa, w którym krętacz i przestępca czuliby się nieswojo. 10 lat temu PiS i PO, nowo powstałe solidarnościowe partie, z „Gazetą Wyborczą” na czele szykowały IV RP; państwo skrojone na miarę ludzi zwykłych, staroświecko uczciwych.
Co było później, pamiętamy. Pamiętamy zresztą różnie. Zdaniem wielu „polska demokracja” obroniła się przed dyktaturą PiS (bo dyktatura, jakby ktoś nie wiedział, to system władzy, w którym partia rządzi półtora roku, a potem przegrywa wybory).
PO walczyła o miejsca w Sejmie już nie po to, by powstała IV RP, a po to, by rządzili „nasi ludzie”. Równie głęboko zdradził PiS – nie chodziło o „rewolucję moralną”, tylko o pokonanie PO, bo „to wystarczy”. Chorujemy dziś na tę samą moralno-polityczną mieszankę bezwładu i znieczulicy, na którą chorowaliśmy przed 2004 r. Wydaliśmy wielkie europejskie pieniądze, ale zmarnowaliśmy dekadę.