Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Piszę o tym wszystkim, bo Ewangelia stawia nas wobec pytania, co robić, gdy doświadczamy braku obecności Boga w naszym życiu. "Niech będą przepasane wasze biodra i zapalone wasze pochodnie" - zachęca Jezus. To cudowny obraz, jakże inny i jak dalece bardziej optymistyczny od nihilistycznej przypowieści niemieckiego filozofa. Pochodnia zapalona przez ucznia Jezusa nie jest lampą absurdu. To światło nadziei i wyczekiwania. Nie ma w tym zachowaniu cienia oszustwa i wprowadzania w błąd. Jest to wyraz logiki Ewangelii: Bóg może nas zaskoczyć w każdej chwili naszego życia, przechodząc obok nas nawet wcześniej, niż się go spodziewamy. Nie wszystko nam wolno. Nie wolno dać się zaskoczyć. Nie wolno przeoczyć spotkania. Nie wolno spać.
Przypowieść, a właściwie trzy przypowieści o powrocie pana z uczty weselnej, to na pierwszy rzut oka proste opowiadania o rzeczach ostatecznych. Zaskakuje jednak brak mowy o wyścigu z czasem, o straszeniu karą za ewentualne grzechy. Bo Ewangelia Jezusa nie jest wychowaniem do strachu i obsesji, ale Dobrą Nowiną o wolności i wypełnianiu powinności chrześcijanina w pełnej wolności. Ewangeliczni słudzy, wyczekujący swojego Pana z lampami w rękach, to wolni ludzie, którzy pracują w domu niebędącym ich własnością. Pracują w Kościele, a Kościół jest Chrystusa, a nie jego sług. Słudzy jedynie czekają aktywnie na Pana i umożliwiają innym spotkanie Go.
Jedno z oskarżeń, jakie Nietzsche, a za nim wielu współczesnych krytyków chrześcijaństwa rzuca wierzącym, jest takie, że na ich twarzach nie maluje się doświadczenie autentycznej i niezafałszowanej wiary. To poważny zarzut i śmiem twierdzić, że znajduje swoje uzasadnienie wszędzie tam, gdzie ludzie wiary, zamiast z płonącą lampą nadziei, wychodzą do innych z jakimś - przepraszam za kolokwializm - kopciuchem, przy którym ani ogrzać się nie można, ani zobaczyć drogi w ciemności swojego życia. Bo ludzie zawsze pójdą za światłem i za lampą, która świeci. Ważne, żeby to było światło Chrystusa.