Czego słuchać u dentysty

Ponieważ życie teatralne w Polsce zaczęło przypominać magiel, udałem się do dentysty. U stomatologa trudno nie skorzystać z dobrej okazji, by siedzieć cicho.

16.03.2010

Czyta się kilka minut

Nie to, żeby nie wydawać żadnych dźwięków - czasem przecież trzeba (w ramach nieuniknionej kooperacji) z wacikiem w ustach zareagować afirmatywnym zaprzeczeniem na rytualne "Zabolało?". We własnym interesie lepiej specjalisty nie denerwować, więc odpowiadamy "Eeeee!" - chwackim staccato z intonacją przeczącą. Nie ma co niuansować, nawet intelektualiści nie powinni w tym momencie dzielić włosa na czworo, niech sobie przypomną, że to nieodpowiedni fotel. U dentysty trzeba siedzieć ze starannie wypracowanym spontanicznym optymizmem. Żadnych gwałtownych ruchów.

Usta szeroko otwarte, oczy szeroko zamknięte... a uszy? Co robić z uszami? Dla mnie uszy są największym problemem u stomatologa. Dźwięki nie należą do najprzyjemniejszych, a wyobraźnia dorabia swoje. Przy dłuższych posiedzeniach można próbować zasnąć (udało mi się dwukrotnie), ale nie zawsze jest to możliwe ze względu na wibracje, pohukiwanie personelu i poszczekiwanie pinczerków innych pacjentów. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wiertła stykające się z moim materiałem kostnym raczej nie produkują harmonii sfer. Oczywiście, ktoś obdarzony samozaparciem zawsze może udawać, że kosi trawnik, ale ja nie posiadam ani trawnika, ani tak kolosalnego samozaparcia. Po co się zapierać, kiedy jest radio?

"To ja, to dla ciebie gra, twoje radio" - jak śpiewał klasyk z budki. Zgodnie z najnowszymi trendami zapewnienia klientom maksymalnego komfortu, cała klinika jest odgórnie zradiofonizowana, a głośniki w suficie odtwarzają materię muzyczną o konsystencji papki radiowej typu evergreen. Pod tą papką ja z wybałuszonymi uszami dryfowałem wiele godzin tygodniowo, pomiędzy Scyllą złotych przebojów a Charybdą fleczera (nie mylić z felczerem). Wsłuchiwałem się przymusowo w głosiny z sufitu, i wciąż nurtowała mnie myśl, że pop-artystki ostatnio wabią się na dwie sylaby - żeby ludożerka nie miała problemów z zapamiętaniem. Tak czy owak, powtarzane co kwadrans dzieła szansonistek zagranicznych (Gu-Gu), oraz krajowych (Da-Da) zrobiły z mych uszu jesień średniowiecza. Daremnie oczekiwałem choćby na grupę Placebo. Nic, ino Gu-Gu, Da-Da i Jan Bo. Plus odgłosy ekstrakcji. Masakra.

Aż tu nagle pojawiło się światełko w tunelu. Na szczęście leciał także Dr Alban. Dr Alban - moje remedium. On był lekiem na całe zło. Jak pamiętają wszyscy czytelnicy "Tygodnika", przed nagraniem ponadczasowego przeboju "It’s My Life", Dr Alban był... dentystą. Cóż z tego, że w Szwecji. "It’s My Life" - powtarzam sobie, starając się optymistycznie skoncentrować na ważkiej i niewątpliwie głęboko zgodnej z prawdą treści refrenu. Repetuję sobie penetrujący uszy hit, by zapomnieć o stomatolo-narzędziach w ustnej jamie. Mojej jamie. "It’s My Life" - a w nim zębodół właśnie zszywany. Dr Alban wie, o czym śpiewa, choć z drugiej, wręcz przeciwnej, strony. Czy dentysta zrozumie pacjenta? - zapytałem naiwnie po wszystkim. "Oczywiście" - odpowiedział doktor, chwacko strzelając lateksową rękawicą - "Kiedyś sam sobie wyrwałem trzonowca, przy pomocy lusterka. Najtrudniej było się znieczulić".

Następnym razem poproszę personel kliniki o nastawienie rozgłośni z jeszcze starszymi evergreenami. Wszak "Child in Time" najlepiej oddaje dramaturgię wizyty u dentysty. Na pytanie, w tytule postawione tak śmiało, odpowiadam półgębkiem: otóż należy słuchać poleceń stomatologa. Oraz Deep Purple.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2010