Czciciele Isy i świat meczetów

Jezus jest prorokiem islamu. Jednak fundamentaliści narzucają zwykłym wyznawcom tej religii wizję chrześcijaństwa radykalnie odbiegającą od tej, którą spotykamy w autentycznej doktrynie islamu. Zaś zachodnie media od wspólnie modlących się uczniów Chrystusa i Mahometa wolą obraz wojowniczego terrorysty.

02.10.2006

Czyta się kilka minut

Chrześcijanie-uchodźcy z miasta Lisadila (Timor Wschodni), którzy uciekli przed terrorem armii indonezyjskiej podczas wojny o niepodległość /fot. KNA-Bild /
Chrześcijanie-uchodźcy z miasta Lisadila (Timor Wschodni), którzy uciekli przed terrorem armii indonezyjskiej podczas wojny o niepodległość /fot. KNA-Bild /

Islam nie jest religią jednorodną. W różnych regionach przyjmuje różne kształty i oblicza, co przekłada się na zróżnicowany stosunek do chrześcijaństwa. Islam nie jest też religią fundamentalistyczną, a tym bardziej terrorystyczną, chociaż powołują się nań fundamentaliści i terroryści. To oni są w głównej mierze odpowiedzialni za ciężki, a niekiedy tragiczny los chrześcijan na terytoriach islamskich. Choć gdyby jakimś trafem fundamentaliści i terroryści nagle zniknęli ze świata islamu, to mimo że sytuacja chrześcijan na tych terenach uległaby radykalnej poprawie, pozostaliby oni obywatelami - w tej czy innej mierze - niższej kategorii.

Sytuację wyznawców Chrystusa w państwach islamskich można postrzegać jako szczególny przypadek sytuacji każdej mniejszości religijnej na tych terenach, w tym również mniejszościowych nurtów i grup w samej religii islamskiej. Warto o tym pamiętać, gdy słyszy się komentarze stwierdzające globalny konflikt między cywilizacjami islamską i chrześcijańską.

Los chrześcijan, jak też wyznawców z innych mniejszości religijnych w świecie islamu zależy od wielu czynników. Kilka podstawowych to: stosunek państw i społeczeństw islamskich do demokracji i prawa do wolności religijnej; rodzaj islamu przeważający w konkretnym miejscu; poziom wykształcenia i sytuacja gospodarcza; wpływ globalizacji i polityczno-militarnych konfliktów na świecie; wpływy fundamentalistów; rodzaj samego chrześcijaństwa w regionie (otwarte na dialog międzyreligijny lub nie, umiarkowane czy fundamentalistyczne itd.) czy nawet relacje między różnymi wyznaniami chrześcijańskimi (ekumeniczne czy konfliktowe itd.).

Oczywiście, poważną rolę odgrywa tu także historia polityczna - w przypadku samego chrześcijaństwa jego związki z potęgami kolonizacyjnymi w przeszłości. Nawet dzisiaj, gdy w istocie Zachód odwraca się od chrześcijaństwa i dyskredytuje jego znaczenie, często postrzegane jest ono, nie tylko w islamie, ale też w całym tzw. Trzecim Świecie, jako część "odwiecznie" wrogiego świata.

Demokracja i wolność

Problem sytuacji chrześcijan i wolności religijnej w świecie islamu ściśle wiąże się z islamską koncepcją państwa, odmienną niż na Zachodzie. Koncepcją tą - w jej idealnym kształcie - kieruje założenie, że w państwie nie ma rozdziału między władzą religijną i świecką. Obie łączą się w jedno z nadania Bożego.

W państwie islamskim wszystkimi dziedzinami życia winien kierować szariat, religijne prawo islamu. "Islam - czytamy w godnej polecenia, choć momentami dyskusyjnej książce "Nie bój się islamu", autorstwa Agaty Marek i Agaty S. Nalborczyk - powinien być zatem w państwach muzułmańskich zrośnięty ze strukturami państwa. Taki stan rzeczy istnieje w jednych krajach w silniejszym stopniu, w innych w słabszym, ale prawo muzułmańskie zazwyczaj jest podstawą prawa państwowego".

W świecie islamu nie ma jednolitej koncepcji ustroju państwowego. Różne jego modele czerpią m.in. z europejskich wzorców demokracji, a nawet zakładają niekiedy pewien stopień rozdziału władzy świeckiej i religijnej. Najdalej posunęła się Turcja, której prawodawstwo opiera się na wzorcach świeckich (w prawie cywilnym za wzór obrano kodeks szwajcarski), ale można tu też wymienić Indonezję, Bangladesz czy Malezję.

W państwie, które kieruje się religijnym prawem islamskim, społeczno-religijna sytuacja mniejszości religijnych nie może równać się - przynajmniej obecnie - sytuacji samych muzułmanów. Oczywiście sytuacja chrześcijan jest tym lepsza, im lepiej w konkretnym państwie ma się demokracja. Problem w tym, że ustrój ten z trudem toruje sobie drogę w świecie islamu.

Czy w tej religii do pomyślenia jest pełna demokracja? Część specjalistów uważa, że nie, inni jednak przekonują, że w islamie nie ma nic, co by się jej sprzeciwiało. Muqtedar Khan, islamski politolog z USA, w głośnej debacie z Danielem Pipesem stwierdził wręcz: "Szariat jest esencją islamu i jest zdecydowanie demokratyczny", tyle że domaga się właściwej interpretacji - nie takiej, jaką dzisiaj prezentuje część muzułmanów, w istocie go nieznająca. Badania Pew Research Center oraz uniwersyteckich ośrodków w Harvardzie i Michigan pokazują, że przeważająca większość wyznawców islamu na świecie chciałaby żyć w demokracji. Jak jednak ma się dzisiaj ten ustrój w państwach islamskich?

Polity IV Project uniwersytetu w Maryland z 2003 r. ujmuje stopień demokratyzacji w danym państwie na skali od "-10" (autokracja) do "+10" (demokracja). W państwach islamskich czy tych, gdzie przeważają muzułmanie, najniższy współczynnik wynosi "-10" (Arabia Saudyjska), a najwyższy "+7" (Indonezja, Turcja). Jednak na 50 państw islamskich, które wylicza Polity IV Project, większość (30) ma współczynnik ujemny.

W światowych rankingach realizacji prawa do wolności religijnej na świecie państwa muzułmańskie niezmiennie plasują się na najniższych miejscach. Wystarczy przypomnieć opracowania Departamentu Stanu USA, Kirche im Not, Open Doors International czy International Coalition for Religious Freedom. Opublikowany w 2006 r. "Doroczny raport komisji Stanów Zjednoczonych ds. międzynarodowej wolności religijnej" wśród wszystkich państw, w których łamie się tę wolność, wymienia jedenaście "krajów specjalnej uwagi", gdzie wolność religijna ma się najgorzej. Aż siedem z nich to państwa islamskie: Arabia Saudyjska, Erytrea, Iran, Pakistan, Sudan, Turkmenistan i Uzbekistan.

Z kolei Open Doors International, organizacja monitorująca sytuację chrześcijan na całym świecie, w raporcie za rok 2005 wśród dziesięciu państw, gdzie sytuacja jest najgorsza, wymienia pięć islamskich: Arabię Saudyjską (drugie miejsce, po Korei Północnej), Iran (trzecie), Somalię (czwarte), Malediwy (piąte), Jemen (ósme). Raport wymienia też cztery państwa, w których sytuacja chrześcijan w szczególny sposób uległa pogorszeniu - trzy to kraje islamskie: Iran, Uzbekistan i Bangladesz. Ten sam raport wspomina jednak również o siedmiu państwach, w których sytuacja wyznawców Chrystusa się poprawiła - trzy z nich to państwa o przewadze wyznawców islamu: Afganistan, Sudan, Nigeria.

Potęga fundamentalizmu

Sytuację chrześcijan i mniejszości religijnych w świecie islamu w zasadniczym stopniu determinuje siła i wpływy w danym regionie ruchów fundamentalistycznych, które skrajnie interpretują naukę Koranu o innych religiach i z których zazwyczaj rekrutują się ekstremiści i terroryści. Gdyby uwierzyć w medialny obraz współczesnego islamu, można by wręcz przyjąć, że nie ma właściwie innych muzułmanów niż wojowniczy fundamentaliści, żądni krwi chrześcijan i Żydów, nawołujący do nawracania ich mieczem na islam. Tymczasem w niejednym państwie islamskim, jak Turcja, Indonezja czy Pakistan, władze starają się walczyć z tymi ruchami, kontrolować je czy ograniczać ich wpływy. Oczywiście, los mniejszości religijnych jest najgorszy w krajach rządzonych przez samych fundamentalistów, jak w Sudanie.

Liczni znawcy islamu i sami muzułmanie słusznie przestrzegają przed przedstawianiem go jako religii fundamentalistycznej i terrorystycznej. Taki obraz rozmija się z prawdą. Jednak niektórzy uczeni, kierując się szlachetnymi intencjami, przekonują, że fundamentalizm jest marginalnym zjawiskiem w religii muzułmańskiej. Na dowód podają takie statystyki, jak choćby te z cytowanego już leksykonu "Nie bój się islamu": że fundamentaliści stanowią "5-8 proc. wszystkich muzułmanów, a terroryści to z kolei zaledwie 3-10 proc. z całej liczby fundamentalistów. Z tego wynika, że liczba muzułmanów, którzy naprawdę są dla nas groźni - waha się od 0,15 do 0,8 proc. populacji [islamskiej]".

Procentowe współczynniki wyglądają niewinnie. Problem w tym, że islam liczy dziś blisko 1,3 mld wyznawców, czyli jest drugą po chrześcijaństwie (2,2 mld) religijną populacją świata. 8 proc. z 1,3 miliarda to prawie 105 milionów. Jeśli wierzyć tym statystykom, to w islamie z grubsza byłoby tylu (najmniej zaś 65 mln) fundamentalistów. Jeśli z kolei spośród 105 mln fundamentalistów 10 proc. - czyli ponad 10 mln (najmniej - prawie 2 mln) należy do ugrupowań terrorystycznych, to opatrywanie tych danych słowem "zaledwie" zakrawa na makabryczny żart.

By uświadomić sobie grozę tych liczb, warto wiedzieć, że - jak się szacuje - wszystkich chrześcijan w świecie islamu jest 100 mln. Oznaczałoby to, ni mniej, ni więcej, że na jednego wyznawcę Chrystusa przypada jeden islamski fundamentalista, a na dziesięciu chrześcijan jeden terrorysta.

W ostatnich latach to właśnie fundamentaliści i terroryści dopuszczają się - jak informują organizacje praw człowieka i agendy kościelne - aktów przemocy wobec chrześcijan: zastraszają ich, torturują i - jak się zdarza - mordują, gwałcą chrześcijanki, biorą dzieci w niewolę i sprzedają, porywają duchownych, zabijają zakonnice, niszczą świątynie, podkładają bomby lub palą budynki kościelne, siłą nawracają na islam, bezpodstawnie lub z byle powodu oskarżają o bluźnierstwo (za co w niejednym kraju islamskim grozi kara śmierci), zmuszają ich do emigracji. W krajach arabskich żyje od 14 do 20 milionów chrześcijan. To jakieś 4 proc. ogółu populacji tych regionów (patrz ramka). Z samego Bliskiego Wschodu w ostatniej dekadzie wyemigrowało ok. 3 mln, czyli - w zależności od różnych szacunków, gdyż brak dokładnych danych - od ok. 20 do 30 proc. wszystkich chrześcijan z tych terenów.

Ludzie Księgi

Fundamentaliści narzucają rzeszom zwykłych muzumanów wizję chrześcijaństwa radykalnie odbiegającą od tej, którą spotykamy w autentycznej doktrynie islamu. Chociaż Koran nie odmalowuje jednoznacznego wizerunku chrześcijaństwa, to traktuje chrześcijan, obok wyznawców judaizmu, jako "ludzi Księgi" (ahl al-kitab). Islam rozumie siebie jako pełnię Bożego objawienia. Nie odmawia objawienia także chrześcijaństwu i judaizmowi, choć w stopniu niedorównującym islamowi, a zdaniem teologów islamskich chrześcijanie i Żydzi wnieśli do objawienia błędy. Czci jako proroków Abrahama (Ibrahim), Mojżesza (Musa) i Jezusa (Isa), ale wierzy, że ich wszystkich przewyższył Mahomet. Chociaż fundamentaliści islamscy przekonują, że chrześcijaństwo jest ukrytym politeizmem, to większość muzułmanów odrzuca takie stawianie sprawy. Wielu teologów islamskich naucza, że chrześcijaństwo jest wiarą w jednego Boga.

W tradycji islamskiej chrześcijanie i Żydzi - właśnie jako "ludzie Księgi" - winni cieszyć się, w porównaniu z wyznawcami innych religii, szczególnymi względami muzułmanów. Jeśli wyznawcy Chrystusa nie walczyli z muzułmanami i uznawali zwierzchność ich władzy, to państwo uprawniało do mieszkania na jego terenach, tolerowało ich religię, nie zmuszało do zmiany wiary, gwarantowało ochronę przed wrogiem zewnętrznym, za co chrześcijanie mieli płacić podatek (dżizja; nakładany jednak tylko na zdrowych mężczyzn, z wyłączeniem starszych, niedołężnych i dzieci), mieli też obowiązek płacić podatek za ziemie będące w ich posiadaniu. Chrześcijanie mogli utrzymywać istniejące świątynie, ale zakazywano im budowy nowych. Nie mieli prawa do manifestowania swojej wiary (bicia w dzwony, procesji z krzyżem czy uroczystych pogrzebów); nie mogli służyć w armii i - w zasadzie - pełnić stanowisk państwowych, świadczyć w procesach między muzułmanami, brać ich córek za żony itd.

Współcześnie tradycyjna nauka o miejscu i prawach "ludzi Księgi" w państwach islamu realizowana jest w różnym stopniu w zależności od regionu. Skrajnościami są Arabia Saudyjska i Indonezja, które na liście Polity IV Project zajmują odpowiednio najniższe i najwyższe miejsce.

W Arabii Saudyjskiej, gdzie znajduje się Mekka, nie ma miejsca na wolność religijną dla jakiejkolwiek mniejszości. Konstytucja kraju opiera się bezpośrednio na Koranie i szariacie, a wszyscy obywatele muszą być muzułmanami. Główną religią jest tu islam sunnicki, a oficjalną doktryną państwa (konserwatywny) wahabizm, który wyznaje 15 proc. mieszkańców Arabii. Nawracanie z islamu zagrożone jest karą śmierci. Toleruje się obecność wyznawców innych religii, którzy przybywają do Arabii za pracą - szacuje się, że jest wśród nich 800 tys. chrześcijan - niemniej nie mają do dyspozycji ani jednej świątyni, a praktykować mogą tylko prywatnie. Wwożenie Biblii do Arabii jest surowo karane: grozi to aresztem lub deportacją.

Jak w 2003 r. powiedział minister obrony tego kraju, w Arabii Saudyjskiej, miejscu narodzin islamu, "nic nie może mu się sprzeciwiać". Podkreślił, że obcokrajowcy cieszą się wolnością kultu w swoich domach od 1951 r., ale budowa nieislamskich świątyń "godziłaby w islam i wszystkich muzułmanów". Ci, którzy mówią o potrzebie takich świątyń - kontynuował - to "ludzie Kościoła, którzy, niestety, są fanatykami. (...) Nie jesteśmy przeciwko innym religiom, ale nie ma u nas żadnej nieislamskiej świątyni - tak było w przeszłości, tak jest teraz i tak będzie w przyszłości".

Konstytucja Indonezji stanowi zaś, że prawo opiera się na "wierze w Jednego, Najwyższego Boga", i zobowiązuje obywateli do zadeklarowania przynależności do jednego z pięciu wyznań: islamu (87 proc. wszystkich mieszkańców tego kraju), protestantyzmu (6,5 proc.), katolicyzmu (2,5 proc.), hinduizmu (2 proc.) lub buddyzmu (1 proc.). Islamska Indonezja stanowi w rzeczywistości kraj wielu religii: od islamu integrystycznego (Aceh w północnej części Sumatry) czy "państwowego" (Jawa), przez hinduizm i buddyzm (Bali, Lombok), chrześcijaństwo (Flores, Timor, środkowa Sumatra) po animizm (np. Kubu na Sumatrze) i wierzenia łączące elementy kultu przodków i katolicyzmu (Sumba i Celebes), animizmu i protestantyzmu (Irian Jaya) czy hinduizmu i islamu (kult wektu telu na wyspie Lombok).

Raport komisji Stanów Zjednoczonych ds. międzynarodowej wolności religijnej chwali osiągnięcia demokracji w Indonezji. "Większość Indonezyjczyków - czytamy - jest zwolennikami demokracji, religijnej tolerancji i pluralizmu religijnego". Niestety, rząd dalej nakłada ograniczenia na mniejszości religijne, gdy chodzi o budowę świątyń. Co więcej: w ostatnich latach coraz śmielej poczynają sobie tu ruchy fundamentalizmu islamskiego i terroryści, którzy spotykają się z biernością władz.

Ofiarami fundamentalistów i terrorystów padają nie tylko chrześcijanie (wśród których również działają grupy fundamentalistyczne) i inne mniejszości religijne, ale także umiarkowani muzułmanie. Co istotne, akty przemocy potępiają zwierzchnicy praktycznie wszystkich religii, również największych organizacji islamskich. W przypadku konfliktów między wyznawcami islamu i chrześcijaństwa, np. na Molukach (w latach 1999-2002 śmierć poniosło tam kilka tysięcy osób), zwierzchnicy obu religii zgodnie pośredniczyli między stronami. W Indonezji nie jest też rzadkością dialog międzyreligijny między chrześcijanami i muzułmanami. Amerykański raport z uznaniem ocenia fakt, że władze państwowe promują międzyreligijną tolerancję i współpracę, że w regionach ogarniętych konfliktami starają się one - razem z lokalnymi zwierzchnikami islamu i chrześcijaństwa - rozładowywać napięcia. "Wzrasta także liczba międzyreligijnych organizacji pozarządowych, które inicjują debaty na temat pluralizmu, demokracji, religijnej tolerancji i praw człowieka".

Moc modlitwy

Antychrześcijańskie działania fundamentalistów w świecie islamu spotykają się z potępieniem nie tylko Kościołów chrześcijańskich i organizacji praw człowieka, ale też wielu środowisk muzułmańskich. Powtarzania o tym nigdy za wiele, jako że media nie znajdują raczej miejsca na nagłaśnianie tej strony świata islamu.

Najwyższe islamskie autorytety religijne nieodmiennie uczestniczą w międzyreligijnych zgromadzeniach modlitewnych, np. w Asyżu (lata 1986, 2002 i 2006) czy w modlitewno-pokojowych spotkaniach organizowanych przez rzymską Wspólnotę św. Idziego w różnych miejscach świata. Także w krajach islamskich.

Pod przesłaniem z tegorocznego Międzyreligijnego Spotkania na Modlitwie o Pokój w Asyżu (4-5 września) nie zabrakło również podpisów wybitnych postaci islamu, jak Ahmad al-Tayyeb, rektor Uniwersytetu Al-Azhar w Kairze, największego autorytetu islamu sunnickiego. "Religie nigdy nie usprawiedliwiają nienawiści i przemocy - głosił on. - Ci, którzy używają imienia Boga, by niszczyć innych, oddalają się od prawdziwej religii. (...) Gromadzimy się dziś na modlitwie zgodnie z naszymi różnymi tradycjami religijnymi, wierząc w wagę wzywania Boga dla budowy pokoju. Pokazujemy, że modlitwa nie dzieli, a jednoczy: modlimy się jeden obok drugiego, nigdy nie będziemy modlić się jeden przeciwko drugiemu. (...) Bóg jest większy od tych, którzy chcą wojny, kultywują nienawiść i żyją z przemocy".

Trzeba nie lada wytrwałości, aby zauważyć newsy w rodzaju tego, który 12 września br. podała katolicka agencja informacyjna AsiaNews: "Setki tysięcy chrześcijan i muzułmanów wzięło udział w 57. dorocznej narodowej pielgrzymce do świątyni Matki Boskiej w Mariambad (północno-wschodni Pakistan). Maryjna pielgrzymka dobiegła końca bez sekciarskich napięć w atmosferze (jak oświadczyli organizatorzy) »wolnej od jakiejkolwiek religijnej dyskryminacji«, z chrześcijanami i wyznawcami islamu, którzy razem tłumnie zgromadzili się w największej maryjnej świątyni Mariambad, jednego z najbardziej czczonych religijnych miejsc w Azji" (podkr. J. M.). Islam ma we czci dziewiczą Maryję, Matkę proroka Jezusa.

Tego rodzaju chrześcijańsko-islamskie pokojowe i modlitewne spotkania, pielgrzymowania, dialogi nie są wyjątkami potwierdzającymi jakąś mroczną regułę. Jednak taki obraz nie sprzedaje się dobrze w mediach. Prawda o sytuacji chrześcijan w krajach świata islamu, jak też o stosunkach chrześcijańsko-islamskich, domaga się dziś przewartościowania w informacyjnej misji mediów. To one są dziś w lwiej części odpowiedzialne za losy świata.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2006