Cudowne lata

Na kilka dni przed Dniem Dziecka czytam wydaną właśnie w Polsce książkę Didiera Eribona „Powrót do Reims”.

27.05.2019

Czyta się kilka minut

Eribon – francuski intelektualista, protegowany Pierre’a Bourdieu, biograf i przyjaciel Michela Foucaulta, socjolog, dziennikarz nagradzany w naukowym świecie za swoje prace poświęcone homoseksualizmowi i podmiotowości mniejszości, w swoim autobiograficznym eseju wraca – dosłownie i w przenośni – do tytułowego miasta, w którym wzrastał w robotniczej rodzinie, i szuka we własnej historii odpowiedzi na pytanie o klęskę lewicowego projektu politycznego. Ta pisana prawie 10 lat temu książka brzmi dziś jak ponure memento, gdy Francję podpala ruch żółtych kamizelek, a w Polsce 35 proc. młodych ludzi w najbliższych wyborach zamierza głosować na skrajnie prawicową Konfederację.

Ja dziś jednak nie umiem czytać tego eseju jedynie w owym kontekście załamania się lewicowej agendy. Bo dla mnie ta książka jest przede wszystkim szalenie dotkliwą rzeczą o zdradzie własnej klasy i własnego pochodzenia – zjawisku jakże powszechnym nie tylko nad Sekwaną, o którym mówi się wciąż za mało, a które – zwłaszcza w kontekście świąt takich jak Dzień Matki, Dzień Dziecka czy zbliżający się Dzień Ojca – można śmiało przywołać. Wszyscyśmy czyimiś dziećmi i wiele z tego wynika, choć udajemy, że nie.

„Dzięki matce mogłem pójść do liceum i kontynuować naukę. (…) Kiedy spała, żeby wstać o czwartej rano, ja czytałem Marksa i Trockiego, a później Beauvoir i Geneta. Mogę tu odwołać się do Annie Ernaux, która pisząc o swojej matce, prowadzącej mały dzielnicowy sklepik, z taką prostotą wyraża brutalność tej prawdy: »(…) od rana do wieczora podawała klientom ziemniaki i mleko, żebym mogła siedzieć w auli uniwersyteckiej i słuchać wykładów o Platonie«. Kiedy dziś widzę moją matkę, poruszającą się z bólem wskutek pracy, jaką wykonywała przez piętnaście lat, stojąc przy taśmie montażowej i nakładając pokrywki na szklane słoiki – miała prawo do zastępstwa dziesięć minut rano, dziesięć po południu, żeby pójść do ubikacji – uderza mnie konkretne fizyczne znaczenie pojęcia nierówność społeczna” – pisze autor, by dodać to, co dla mnie staje się w jego książce kluczowe: „(…) byłem niezbyt skory do zastanawiania się, kim są moi rodzice, a tym bardziej do politycznego uznania prawdy ich egzystencji. (…) cóż warta jest narracja polityczna niebiorąca pod uwagę tego, kim naprawdę są ci, których życie interpretuje, i prowadząca do potępienia ludzi, o których mówi, ponieważ wymykają się tak zbudowanej fikcji”.

Didier Erbon, pisząc o swojej „zdradzie”, przywiódł mnie do refleksji nad tym, kogo zdradziło moje pokolenie, i co to oznacza dla polskiej agendy: lewicowej, liberalnej, prawicowej, wszelkiej.

Jesteśmy bowiem – my, urodzeni po roku 1980 – dziećmi ludzi, którzy nagle, z dnia na dzień zostali wciągnięci w tryby transformacji systemowej, w epokę brutalnych reform gospodarczych i społecznych, w opowieść o konieczności zaciśnięcia zębów i „wzięcia spraw we własne ręce”. Widzę naszych rodziców – ukształtowanych jako ludzie i obywatele w coraz bardziej gnijącym komunizmie – rzuconych znienacka na odcinek „kapitalizm”, usiłujących utrzymać się na pokładzie tej mizernej szalupy, porwanej przez wielki wir, którego istnienia nie byli wcześniej świadomi.

Trzymając się zębami wątłych lin, jednocześnie starali się nie wypuścić z rąk nas, umożliwiając nam dopłynięcie do obiecywanego wszem i wobec bezpiecznego brzegu. Jeśli się im udało nas tam dostarczyć – co świetnie opisuje np. Maciej Marcisz w swojej powieści „Taśmy rodzinne” – odbywało się to nieraz nadludzkim wysiłkiem, tak że ze sformułowania „beneficjenci transformacji” nie zostawało nic prócz rozpadu więzi rodzinnych, chorób wieńcowych, depresji i alkoholizmu. My zaś – ci, których dowieziono – dotarłszy na brzeg, po prostu założyliśmy suche ubrania i poszliśmy dalej nie oglądając się już nigdy wstecz, za to pełni pretensji i żalu o dzieciństwo, z którego nie mogliśmy być zadowoleni, i o beznadziejną Polskę, jaką nam przygotowali.

Dziś widzę to jako zdradę. Jako beztroskie unieważnienie tamtego wielkiego wysiłku. Nie pozwoliliśmy im wypowiedzieć na głos schowanego w głębi serc skowytu, który brzmiał: „Nie mamy już siły. Od zaciskania zęby nam już dawno wypadły, a do dentysty wysyłaliśmy od jakiegoś czasu już tylko was”.

Uznaliśmy, że rozmowa o cenie zapłaconej przez naszych rodziców nie jest konieczna, zaś korzenie tego, kim jesteśmy dziś tu i teraz, chowamy głęboko, zapominając o traumie tych, którzy nas przenosili przez lata 90. na własnych barkach. Nie podoba nam się Polska, jaką nam dają w spadku, oddajemy głosy na tych, co podbijają bębenek naszego niezadowolenia, żerując na głęboko schowanym poczuciu zdrady, które przecież w sobie nosimy. „Polityczne ramy pamięci w dużej mierze określają dziecko, którym byliśmy, i dzieciństwo, któreśmy przeżyli” – pisze Eribon. I znów cytuje Annie Ernaux, która zapragnęła w końcu wydobyć z siebie pamięć, która „przestanie poniżać”.

I tego nam wszystkim – dzieciom, matkom i ojcom – z okazji naszych świąt życzę: byśmy ją w sobie chcieli odnaleźć. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 22/2019