Co ma klezmer do improwizacji?

Każdy prawdziwy klezmer czuł się ściśle związany ze swoim instrumentem. Musiał być wirtuozem.

24.09.2013

Czyta się kilka minut

Pierwszy przekaz o zespołach muzykantów żydowskich, których rolą było przede wszystkim granie na weselach, pochodzi z XV w. O klezmerach działających na ziemiach polskich wiadomo więcej od XIX w. Składy kapel klezmerskich bywały różne: skrzypce jako instrument prowadzący, cymbały, bas, później również klarnet albo trąbka, z czasem nawet perkusja.


Przed cesarzem

Określenie „klezmer” pochodzi od dwóch hebrajskich słów: kle – narzędzie, instrument, i zemer – muzyka. A więc dokładnie oznacza instrument muzyczny, i każdy prawdziwy klezmer czuł się ściśle związany ze swoim instrumentem. Dlatego używanie tego słowa w znaczeniu „chałturnika”, jakie swego czasu utarło się nie tylko zresztą w języku polskim, jest niesprawiedliwe. Prawdziwy klezmer musiał być wirtuozem.

Muzyka klezmerska służyła dopełnieniu ceremoniału ślubu i tworzeniu odpowiedniego nastroju radości na weselu. A wszystko, co związane z rytuałem, jest w mniejszym lub większym stopniu sformalizowane. W klezmerskim graniu najbardziej liczyły się jednak emocje, stąd charakterystyczne zaśpiewy, zwane krechts (na instrumentach melodycznych, skrzypcach lub klarnecie), czyli muzyczne naśladowanie śmiechu i płaczu, a także inne drejdłech, czyli ornamenty (m.in. glissanda, flażolety czy charakterystyczne załamania dźwięku). Warto także zauważyć, że ten typ ekspresji jest bliski muzyce synagogalnej. Widać to zwłaszcza w tzw. doinach, formach, które kojarzą się chyba najbardziej z improwizacją, opierają się zaś na solowym popisie skrzypiec bądź klarnetu w stylu lamentacji modlitewnej. Z kolei formy czysto taneczne (frejłechs, szer, hora, skoczne i wiele innych) wykazują ścisły związek z melodiami i tańcami chasydów – wyznawców odłamu judaizmu popularnego także na ziemiach polskich.

Wniosek stąd, że w typowej muzyce klezmerskiej na improwizację nie było zbyt wiele miejsca. Podobnie jak tańce miały swoje figury, tak melodie klezmerskie miały swoje modele. Odstępstw być raczej nie mogło. Oczywiście przekaz ustny (często wręcz rodzinny – istniały całe rody klezmerów) sprawiał, że melodie miewały warianty, a we fragmentach będących wypełnieniem formy między głównymi tematami pozwalano sobie na pewną dowolność. Wszystko to odbywało się jednak w ramach schematu harmonicznego i rytmicznego. W późniejszych czasach klezmerzy grywali także muzykę klasyczną, byli zapraszani na dwory. Kapela rodziny Brandweinów, z której wywodzi się Leopold Kozłowski, zwany ostatnim polskim klezmerem, występowała nawet przed cesarzem austriackim.


Jazzowy filtr

Gdy przyszła wojna, świat żydowskich sztetli uległ całkowitej zagładzie: w strzępach przetrwał jedynie na emigracji. Tak też się stało z muzyką klezmerską. W Stanach Zjednoczonych, kraju najliczniejszej emigracji żydowskiej, w latach 20. XX w. popularni byli wybitni klarneciści Dave Tarras i Naftuli Brandwein, którzy nadali klezmerskiemu graniu cechy wywodzące się z muzyki bałkańskiej. Muzyka Żydów z Besarabii była na tyle charakterystyczna, że zdominowała wówczas cały obraz muzyki klezmerskiej. Pokutuje to do dziś w grze wielu polskich zespołów (choć ze zbiorów wybitnego etnomuzykologa Mosze Bieregowskiego, działającego w I połowie XX w. na terenie Ukrainy i Rosji, wynika, że to była tylko jedna ze stylistyk). Z drugiej strony żydowskimi motywami zaczęli się interesować kompozytorzy pochodzenia żydowskiego – działający na polu muzyki poważnej (Aaron Copland), bliżsi estetyce musicalu, a nawet jazzu (George Gershwin). Słynny klarnecista Benny Goodman uprawiał zarówno muzykę poważną, jak jazz, do którego włączył klezmerskie techniki gry.

Prawdziwe odrodzenie muzyki klezmerskiej rozpoczęło się w latach 70. Było to już klezmerstwo „przefiltrowane” przez jazz. Na pograniczu działali m.in. klarneciści Giora Feidman i Andy Statman. W późniejszych latach muzyka kojarząca się z klezmerską – trudno nawet nadać jej wspólny mianownik – rozpadła się na wiele odłamów. Klezmer Conservatory Band z Bostonu i klarnecista Joel Rubin działają jak kustosze dawnej tradycji. Zespoły powstające od lat 80., wśród nich znane z krakowskich festiwali kultury żydowskiej The Klezmatics i Brave Old World, czyniły coraz śmielsze wypady w stronę jazzu, dopuszczając do głosu element improwizacji, choć ich członkowie – David Krakauer, Alan Bern, Frank London, Lorin Sklamberg, Michael Alpert – zajmują się również kultywowaniem tradycji.

Dziś właściwie wszystko jest już dozwolone. Przykładem są działania Johna Zorna, który sam komponuje tematy i podsuwa je różnym zespołom, by każdy interpretował je na swój sposób. W Polsce muzykują w ten sposób Mikołaj Trzaska i Raphael Rogiński, który łączy muzykę żydowską nie tylko z jazzem, ale też z rockiem i surfem, wychodząc z założenia, że trzeba podjąć przerwaną nić tradycji żydowskiej. Rozwijać ją tak, jak mogłaby się rozwinąć, gdyby nie uległa zagładzie.


DOROTA SZWARCMAN jest krytyczką muzyczną, współpracuje m.in. z „Polityką”.

Koncert muzyki żydowskiej „Mecyje” w wykonaniu Kwintetu Śląskich Kameralistów odbędzie się 5 października o godz. 20.00 w restauracji Siedlisko w Gliwicach-Łabędach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2013

Artykuł pochodzi z dodatku „All Improvviso