Cichość. Felieton Doroty Masłowskiej

Niebo jest niebieskie, za nim kosmos. Tramwaje mruczą i dzwonią, lekki wiatr wiąże na wszystkim luźne srebrne wstążki spalin.

12.09.2022

Czyta się kilka minut

Dorota Masłowska / fot. Grażyna Makara /
Dorota Masłowska / fot. Grażyna Makara /

Dorota Masłowska felietonistką jest „Tygodnika Powszechnego” od września 2020 roku. Na swoim profilu facebookowym dzisiaj napisała: 

Wpis Doroty Masłowskiej z 20 września 2022 roku

Naszej Autorce dziękujemy - czekamy na powrót! A Państwa zachęcamy do lektury felietonu:


Zaledwie wczoraj miałam okazję rozmawiać z pewną kobietą, która po raz pierwszy była w Polsce, a i – jak się zdaje – w tej części Europy. Zapytana przeze mnie zwyczajowo o wrażenia z Warszawy, otworzyła już usta, by mówić, ale potem w ostatnim momencie je zamknęła, jej twarz zaś przybrała enigmatyczny, strategicznie zamglony wyraz. Fakt, że znałyśmy się od paru tylko chwil, a przed nami był cały dzień wspólnej pracy, nakazał jej być może powstrzymać swoje konie i przezornie nie mówić nic, co trudno będzie wpowiedzieć z powrotem. Słowa jak ciastka – 10 sekund w ustach, całe życie w biodrach, w piętach, w zranionym ego interlokutora. Widać było, że w ogólnym pośpiechu swojej wizyty nie przygotowała się na tę nieuniknioną małą rozmowę. Nie miała w odwodzie ani żadnego komplementu środka („Pałac Kultury jest naprawdę wysoki!”) czy choćby oględnej afirmacji („Widać, że ta okolica się rozwija”), albo czegoś neutralnego, nawet wymijającego, w duchu dobrotliwej imperialnej arogancji („Wydaje się, że gentryfikacja to nieunikniony proces”). W konsekwencji jej rozbiegane oczy przypominały trzy pulsujące kropki, które pojawiają się na messengerze, gdy osoba po drugiej stronie długo coś pisze, a potem długo poprawia, potem zaś jakby przerażona tym, co wyszło spod jej palców, szybko wszystko kasuje.

Trzykropek pojawił się może na dwie sekundy, jednak jego niepewne miganie nie uszło mej uwadze. Wbiłam w nią wyczekujące spojrzenie, pod pręgierzem którego wygenerowała wreszcie zdanie w rodzaju: „Wiesz, jest kompletnie inna”. „Inna od czego?”. „No od tego, co znamy z Europy Zachodniej”. „Ponura?”. „Ponura nie... raczej taka... bardzo cicha”. Powiedziała to tak, że od razu chciałam dalej ciągnąć ją za język, aż okazałby się na końcu rozdwojony, jednak ktoś obok przejął już pałeczkę słynnej polskiej gościnności, polecając jej zwiedzanie Starego Miasta („Koniecznie!”) i Łazienek Królewskich („Letnia siedziba polskich królów!”), zostawiając mnie samą z moimi mściwymi ruminacjami. Cicha? Pamiętam ciszę ulic Mińska, wysprzątanych do jednego papierka, betonową, rozdzierająco smutną, jak przed zamknięciem, przed końcem. W porównaniu do niej Warszawa wydawała mi się potem Disneylandem. Oczami wyobraźni widziałam, jak kobieta wychodzi rano z hotelu. Stoi tak przez chwilę twarzą w twarz z dniem, świeżym, słonecznym i przestronnym. Niebo jest niebieskie, za nim kosmos. Tramwaje mruczą i dzwonią, lekki wiatr wiąże na wszystkim luźne srebrne wstążki spalin. Ona omiata ulicę nieco przestraszonym, zdegustowanym wzrokiem, a potem umyka do taksówki z zaciemnionymi szybami, nim pękną jej przytłoczone bezmiarem okropieństwa oczy. I jedzie, jedzie przez miasto, a wokół ci wszyscy brzydcy, niezgrabni my, wylewający się z tramwajów w porannym, wrześniowym słońcu. My, zamyślone panie spieszące do pracy; my, pijacy, skrzętnie wysupłujący pety ze śmietnika, my, dziewczyny w misternych teatralnych makijażach z youtubowego tutorialu, spóźnione, przez zbyt zapamiętałe konturowanie, do szkół; my, poważni policjanci-dzieci w furażerkach; my, świadkowie Jehowy cierpliwie rozstawiający swoje stoiska ze zbawieniem; my, nagie kobiety na ulotkach za wycieraczkami aut. I chciałabym nas wszystkich jakoś jej zabrać, zasłonić przed jej znudzonym, oceniającym spojrzeniem... „Nie będziesz se tak po prostu na nas patrzeć!”. „Gówno wiesz o naszej splątanej duszy, pragnącej Mickiewicza, wyuzdanego seksu i kabaretu OT.TO”. „Cisi? Żyjemy tu, płaczemy, śmiejemy się, śpimy i cierpimy. Nic o tym nie wiesz”. „Kto cię pytał w ogóle o zdanie?”. „To ty do nas dzwonisz!”.

Piszę o tej nagłej emocji nie dlatego, że była bardzo mądra, ale dlatego, że odpowiada w jakiś sposób na kwestię, którą otworzyłam tu dwa lata temu pierwszym swoim tekstem tego cyklu. Co to znaczy miasto? Co to znaczy, że ładne albo brzydkie? Co to znaczy, że jest moje? Ciągle sensowne zdaje się tu wyłącznie słowo „jest”. Co dwa tygodnie starałam się Państwu pokazać jakieś na Warszawę spojrzenie. Wydobyć je z bałaganu rzeczywistości, wysupłać z plątanin czasów, losów, korelacji, koincydencji, przypadków, wypadków. Czasem było to trudne, choć szukałam, kluczyłam, łaziłam. Czasem samo cisnęło mi się do oczu i uszu. Ulice pętliły się i próbowały mnie zgubić: przebudowywały się, zamykały przez manifestacje, ich asfalt topniał od upałów, dworce zatykały od uchodźców. Było pandemicznie cicho albo właśnie głośno od karetek, helikopterów, krzyków protestujących. Ale zawsze można sobie śmiało pozwolić, by nic nie znaleźć. Albo by znaleźć właśnie nic. Rezultatem przeprowadzanych poszukiwań jest brak rezultatu. Wnioskiem badań – brak wniosków. Pisanie pozwala kontemplować złożoność, ogrom i swoją wobec niego bezradność. Pisać to gapić się w gwiazdy, zamiast przyznawać gwiazdki od jeden do pięciu. Patrzeć, jak rzeczywistość składa się i rozkłada, skupia i rozpierzcha jak szkiełka w kalejdoskopie. Za dwa lata tego tajemniczego procesu bardzo Państwu i „Tygodnikowi” dziękuję. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i autorka sztuk teatralnych, od września 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zadebiutowała w 2002 r. powieścią „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” (Paszport „Polityki”), a wydany cztery lata później „Paw królowej” przyniósł jej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Cichość