Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Konkretów z trzyipółgodzinnej rozmowy, którą w minionym tygodniu odbyli wirtualnie przywódcy USA i Chin, jest jak na lekarstwo. Joe Biden oraz Xi Jinping zgodzili się tylko poluzować restrykcje wizowe dla dziennikarzy, jedyną zaś realną płaszczyzną współpracy między stronami, choć wciąż bez konkretów, wydaje się dziś polityka klimatyczna. Szczytu nie zakończył nawet wspólny komunikat.
Spotkanie, mimo że prowadzone w kurtuazyjnym tonie – Xi nazwał swojego rozmówcę „starym przyjacielem” – unaoczniło za to skalę wzajemnych podziałów. Biden, który chętnie określa swoją prezydenturę jako starcie demokracji z autorytaryzmem, mówił o chińskich represjach w Sinciangu, Tybecie i Hongkongu, o kradzieży własności intelektualnej i zawłaszczaniu Morza Południowochińskiego przez Państwo Środka. Wobec Tajwanu opowiedział się za utrzymaniem status quo.
Xi przestrzegł natomiast, że tworzenie ideologicznego bloku przeciw Chinom skończy się katastrofą. Odrzucił próby mieszania się – jak to ujął – Zachodu w wewnętrzne sprawy Chin, a wsparcie USA dla Tajwanu przyrównał do igrania z ogniem. Jego opinia, że na świecie wystarczy miejsca dla ambicji obu krajów, może brzmieć pojednawczo. Jednak przesunięcie akcentów w retoryce Chin jest wyraźne: chcą być traktowane na równi z USA, a nie tylko jako regionalne mocarstwo. Reżimowe media z satysfakcją podkreślały, że to Biden poprosił o spotkanie.
Pekin coraz otwarciej głosi wyższość swego modelu rządów nad zachodnim, a jako argumenty przywołuje chaos w krajowej i zagranicznej polityce USA oraz sukcesy Chińczyków w walce z pandemią. Chłonięciu tej propagandy wewnątrz Chin sprzyja ich samoizolacja – od blisko dwóch lat Państwo Środka pozostaje odcięte od świata (poza handlem), a prezydent Xi nie złożył w tym czasie żadnej wizyty państwowej.
Większość zagranicznych mediów zdobyła się jednak na ostrożny optymizm po szczycie – choćby dlatego, że w ogóle rozmawiano. Możliwe są też cząstkowe porozumienia: wobec Iranu, w polityce energetycznej, a nawet negocjacje dotyczące kontroli arsenałów atomowych. Z pewnością lepsze to niż zapaść, w jakiej były ostatnio wzajemne relacje.©