Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Akurat tu posłom nie ma czego zazdrościć. Ci z nich, którzy jeszcze czują odpowiedzialność za stanowione prawo, mają twardy orzech do zgryzienia.
Minister sprawiedliwości Marek Biernacki – prawnik, konserwatysta, człowiek o nieskazitelnej uczciwości osobistej – uzasadniał w Sejmie, że nowe prawo zakłada izolację tych, którzy z powodu zaburzeń psychiki gotowi są wrócić do mordowania i gwałcenia. To znaczy, że albo sądy przed laty się pomyliły i ludzie ci nie powinni siedzieć w kryminale, lecz przebywać w szpitalu – albo przestępcy zwariowali w więzieniu.
Dalej mówi minister: izolacja po odbytym wyroku da możliwość readaptacji do społeczeństwa. To znaczy, że proces więziennej readaptacji był fikcją. Skąd więc wiara, że nastąpi on w „więzieniu po więzieniu”? A „więzienie po więzieniu” to Krajowy Ośrodek Terapii Zaburzeń Osobowości – nazwa celowo jest „szpitalna”, by oszukać nasze sumienia.
Trzeba nazwać rzeczy po imieniu. Są mordercy, gwałciciele, pedofile gotowi wrócić do swych przestępstw. Wtedy będziemy mogli tylko patrzeć w oczy ofiar i ich rodzin, zastanawiając się, jak można było spuścić taką bestię z łańcucha. O tym, kto jest bestią, a kto nie, będzie decydował zespół biegłych. A że każdy woli mieć spokojne sumienie, decyzji o bezterminowej izolacji będzie zapewne więcej niż „ułaskawień”.
Przywracając słowom właściwe znaczenie, trzeba podsumować tak: właśnie chcemy nagiąć fundamenty prawa, które nie powinno karać dwa razy za ten sam czyn oraz działać wstecz. Podstawowe zasady składamy na ołtarzu bezpieczeństwa tych, którzy mogą zostać pozbawieni życia czy bestialsko męczeni.
Jeśli taka jest nasza decyzja, przyjmijmy to prawo. Tylko nie można oszukiwać, że chodzi nam o resocjalizację oraz że więzienie to tylko szpital.