Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jakby ktoś nie wiedział – Węgrzy prawie nie chodzą do kościołów. Zapewne większa gorliwość religijna byłaby lepszą odpowiedzią na słabość kultury chrześcijańskiej niż hucpa z uchodźcami. I w Polsce nie brakuje głosów, że uchodźcy podgryzaliby nasze chrześcijańskie korzenie. Byłoby uczciwiej powiedzieć, że jesteśmy na „nie” z lęku o wartości konsumpcyjne. Boimy się (i Węgrzy, którzy uchodźców widzą na własne oczy, i Polacy, którzy właśnie odwrotnie: nie widzą), że będziemy biedniejsi, jeśli okażemy się gościnni.
Nieładnie tak mówić? No, nieładnie, ale jesteśmy narodami, które jako taki dobrobyt osiągnęły niedawno, i nie wiadomo na jak długo. Wolno nam się o dobrobyt bać (choć w żadnym kraju Europy imigranci nie doprowadzili do zubożenia!). Ukryć wartości konsumpcyjne pod hasłem „chrześcijańskie” to jednak żenująca wpadka. ©