Bohater naszych czasów

Spektakularne podwójne zabójstwo, a teraz pościg za domniemanym zabójcą poruszają Litwinów. Jeszcze bardziej wstrząsnęło nimi podejrzenie, że zabici należeli do pedofilskiej siatki, której istnienie policja ignorowała. Zabójca, który sam wymierzył sprawiedliwość, stał się już cichym bohaterem narodowym.

20.10.2009

Czyta się kilka minut

Drasius Kedys: zimne, stalowe spojrzenie, atletyczna budowa ciała. Imię nie bez znaczenia: "drasus" to po litewsku "odważny". Od kilkunastu dni w krajach bałtyckich jego imię jest na ustach wszystkich. Mówią o nim media w Polsce, Rumunii, Hiszpanii czy Szkocji.

Mściciel z Kowna

Znamy podobne historie: zdesperowany ojciec, doprowadzony do ostateczności przez nieudolność stróżów prawa i bezkarność przestępców, sam postanawia wymierzyć sprawiedliwość. W kinie kimś takim był Charles Bronson w kolejnych sequelach "Życzenia śmierci" albo Marek Kondrat w "Prawie ojca". Jednak historia litewska dzieje się naprawdę i wszystko tam jest prawdziwe - i gwałt, i morderstwa, i rozpacz. I wciąż nie znamy zakończenia. Choć happy endu nikt się nie spodziewa.

W październikowy poranek w spokojnym zwykle centrum Kowna padły strzały: zamordowany został 47-letni sędzia Jonas Furmanavicius, gdy właśnie wysiadał ze swego samochodu w drodze do pracy. Dostał trzy kule; jedną w głowę - nie miał szans przeżyć. Zemsta mafii, profesjonalny wyrok - pomyśleli najpierw śledczy. Ale wkrótce okazało się, że tego dnia, także w Kownie, zamordowano jeszcze jedną osobę: Violetę Naruseviciene.

29-letnia Violeta Naruseviciene - to ciotka (siostra matki) małej Deimanteli.

Również tego dnia pod ziemię zapadł się 37-letni przedsiębiorca Drasius Kedys, ojciec Deimanteli - od ponad roku walczący o ukaranie osób, które, jak twierdzi, molestowały seksualnie jego córeczkę. Wśród nich miał być sędzia Furmanavicius.

Wniosek policji - i mediów, które szybko dostrzegły sprawę - był prosty: zdesperowany ojciec sięgnął po broń. Za Kedysem rozesłano listy gończe. I niemal w tej samej chwili zwykli Litwini uznali go za bohatera, na miarę legendarnego Tadasa Blindy, "litewskiego Robin Hooda". Teraz państwo ściga Kedysa, a obywatele trzymają kciuki, by udało mu się uciec. Nie tylko zresztą na Litwie, także np. w Polsce, gdzie w internetowych komentarzach pojawiły się pomysły zorganizowania pomocy dla Kedysa - od udzielenia mu schronienia, po azyl polityczny i przyznanie polskiego obywatelstwa.

Instynkt pierwotny

Skąd taka reakcja litewskiego społeczeństwa? - Sprawa dotyczy bardzo małego dziecka, to zawsze ludzi oburza - mówi "Tygodnikowi" Jurga Tvaskien?, dziennikarka litewskiego dziennika "Lietuvos žinios". Rzeczywiście, córka Kadysa ma zaledwie 4 lata. Na internetowej platformie YouTube można obejrzeć nagranie: jej relację ze spotkań z dorosłymi mężczyznami, do których była zmuszana. Jest wstrząsająca, biegli uznali ją za wiarygodną.

Jednak nie zainteresowała litewskiej policji ani prokuratury: Drasius Kedys już ponad rok temu zgłaszał, że jego córka była wykorzystywana seksualnie, i podał nazwiska domniemanych sprawców. Ale przez ten czas nie zrobiono w sprawie zupełnie nic. Ojciec pisał wielokrotnie do różnych instytucji, w tym do kancelarii prezydenta, parlamentarzystów, mediów - nikt mu nie chciał pomóc.

Zamordowany sędzia był jedną z osób, które Kedys oskarżał o molestowanie córki. A jej także zamordowana ciotka miała dostarczać dzieci pedofilom. Pozycja sędziego, w połączeniu z absolutną biernością stróżów prawa, dała impuls do powszechnego przekonania, że chodzi o ukrycie wysoko postawionych sprawców, a nie o ukaranie winnych (i zapobieżenie kolejnym przypadkom molestowania).

W swej desperacji Kedys wpisał się w powszechną kiedyś w legendach i mitach wiarę w jedynego sprawiedliwego, który samotnie przeciwstawia się złu. - Ta sprawa ma dwa aspekty: pierwotny i socjalizacyjny - mówi "Tygodnikowi" dr Tomasz Sobierajski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizujący się m.in. w socjologii miasta ("miejska dżungla"). - Aspekt pierwszy to przekonanie, że rodzina jest najważniejsza. Kiedyś ojciec bronił wejścia do jaskini, musiał też zwykle ścigać napastników aż do skutku, tylko wtedy jego rodzina była bezpieczna. Natomiast aspekt socjalizacyjny to baśnie, na których jesteśmy wychowani. Tam też ludzie wymierzają sprawiedliwość. Nie ma żadnej wyższej instancji, jest tylko człowiek, który, wspierany czasem przez tajemne moce czy siły natury, wymierza sprawiedliwość. Tymczasem demokracja na to nie pozwala. Gdybyśmy zawsze sami wymierzali sprawiedliwość, byłoby to absurdalne.

Jeśli wierzyć opiniom na forach internetowych, pierwotny instynkt odezwał się chyba w zdecydowanej większości tych, którzy zabierali tam głos. Natychmiast stworzono profil Kedysa na serwisie społecznościowym Facebook i liczba jego wirtualnych "znajomych" zaczęła rosnąć lawinowo (jednocześnie zaczęła maleć liczba fanów litewskich instytucji, np. prezydenta). Założono też stronę internetową poświęconą Kedysowi, na której można obejrzeć jego zdjęcia - z hymnem litewskim w tle.

Dr Sobierajski: - Poparcie społeczne dla Kedysa jest wzmacniane przez nieporadność wymiaru sprawiedliwości. Ten ojciec próbował coś zrobić, ale nie został wysłuchany. Jeśli rzeczywiście on zamordował te dwie osoby, jest to absurdalna zemsta na systemie, z którym nie mógł sobie poradzić, a który powinien bronić istoty bezbronnej, dziecka, i tego nie zrobił.

Niewiedza, nieudolność, obojętność

Tydzień po zamordowaniu sędziego w centrum Wilna wybuchła bomba; jedna osoba została ranna. Początkowo sądzono, że celem była siedziba Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej. Ale natychmiast pojawiły się sugestie, że wybuch ma związek ze sprawą Kedysa: mieści się tam także urząd ds. ochrony praw dziecka, który w tej sprawie również wykazał się, jak dotąd, jedynie obojętnością. Szefowej urzędu przyznano ochronę, w obawie przed kolejnymi zamachami.

Jeśli to Kedys podłożył bombę, rzeczywiście można by wnioskować, że walczy już z całym systemem. - Jeśli to on zrobił, powstaje pytanie, kiedy się zatrzyma? Nie zatrzymał się po zabiciu sprawców, atakuje dalej - zastanawia się dr Sobierajski.

Nie zatrzymuje się też opinia publiczna i jej głos, czyli media - w domaganiu się, aby ci, którzy zawiedli, ponieśli konsekwencje. - Nasi ministrowie są na swoich stanowiskach bardzo silni. Ale już prokurator generalny może stracić posadę - mówi Jurga Tvaskien?. - Jednak na sytuację polityczną w państwie to raczej nie wpłynie.

Prokuratura przyznała na razie, że popełniono błędy. Okolicznościami skandalu ma się zająć parlamentarna komisja śledcza - choć nie wiadomo, czy będzie specjalnie powołana, czy też sprawą zajmie się parlamentarna komisja prawa i praworządności. Wątpliwe jednak, czy takie działania przekonają społeczeństwo: zaufanie do państwa i jego organów zostało zachwiane. Można to porównać do atmosfery w Belgii w czasie głośnej sprawy pedofila-mordercy Marca Dutroux. Padają pytania, dlaczego prezydent nie odwołała jeszcze prokuratora generalnego. Zwolenników zdaje się zyskiwać przekonanie, że sprawa znów jest tuszowana, by chronić innych funkcjonariuszy państwa zamieszanych w pedofilię. Afera ożywiła też polityków: padły propozycje "chemicznej kastracji" pedofilów i stworzenia ich rejestru.

- Politycy zawsze chcą podnosić kary, a zwykle problemem nie jest złe prawo, ale niewiedza ludzi z wymiaru sprawiedliwości, ich nieudolność i obojętność - mówi "Tygodnikowi" Jakub Śpiewak, założyciel fundacji Kidprotect, która zajmuje się bezpieczeństwem dzieci w internecie, w tym pornografią dziecięcą i pedofilią. - W takich sprawach dziecko powinno być przesłuchiwane tylko raz, w specjalnych warunkach, a tymczasem często zdarza się, że najpierw jest przesłuchiwane przez prokuratora, potem przez adwokata itd. Funkcjonariusze, którzy to robią, nie wiedzą o najprostszych sprawach, np. że rozmawiając z dzieckiem warto wyjść zza biurka, żeby go nie przerażać.

Śpiewak: - Powszechny jest stereotyp, że dziecko zmyśla, podważa się jego zeznania. Tymczasem dziecko ma znacznie mniejszą zdolność kłamania i nie umie mówić o seksie. Dochodzi do obwiniania ofiary, tak samo zresztą jak w przypadkach zgwałconych kobiet. Sędziowie zwykle nie rozumieją, czym jest molestowanie, jakie pozostawia skutki. I to jest problemem, a nie zapisy w kodeksie.

Ścigany

Co się stanie z Kedysem? I czy żyje? Bo jedna z hipotez - rozważanych także przez prokuraturę - powiada, że sędziego zamordowała siatka pedofilska, aby rzucić podejrzenie na Kedysa, którego również zabito. W ten sposób policja zajęłaby się ściganiem rzekomego mordercy, a zgubiłaby trop gangu. Ale to tylko jedna ze spekulacji, krążących po Litwie.

Jeśli natomiast Kedys żyje i ukrywa się, nie będzie łatwo go znaleźć. Opinia publiczna jest po stronie uciekiniera, litewska policja nie otrzymuje w jego sprawie żadnych telefonów - choć zwykle obywatele chętnie pomagali w takich sprawach.

A jeśli zostanie ujęty i stanie przez sądem? Trudno wyobrazić sobie jego skazanie w obecnej atmosferze. Sam proces zamieniłby się zresztą w akt oskarżenia wobec państwa. Najwygodniej dla wszystkich byłoby więc chyba, gdyby Kedys nigdy się nie znalazł.

Bez względu na przebieg wypadków, największą ofiarą pozostanie 4-letnia Deimanteli: po traumatycznych przejściach, straciła teraz ostatnią osobę, na którą mogła liczyć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2009