Błazen i prorok na ubitej ziemi

Według Petersona nieustannie, każdego dnia wybieramy dobro lub zło. Według Žižka nasz wpływ na rzeczywistość to zaledwie iluzja, którą sprzedaje nam kapitalizm. W Wielki Piątek obaj staną twarzą w twarz do boju o swoje racje.

15.04.2019

Czyta się kilka minut

Od lewej: Slavoj Žižek, Jordan Peterson / EVERETT COLLECTION / EAST NEWS // LARS PEHRSON / SVENSKA DAGBLADET / FORUM
Od lewej: Slavoj Žižek, Jordan Peterson / EVERETT COLLECTION / EAST NEWS // LARS PEHRSON / SVENSKA DAGBLADET / FORUM

Trzy tysiące biletów wyprzedało się błyskawicznie, ale na portalach aukcyjnych można jeszcze upolować pojedyncze sztuki. Ceny zaczynają się od 200 dolarów. W internecie istne szaleństwo. Obstawianie zwycięzcy, starcia między grupkami fanów, memy i pełne oburzenia tweety. 19 kwietnia w Toronto! Najgorętszy pojedynek tej wiosny nie odbędzie się między bokserami ani piłkarzami, tylko między...

No właśnie. Kim właściwie są Slavoj Žižek i Jordan Peterson – bohaterowie wyczekiwanego starcia tytanów? Naukowcami? Filozofami? Celebrytami? Ich szumnie zapowiadane spotkanie to nie tylko okazja, żeby przedstawić zawodników i ich dotychczasowe osiągnięcia, lecz przede wszystkim świetny pretekst, by spytać: co to dziś znaczy być intelektualistą? Jakie role czy wręcz maski mogą przybrać ci, którzy chcieliby z powodzeniem zmieniać świat myślą, przebić się na zatłoczonym rynku idei, inspirować, mieć realny wpływ na opinię publiczną i decyzje polityków?

W oficjalnym, dystrybuowanym przez amerykańskiego wydawcę opisie bestsellera Petersona „12 życiowych zasad” możemy przeczytać, że jest to książka napisana przez „najbardziej wpływowego obecnie intelektualistę [public intellectual] zachodniego świata według »New York Timesa«”. Warto przyjrzeć się tej deklaracji. Zawartej w niej potrzebie stworzenia rankingu, samemu określeniu public intellectual, dla którego brak chyba dobrego polskiego odpowiednika, ale też manipulacji symptomatycznej dla współczesnego rynku idei.

Co roku ukazuje się tyle książek. Skąd mieć pewność, że nie przegapimy czegoś ważnego? Z powodzi nowych idei, ostrzeżeń i diagnoz ratuje nas wskazanie tych „najbardziej wpływowych”. Ale „New York Times” nie prowadzi takiego rankingu. Szukając źródła cytatu o najbardziej wpływowym obecnie intelektualiście, trafiam po prostu na publicystyczny felieton Davida Brooksa. Zdanie w całości brzmi: „Mój przyjaciel Tyler Cowen przekonuje, że Jordan Peterson jest najbardziej wpływowym obecnie intelektualistą zachodniego świata i ma w tym sporo racji [he has a point]”. Czyli jeden facet napisał, że drugi powiedział... Ale skoro działo się to wszystko na łamach „New York Timesa” – dziesiątki tysięcy czytelników otrzymają wyrwany z kontekstu fragment zdania jako drogowskaz.

Nie przytaczam tu tej historii dlatego, że jest niezwykła. Przeciwnie. Przywołuję ją właśnie dlatego, że jest symptomatyczna.Oto, jak wygląda dziś arena, na której intelektualiści rywalizują o wpływy, sławę, a czasem pewnie nawet o pieniądze.

Pogromca smoka

Jordan Peterson to kanadyjski wykładowca, autor dwóch bardzo różnych książek. Jego pierwsza praca, „Maps of Meaning”, to dość hermetyczny przewodnik po interpretacji klasycznych mitów naszej kultury, napisany w duchu Jungowskiej analizy archetypów. Powraca w nim obraz odwiecznej walki kosmosu z chaosem, obejmującej wszystko: od naszych codziennych wyborów po najtrwalsze paradygmaty kultury. Chaos zaś uosabiany jest przez znany z mitologii obraz prastarego potwora – smoka o wielu głowach i kobiecej naturze. Pramatki, która tworzy życie tylko po to, by wkrótce pożreć swe dzieci.

Druga książka Petersona to popularyzatorski poradnik pt. „12 życiowych zasad. Antidotum na chaos”. Wątkiem łączącym wszystkie tytułowe zasady jest lęk przed rozpadem tożsamości i porządku społecznego, którego gwarantem są ustalone normy postępowania i hierarchie. Ich symbolem wśród czytelników Kanadyjczyka stały się homary, których warunkowane hormonami i odruchami losy autor opisuje w jednym z rozdziałów. Skoro nawet homary tworzą hierarchię, skoro nawet wśród nich są zwycięzcy i przegrani – przekonuje Peterson – to porządek, rozumiany właśnie jako drabina, jest czymś odwiecznym i wiecznym. Podważanie jego istnienia jest szaleństwem, które może nasz świat otworzyć na apokalipsę. Bo tylko porządek trzyma w ryzach straszliwe demony naszej natury i pradawnego smoka chaosu. Czyli druga książka to właściwie ta pierwsza, tylko napisana jeszcze raz, znacznie prościej.

Ale to nie książki uczyniły Petersona słynnym, lecz internet. Wszystko zaczęło się od wideo, które nagrał w związku z planowanymi zmianami kanadyjskiego prawa dotyczącego reguł tzw. politycznej poprawności. Peterson sprzeciwił się projektowi ustawy wprowadzającemu m.in. obowiązek zwracania się do każdego wybranymi przez niego/nią zaimkami. Historia tego sprzeciwu pokazuje doskonale, jak nieprzewidywalną i kapryśną bestią jest dziś sława. Film, od którego zaczęła się wciąż wzbierająca fala, która wyniosła Petersona aż do nadchodzącej debaty, jest wedle jakichkolwiek obiektywnych kryteriów po prostu słaby. Psycholog w ogóle się w nim nie pojawia. Słychać jedynie jego monotonny głos na tle bardzo prostej prezentacji w Power Poincie. Nie ma żadnych retorycznych fajerwerków. W dodatku, wbrew wszelkim regułom internetowych guru wieszczących skracający się czas uwagi i triumf cywilizacji obrazkowej, trwa niemal godzinę. Godzina gadania i czarne napisy na białym tle.

Mimo to jakimś cudem materiał wzbudził zainteresowanie użytkowników portalu YouTube, a potem także dużych mediów. Rozpoczął się medialny efekt śniegowej kuli. Kanadyjczyka zapraszano do studia kolejnych, coraz większych programów telewizyjnych i radiowych. Swych poglądów bronił zawsze błyskotliwie i rzeczowo, stając się dla internautów symbolem retorycznego zwycięstwa spod znaku „w punkt” i „zaorano”.

A było z kim walczyć. Peterson od dawna uznaje komunistyczny totalitaryzm za ostrzeżenie przed tym, do czego prowadzić może podważanie hierarchii. W swoim gabinecie przechowuje jako memento kolekcję przykładów sowieckiej propagandy.

Dziś za nowe wcielenie smoka chaosu filozof uznaje postmodernizm („nową skórę, którą zamieszkuje dziś stary marksizm”) oraz „marksizm kulturowy”. Według Petersona media, nauka i przemysł rozrywkowy zdominowane są przez marksizm, którego Kanadyjczyk obsesyjnie wręcz nie cierpi. Ślady tej ideologii dostrzega absolutnie wszędzie, co jego wypowiedzi upodabnia często do popularnych w internecie materiałów z teoriami spiskowymi. Na przykład oryginalny film o politycznej poprawności zaczyna się od deklaracji, że około 20 proc. naukowców z nauk społecznych uważa się za marksistów. Według Petersona w niczym to nie jest lepsze od utożsamiania się z nazizmem, biorąc pod uwagę morderczą naturę marksizmu, którą ten ujawnił, gdy wprowadzono go w wielu krajach.

„Ale ja nie jestem politycznie poprawny” – dodaje zaraz Peterson, który uwielbia sytuować się w roli samotnego bojownika o rozum, uciśnionego przez wszechobecny marksistowski spisek.

Szop ze śmietnika

Slavoj Žižek to prawdziwy przodownik pracy – od trzech dekad utrzymuje imponujące tempo kilku książek rocznie (łącznie ma ich już na koncie dobrze ponad 50), kręci także filmy. Choć wielu dawnych fanów ubolewa, że Słoweniec w pewnym momencie przestał być oryginalny i zaczął odcinać kupony od swej imponującej popularności.

Posługując się narzędziami psychoanalizy i marksizmu Žižek dekonstruuje otaczającą nas kulturę, pokazując jej ukryte mechanizmy. Ostrze Žižka zwrócone jest przeciw późnemu kapitalizmowi i jego produkcji kulturowej – wielkim firmom, sieciom handlowym, wzorcom relacji międzyludzkich. Przepis Žižka na popularność jest bardzo prosty. Sprawdzamy, o czym jest teraz głośno. „Pokemon Go”? „Kung-fu Panda”? Nowe „Gwiezdne wojny”? Oglądamy to uważnie, a potem dodajemy kategorie Jacques’a Lacana i Karola Marksa. Zawsze te same. Realne, Symboliczne i Wyobrażone, środki produkcji, maskowanie ideologii.

„Pokemon Go” to doskonała metafora ideologii – tłumaczył Žižek kilka lat temu, w momencie szczytowej popularności gry. Bo ideologia opiera się na zasadzie rozszerzonej rzeczywistości, gdzie na Realne (termin Lacana) nakłada się od razu gotowe interpretacje, budując fałszywą świadomość (termin marksistowski) i ukrywając rzeczywiste stosunki własności i produkcji. „Kung-fu Panda” jest zbudowana ze stereotypowych ujęć Azji i sztuk walki, ale zarazem cały czas robi sobie z nich żarty. To pokazuje – twierdzi Žižek – jak ideologia może przetrwać, uwewnętrzniając elementy krytyki, a nawet pastiszu, szyderstwa czy ironii.

Jak tu nie uwielbiać faceta, który na wykładzie filozoficznym, na łamach nobliwej gazety albo w telewizyjnym studiu nagle zacznie opowiadać o pokemonach albo pandach, żeby na końcu wyprowadzić z tego wszystkiego błyskotliwą intelektualną woltę?

W dodatku Žižek ma niepowtarzalny image – rozbiegany wzrok, zmierzwiona broda, mnóstwo tików na czele z pociąganiem nosem, które stało się wręcz jego znakiem rozpoznawczym. Po angielsku mówi doskonale, bez trudu i w czytelny sposób formułując nawet najbardziej złożone myśli. Ale zarazem ostentacyjnie eksponuje swój środkowoeuropejski akcent, sepleni, zawiesza się w pół zdania. Można więc powiedzieć, parodiując nieco samego Žižka, że jego retoryka jest ucieleśnieniem heglowskiej dialektyki – jednocześnie doskonała i spektakularnie zła. W swoich podniszczonych koszulkach jest czymś w rodzaju współczesnego Diogenesa. Najwierniejsi fani przedstawiają go wręcz jako szopa ze śmietnika, nawiązując do cytatu z filozofa, który opisując przedstawioną wyżej metodę interpretacji hollywoodzkich hitów stwierdził, że żywi się śmieciami prosto z kosza.

Ale ten śmietnikowy image nie powinien nas zwieść! Żeby rozmontowywać kapitalizm, Žižek starannie ogląda hollywoodzkie superprodukcje, pije kawę w sieciówkach, lata samolotami po całym świecie i ma program w telewizji Russia Today. Co więcej, swoich odbiorców zaprasza do tego samego, proponując im „rozkosz demaskatora”. Usprawiedliwia tym samym konsumpcję dokonywaną w trybie „dekonstrukcji” czy „ironii”. Wolno oglądać najnowsze blockbustery pod warunkiem, że robimy to krytycznie („Mamo, ja nie oglądam seriali cały dzień, ja tylko dokonuję krytyki popkultury w stylu Žižka!”).


Czytaj także: Anita Piotrowska: Metafizyka jajka z niespodzianką


Žižek w zaskakująco wielu punktach mógłby się zgodzić z Petersonem. Podstawową dzielącą ich różnicą jest jednak myślenie spiskowe, o które Słoweniec wielokrotnie oskarżał swego kanadyjskiego adwersarza. Za zło odpowiada, według Petersona, „marksizm kulturowy”, który ma formę spisku – jest sterowany przez konkretne osoby, w konkretnym (niecnym) celu.

Tymczasem kluczowe dla filozofii Žižka są pojęcia „nieświadomego” oraz marksistowskiej logiki systemowej wykraczającej poza intencjonalne działania jednostek. Tam, gdzie filozofia Petersona opiera się na „skupionej sprawczości”, a więc wskazywaniu winnych i braniu odpowiedzialności (chociażby za własne życie), Žižek ukazuje „odpowiedzialność rozproszoną” – mechanizmy niezależne od jednostek, uwarunkowania systemowe.

Peterson jest dalekim spadkobiercą purytańskiej etyki i poradników samopomocy. W jego świecie nieustannie, każdego dnia wybieramy dobro lub zło. Posprzątamy swój pokój lub nie zrobimy tego, będziemy się garbić albo wyprostujemy plecy (to autentyczne przykłady z jego książki!). W świecie Žižka nasz wpływ na rzeczywistość to zaledwie iluzja, którą sprzedaje nam kapitalizm. Nie każdy może stać się milionerem, supermodelką albo genialnym filozofem. Walka z przeciwnościami losu i ciężka praca nic nie dadzą, bo nasz los decyduje się na poziomie znacznie większych struktur wyzysku, dominacji, dyskryminacji...

Kto jest starszy?

Mam przed sobą dwa zdjęcia. Timothy Snyder i Kuba Wojewódzki. Obaj sfotografowani niedawno przy okazji promocji swoich nowych książek („Drogę do niewolności” Snydera bardzo polecam!). Snyder wydaje mi się przynajmniej 10 lat starszy od Wojewódzkiego i z wielkim zaskoczeniem dowiaduję się, że w rzeczywistości jest od niego sześć lat młodszy.

Wydaje mi się, że ta pomyłka nie świadczy jedynie o sile magii Piotrusia Pana, ani też o moich słabych kompetencjach w rozpoznawaniu twarzy. Snyder jest starszy od Wojewódzkiego ze względu na role, które przyjęli. Mędrzec jest zawsze starszy od błazna, król od rycerza, matka od księżniczki. Żeby zaistnieć w przestrzeni publicznej ukształtowanej przez YouTube, a media społecznościowe, telewizyjne talk-shows i kanały radiowe nadające gadanie 24 godziny na dobę, trzeba przybrać maskę. Podporządkować swoją sceniczną personę zestawowi oczekiwań. Dawniej można było się ukryć za swoimi książkami. Dziś filozof musi mieć także głos, twarz, niepowtarzalny styl, rozpoznawalne powiedzonka.

W tym popkulturowym świecie Jordan Peterson musi być prorokiem. Nie dlatego, żebym uważał, że ma rację. Nawet nie ze względu na bardzo oczywiste figury retoryczne (choć dają się zauważyć inspiracje Petersona stylem amerykańskich kaznodziejów). Peterson jest prorokiem na poziomie najgłębszych struktur organizujących logikę jego filozofii. Cechuje go poczucie misji i lęk przed upadkiem grożącym „królestwu”; szanuje władzę, wierząc w jej boską (naturalną) proweniencję, a zarazem – niczym starotestamentowy prorok – bierze na siebie obowiązek napominania gnuśnego władcy, który nie dostrzega wszechobecnych znaków niebezpieczeństwa.

I wreszcie – choć może się to wydać nieco kontrowersyjne wobec religijnej powściągliwości Petersona – przemawia głosem Boga. Bóg Petersona to niekoniecznie Jahwe. To niekoniecznie w ogóle bóg osobowy. To mogą być „fakty, które są faktami”, „natura”, „rzeczywistość” – ważne, że Kanadyjczyk ma poczucie, iż wnosi do debaty głos spoza realiów ludzkiego sporu, głos objawiony i jako taki niepodlegający dysputom, głos spoza obszaru dowolności interpretacji. To daje mu siłę w walce z postmodernistyczną zarazą.

Žižkowi przypada maska błazna. Szydzi ze wszystkich i sam – celowo – pozostaje śmieszny. Jest obsceniczny i wulgarny, gardzi zaszczytami, ale na dworze Króla Kapitalizmu umościł się wyjątkowo wygodnie. Może i nosi wytarte koszulki, ale na nogach ma zawsze skarpetki kradzione z Lufthansy. Specjalnie lata pierwszą klasą na liczne występy, żeby – jak się chwali – podkradać w samolocie ciepłe skarpety rozdawane pasażerom, których stać na najdroższe bilety.

Gdy Peterson ostrzega przed upadkiem i wzywa do pokuty, Žižek nawołuje do odrzucenia porządku i rozpętania rewolucji. Kanadyjczyk broni tradycji i porządku, Słoweniec – podkopuje je i podważa. Dlatego 70-letni Slavoj Žižek przemawia z pozycji młodszego, choć matematycznie jest niemal o pokolenie starszy od 56-letniego Petersona.

Kto zwycięży w zbliżającej się debacie? Odpowiedź jest prosta. Żaden z dwóch uczestników. Nie przekonają się wzajem do niczego, mają też niewielkie szanse na przeciągnięcie na swą stronę jakichkolwiek stronników adwersarza. 19 kwietnia wielkim zwycięzcą będzie współczesna kultura popularna ukształtowana przez nowe media. Intelektualne starcie tytanów będzie ostatecznym dowodem na skalę, w jakiej memy, filmy i tweety podporządkowały sobie dziś nasz świat.

I nie mówię tego ubolewając! Nie ma we mnie nic z proroka wieszczącego upadek. Przeciwnie – jestem technologicznym optymistą. Tak samo filozofię podporządkowało sobie wcześniej pismo, a w okresie nowożytnym – druk. Te zmiany samym filozofom też na początku wydawały się przerażające. Nie ma co narzekać. Pora chwytać popcorn i włączać odbiorniki. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Semiotyk kultury, doktor habilitowany. Zajmuje się mitologią współczesną, pamięcią zbiorową i kulturą popularną, pracuje w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Prowadzi bloga mitologiawspolczesna.pl. Autor książek Mitologia współczesna… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2019