Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kogo reprezentuje minister Mariusz Błaszczak, który podczas występu w TV Trwam nazywa poznańską Paradę Równości „paradą sodomitów”, a komentując decyzję motorniczych o zdjęciu tęczowych flag z tramwajów powołuje się na naród i Boga: „w narodzie polskim jest pewność tego, że to wszystko, co jest po bożemu skonstruowane, to jest normalne, a jeżeli ktoś próbuje nam narzucić coś, co normalne nie jest, to wtedy spotyka się z oporem”?
Chyba nie lidera PiS, Jarosława Kaczyńskiego, który w 2007 r. deklarował: „Jeżeli chodzi o kwestie gejowskie, wielokrotnie mówiłem, że jestem za tolerancją, a kwestia nietolerancji wobec homoseksualistów to nie jest polski problem, bo to nie jest polska tradycja”. I chyba nie Kościół, który od czasów Jana Pawła II o homoseksualistach mówi z szacunkiem i również apeluje o tolerancję.
Być może reprezentuje jednak partyjny mainstream, np. Krystynę Pawłowicz, która w 2012 r., mówiąc o homoseksualistach, transwestytach i queer, wykrzykiwała: „już tylko policję wołać”. A może chce sprostać elektoratowi, który pisze na Facebooku: „Mnie osobiście obraża ta sytuacja, bo ja z moją kobietą nie obnoszę się z naszą miłością i miłość zboczeńców tak samo nie powinna być pokazywana”.
Nie wiem. Wiem, że sięgając po mowę nienawiści, którą aprobuje niewielki procent Polaków, reprezentuje mniejszość. ©℗