Bezpośredni Bóg

Religia bierze się z Ducha, wobec którego jesteśmy równi. Wszelkie instytucje i hierarchie są wtórne.

30.05.2022

Czyta się kilka minut

„Duchowość kobiet” – wystawa sztuki współczesnej. Pekin, kwiecień 2017 r. / GAO JING XINHUA / EAST NEWS
„Duchowość kobiet” – wystawa sztuki współczesnej. Pekin, kwiecień 2017 r. / GAO JING XINHUA / EAST NEWS

Rok 399 p.n.e., Ateny: podporządko­wując się wyrokowi sądu, obywatel tego miasta, Sokrates, wypija cykutę i umiera. Rok – jak się przypuszcza – 30 albo 33 n.e., Jerozolima: po prawnie wątpliwym procesie umiera na krzyżu wędrowny galilejski nauczyciel, Jezus z Nazaretu. Rok 922 n.e., Bagdad: perski mistyk Al-Halladż zostaje przez radę muzułmańskich ulemów skazany na śmierć i powieszony. Rok 1310 n.e., Paryż: beginka i nauczycielka, autorka dzieła „Zwierciadło dusz prostych” Małgorzata Porete płonie na stosie z wyroku inkwizycji.

Cztery wyzwania

Wiele ważnych różnic można znaleźć pomiędzy tymi czterema osobami. Jest jednak coś, co je łączy – duchowe doświadczenie bezpośredniej łączności z Boskością, które spowodowało, że żyjąc z głębi tego doświadczenia i mówiąc o nim, ludzie ci zderzyli się z religijną instytucją swego miejsca i czasu. Sokrates słuchał wewnętrznego dajmoniona, który ujawniał mu złudność ludzkich pretensji do wiedzy o bogach, a jednocześnie prowadził go do wizji niepojmowalnego Dobra, istniejącego samo w sobie. Jezus, po przyjęciu chrztu od Jana w Jordanie, „ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie”, co dało mu świadomość boskiego pochodzenia i jedności z Bogiem (por. Mk 1, 9-11). Al-Halladż w sufickiej medytacji poznał, że już nic go nie oddziela i nie różni do samej Boskiej Prawdy. Małgorzata Porete zaś odkryła, iż może zniknąć całkowicie w Boskiej Miłości – wolna od wszelkich stworzonych środków i pośredników.

Wszyscy czworo zderzyli się z instytucjami religijnymi, które pilnowały, by człowiek nie śmiał przekraczać dystansu, jaki – wedle ich doktryny – dzieli go od sfery boskiej. Instytucje te głosiły konieczność korzystania z pośrednictwa będącego w ich gestii: świętej Księgi, rytuałów, przepisów. Instytucje te albo już były skostniałe, albo właśnie uchodziło z nich życie głębsze niż polityczny interes.

Sokrates swymi pytaniami kąsał – jak giez konia – nieco prostacką religijność Ateńczyków, która jednak spajała ich polis, zapewniając w niespokojnych czasach trwanie status quo. Jezus, głosząc nadejście bezwarunkowej bliskości Boga, rozpalał nadzieje mesjańskie, które mogły zachwiać kruchym układem jerozolimskich elit religijnych z rzymskim okupantem. Sposób, w jaki Al-Halladż poszukiwał Boskiej Prawdy ukrytej wewnątrz serca, kwestionował społecznie ustalone granice pomiędzy wtajemniczonymi członkami zakonów sufickich i zwykłymi wyznawcami, sunnitami i szyitami, a nawet muzułmanami i poszukiwaczami Boga w innych tradycjach. Tu i teraz dostępna możliwość zniknięcia w Boskiej Miłości, o której pisała Małgorzata Porete, stawiała pod znakiem zapytania konieczność udzielanych przez księży sakramentów; sam zaś sposób bycia beginki, nauczającej innych ludzi, rozsadzał ustalony układ społecznych ról przypisywanych kobietom i mężczyznom.

Czas, przestrzeń, kultura dzieli czworo przywołanych osób. A jednak są podobni. Takie podobieństwo odnajdywane w różnych miejscach historii ludzkości skłania filozofów do wysnucia tezy: religia rodzi się z duchowego doświadczenia jednostek; później wokół doświadczonych gromadzą się uczennice i uczniowie; potem dopiero tworzą się struktury; doświadczenie stygnie; jego resztki albo pamięć o nim zostaje wykorzystana – jak paliwo – w drodze ku bardziej przyziemnym celom: utrwaleniu zbiorowej i indywidualnej tożsamości, uzyskaniu poczucia orientacji i bezpieczeństwa w skomplikowanym i niepewnym świecie, zdobyciu i utrzymaniu politycznej władzy, wygodnemu umoszczeniu się w gnieździe społeczeństwa...

Tradycje religijne, w których doświadczenie stygnie i które – w konsekwencji – zastygają w sztywnych strukturach, tracą swoją żywotność i moc. Często trwają dzięki sile politycznych patronów, którzy wykorzystując resztki dawnej żywotności religii do własnych celów, zapewniają w zamian religijnym instytucjom wsparcie, a nawet przywileje, pozwalające na bezpieczne funkcjonowanie bądź na złudzenie zachowania dawnej potęgi. Gdy w takim otoczeniu pojawi się ktoś, przed kim boska rzeczywistość się odsłoniła i kto żyje czerpiąc z tego doświadczenia, łatwo dochodzi do konfliktu. Nowe wino – ostrzega Jezus w ewangelii – rozsadza stare bukłaki.

Osobiste i wspólnotowe

Filozofowie, którzy widzą źródło religii w duchowym doświadczeniu, zwracają najczęściej uwagę na jednostkę jako podmiot tego doświadczenia. Mają sporo racji. Po pierwsze, historyczne źródła sugerują, że właśnie takie duchowo wybitne jednostki stały u początków wielu religijnych tradycji: Laozi, Budda, Jezus, Mani, Mahomet. Co więcej: najważniejsze doświadczenie duchowe rozgrywa się zawsze w głębinach ludzkiej jaźni. Jest jak najbardziej osobiste, zwykle niemal niekomunikowalne.

W tym kontekście warto jednak zwrócić uwagę na tekst będący podstawą uroczystości Zesłania Ducha Świętego: „Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2, 1-4).

Opis zamieszczony w Dziejach Apostolskich zachowuje osobisty wymiar doświadczenia religijnego – wyrażając go w symbolu płomienia, który się rozdziela, tak że na każdym uczestniku spoczywa jeden ognisty język. Z drugiej strony tekst Łukasza mówi o doświadczeniu wspólnotowym, przeżywanym razem. Co więcej: wskazuje, że skutkiem owego przeżycia jest umiejętność komunikacji z tymi, którzy byli dotąd obcy – zdolność dalszego nawiązywania i budowania wspólnoty. W teologicznej perspektywie Dziejów Apostolskich właśnie to doświadczenie jest początkiem nowego charakteru wspólnoty uczniów Jezusa. Można powiedzieć, że Łukasz buduje tu model wyjaśniający, skąd się bierze tradycja, którą można nazwać chrześcijaństwem.

Warto jednak przeczytać tekst dalej. Gdy postronni świadkowie wydarzenia dziwią się zachowaniu uczniów i sugerują, że upili się młodym winem, Piotr odrzuca to redukcjonistyczne wyjaśnienie i przypomina im przepowiednię proroka Joela: „W ostatnich dniach – mówi Bóg – wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało, i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze, młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy – sny. Nawet na niewolników i niewolnice moje wyleję w owych dniach Ducha mego, i będą prorokowali” (Dz 2, 17-18 / Jl 3, 1-2).

Przeżycie i chrześcijaństwo

Znaczenie przywołania tego akurat cytatu ujawni się pełniej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Księga Joela przeciwstawia wyraźnie obiecane wylanie Ducha aktualnej sytuacji, w której prorok pisze swoje słowa – zniszczeniu i martwocie zarówno ziemi Izraela, jak i jerozolimskiej Świątyni, w której zamarł kult Boga. Bibliści nie są zgodni co do tego, do jakiej konkretnej sytuacji historycznej Joel się odnosi. Wiemy jednak na pewno, że opisuje jakiś fundamentalny kryzys społeczny i religijny. Wieszczy też jednocześnie, że jedyną drogą wyjścia z tego kryzysu jest bardzo głębokie – a jednocześnie obejmujące szerokie kręgi społeczne – doświadczenie duchowe.

Odwołanie się przez Piotra do cytatu właśnie z Księgi Joela wskazuje, że pierwsi chrześcijanie podobnie postrzegali sytuację religijnej wspólnoty, w której sami żyli. Byli zaś Żydami. Ich tradycją był judaizm Drugiej Świątyni. Przez wieki mieliśmy dość uproszczony obraz tego okresu religii Izraela. Dziś, po rozmaitych odkryciach archeologicznych, m.in. pism wspólnoty z Qumran, coraz lepiej uświadamiamy sobie skomplikowanie religijnego środowiska, w którym nauczał Jezus oraz w którym – po Jego śmierci i zmartwychwstaniu – kształtowała się wspólnota Jego uczniów.

Bez wątpienia centrum środowiska religijnego Izraela w połowie I wieku była Świątynia jerozolimska. Była to jednak Świątynia wybudowana przez ­poganina – Idumejczyka Heroda. Co więcej: od czasu wojen machabejskich można było mieć wątpliwości co do prawowitości składających ofiary kapłanów, a zatem i co do ortodoksyjności samych świątynnych rytuałów. W radykalny sposób zakwestionowała ją wspólnota z Qumran – całkowicie zrywając więzi z Jerozolimą i tworząc alternatywny kult na pustyni. Byli też ludzie wybierający drogę pośrednią – uczestnicząc w świątynnych ofiarach, ale za znacznie ważniejsze uważając praktyki prowadzące duszę przez kolejne kręgi niebios ku prawdziwej, niebiańskiej Świątyni, gdzie otwierała się wizja Boskiego Tronu.

Byli też tacy, którzy podejrzliwie patrzyli zarówno na układy warstw kapłańskich z Rzymianami, jak również na ekstatyczne praktyki i uzasadniającą je teologię tworzoną przez poszukiwaczy boskiej wizji. Nazwali się peruszim, po grecku pharisaioi – „oddzieleni”. Oddzielali się od „nieczystych”, tj. tych, którzy nie zachowywali nakazów i zakazów prawa. Byli zwolennikami uświęcania codzienności przez ujęcie jej w karby rozbudowanego systemu przepisów.

Chrześcijaństwo powstało jako jeden z nurtów tak zróżnicowanego judaizmu. Jak wskazuje zawarty w Dziejach Apostolskich opis Pięćdziesiątnicy, ale także inne fragmenty Nowego Testamentu – np. wizyjna mowa Szczepana, historia nawrócenia Szawła z Tarsu czy pieczołowicie zachowany opis początku działalności Jezusa – należało do tych nurtów, dla których źródłem oraz fundamentem całego życia religijnego było doświadczenie ogarnięcia przez Boskiego Ducha.

Ciemna strona ducha

Religijność oparta na duchowym przeżyciu ma – trzeba pamiętać – także swoją ciemną stronę. Pokazuje to historia rozmaitych sekt, które gromadziły się wokół ludzi uznanych za mistrzów w sposób zamykający na zewnętrzne otoczenie i w których dochodziło do bardzo poważnych ludzkich krzywd. O takich praktykach pisał już w II wieku Ireneusz z Lyonu, opisując działalność człowieka o imieniu Marek, który pod pozorem duchowego przewodnictwa uwodził kobiety i rozbijał małżeństwa. Uważna lektura pism ojców pustyni ujawnia, że również wśród tych duchowych poszukiwaczy dochodziło do wielu nadużyć. Tak było przez całą historię, a współczesne przykłady krzywd, które działy się w charyzmatycznych środowiskach – np. we Wspólnocie Błogosławieństw, w domach Arki, w duszpasterstwie prowadzonym przez Pawła M. – mogą sugerować, że doświadczenie duchowe niepoddane kontroli religijnej instytucji wyradza się łatwo w destrukcyjną siłę.

Owa destrukcyjna i krzywdząca siła ujawniała się w wielu religijnych tradycjach, w grupach ludzi dążących do duchowego doświadczenia. Różnią się ich doktryny, różni charakter pożądanych przeżyć. Ale przez niemal wszystkie przewija się jeden motyw: niezwykły autorytet nauczyciela, który staje się niemal koniecznym przewodnikiem po duchowej ścieżce. Najczęściej – przewodnikiem jedynym, odcinającym adeptkę lub adepta od kontaktów z „obcymi”. Jest to najczęściej zalążek, czasami sprytnie ukryty, instytucjonalizacji duchowej drogi, wprowadzenie hierarchii pośredniczącej między człowiekiem a sacrum.

Nie wydaje się zatem, by można było uniknąć ciemnej strony religijności opartej na duchowym przeżyciu przez poddanie jej kontroli religijnych instytucji. Te ostatnie same są środowiskami, gdzie działy się nie mniejsze krzywdy. Szukając obrony przed ciemnością lepiej zwrócić uwagę na ważny aspekt obecny w doświadczeniu Pięćdziesiątnicy: dar mówienia w obcych językach – czyli zdolność komunikacji i nawiązania relacji także z tymi, którzy nie są „nasi”. A także pamiętać – na co zwracał uwagę i Sokrates, i Jezus, i Al-Halladż, i Małgorzata – o naszej ludzkiej równej, absolutnej bliskości wobec Tchnienia, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Tchnienia obecnego w każdej i w każdym – tak jak jej lub jego oddech. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23/2022