Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przesłanie ostatniego z czytań Księgi Kapłańskiej jest jasne. Pan mówi do swojego Narodu: jeżeli będziecie postępować "wedle moich ustaw", wówczas czekają was dobra wszelakie, jeżeli jednak "nie będziecie Mnie słuchać", spadną na was same nieszczęścia. Dopiero gdy lud wiele już wycierpi, "przypomnę sobie moje przymierze z Jakubem, przymierze z Izaakiem i przymierze z Abrahamem... Przypomnę sobie na ich korzyść o przymierzu z ich przodkami".
Wypowiedź zbudowna jest wedle prostej zasady: grzech w sposób nieuchronny wywoła karę. Cierpienie i śmierć, jakie spadną na naród wybrany, będą wynikiem nieposłuszeństwa. Ale cierpienie stanowić ma nie tylko karę: przez udręki i rozpacz ludzie dojdą do zrozumienia błędów i tego, czym jest przymierze z Bogiem. Dopiero wtedy Bóg zatrzyma spadające na Żydów nieszczęścia i przywróci Izraelowi jego pozycję.
Zniszczenie ma swój kres. Ten rodzaj teodycei jest od tysięcy lat fundamentem myśli religijnej, powtarzanym i przetwarzanym w różnych krajach i okolicznościach. Zarówno w czasie prześladowań podczas krucjat, jak i po ostatniej wielkiej wojnie. Czy to znaczy, że wszelkie zło, jakie spada na naród Izraela, znajduje usprawiedliwienie? To groźne pytanie, które odbiera wielu ludziom wiarę w Boga. Bo Bóg ukazuje się przede wszystkim w swojej bezwględności i surowości.
W Księdze Jeremiasza powraca motyw kary za grzechy. Jeremiasz prosi Boga o karę nie według gniewu, ale według miary. Mędrcy żydowscy, szukając nowego obrazu Pana, przesuwają akcenty. Surowość sądu równoważy stwierdzenie średniowiecznego rabina z Prowansji, który w słowach Jeremiasza: "będzie karał wedle słusznej miary", odnajduje myśl, "tyle, ile możemy znieść", czyli spadnie kara wedle naszych możliwości. Straszny ból i cierpienia, zamiast naprawiać, niszczą dusze. Bóg - uspokaja rabin - dlatego ukarze nie wedle swej złości i gwałtowności, nie wedle złych czynów, jakich Izrael się dopuścił, ale stosownie do sił ludzkich. Wedle dawnych komentatorów Tory, którzy Bogu przypisują nieco bardziej życzliwy stosunek do ludzi, Izrael "będzie cierpiał kary dla nauki, ale zostanie ocalony". Czyli surowość osądu będzie równoważona troską o przetrwanie narodu, a trwanie narodu gwarantują jego Ojcowie, z którymi Pan zawarł wieczne Przymierze. Zginą poszczególne jednostki, wiele dóbr zostanie utraconych, ale Izrael się ostanie.
Autorzy Talmudycznych rozpraw dodają jeszcze, że cierpieniu ludu towarzyszy cierpienie Boga. On nie cierpi za nasze grzechy jak Sługa Pański. Taki obraz Boga jest w judaizmie niemożliwy do przyjęcia. Natomiast przypisuje się Stwórcy cierpienie z powodu kary, jaką na grzeszny lud musi nałożyć. Jest w tym obrazowaniu tak podobny do naszego ideału człowieczeństwa. Baal Szem Tow, twórca chasydzymu, powiadał: "Gdy ojciec karze swoje dziecko, cierpienia, jakie sobie zadaje, są zdecydowanie większe niż te, jakie odczuwa dziecko. Tak samo jest z Bogiem; Jego ból jest większy niż nasz ból". Bóg, jak czytamy, naśladuje czułego ojca. Najbardziej poruszający obraz znalazłem w traktacie Talmudycznym. Dotyczy bezpośrednio czasów zniszczenia Pierwszej Świątyni. "Rabbi Izaak ben Samuel powiedział w imieniu Rawa: Noc ma trzy straże i każdej pilnuje Święty Jedyny, błogosławiony On, siedzi i ryczy jak lew, powiadając: Biada moim dzieciom, z powodu których zniszczyłem Mój dom i spaliłem swoją świątynię i wygnałem ich pośród narodów świata... Biada ojcu, który wygnał swoje dzieci i biada dzieciom, którzy zostali odegnani od stołu swego ojca!".
Oto okazuje się, że Pan cierpi z powodu swoich wyroków, lecz musi karać, bo takie przymierze zawarł ze swym ludem. Musi cierpieć z powodu jego grzechów, a zsyłając nieszczęścia, hamuje swoją surowość. Obraz ten każe wiernym odwrócić się od siebie, nie swoim, ale bólem Boga przejąć. Tak oto teodycea, którą przywołuje wiele razy Biblia, zostaje niemal odwrócona: to Bóg jest godzien współczucia, bo podważyliśmy Przymierze i skrzywdziliśmy Go grzechami i nieuwagą. To my, którzy swym cierpieniem odbieramy Bogu pragnienie surowości i żądzę zemsty, chcemy go po ludzku pocieszać i podtrzymywać w akcie Przymierza.