Baśniowo

W Polsce obowiązuje żelazna zasada, że Nasi spotykają się w dzień, a Oni w nocy.

12.11.2012

Czyta się kilka minut

W tym względzie Polska jest krajem o niezwykłej stabilności sztuki dziennikarskiego śledzenia i tych śledztw obrazowania. Kluczową, co widać, jest informacja o porze, w której rozgrywają się opisywane sceny. Rzecz jasna dlatego, że część czytelników jest w stanie zrozumieć, o co chodzi, tylko dzięki tej właśnie wskazówce. Gdy coś się dzieje w nocy – nikt nie ma wątpliwości, że szykuje się zamach na dobro lub że dobro to zostało zniweczone. Tutejszy stosunek do nocy jest negatywny, oparty głównie o lektury z dzieciństwa i złe sny wywołane powszechnym obyczajem spożywania mięs w sosach skonstruowanych na zasmażce. Aura baśniowa, połączona z kłopotami gastrycznymi rzesz, jest idealnie przydatna do budowania powszechnego nastroju w prasie polskiej. Nastroju dlatego tak czytelnego, bo będącego osobistym doświadczeniem tzw. targetu.

Niedawne nocne spotkanie panów Hajdarowicza i Grasia budzi przerażenie pod kołdrami Rzeczypospolitej przede wszystkim ze względu na porę właśnie. Gdyby odbyło się w dzień, pisanie o nim byłoby nudną rutyną sprawozdania. Noc, jak trzeba, wyostrzyła rysy bohaterów i nadała oczekiwaną charakterystykę skrywanym przez nich tajemnicom. Owszem: w relacjach prasowych z tego wydarzenia brakuje zarówno opisu ich rozwiązłej uczty, jak i toastów zaczynających się od słów „na pohybel”. Są to jednak detale pozostające w domyśle czytelników. Trudno sobie wyobrazić i trzeba mieć mnóstwo dobrej woli, by głosić, że Oni spotkali się i na głodno, i na sucho. To musiało być spotkanie w każdym jego calu niemoralne, nieetyczne i urągające standardom spotkań dziennych.

Zło w tekstach naszej prasy pojawia się już po południu. Nastrój narasta, gdy pyzata buzia słońca chowa się za horyzontem. Emocje w połowie jednoznaczne przychodzą, gdy zamożny biznesmen, urzędnik bądź funkcjonariusz państwowy nie przestaje pracować, nie idzie do domu, by tamże przebrany w kapcie zasnuwać swój rozum telewizyjną relacją sportową. Gdy robi się jednoznacznie ciemno, a człowiek w pracy, wyobraźnia dziennikarska rusza z kopyta. Cienie się wydłużają, zapalają się lampy, z kątów wypełzają niewyraźne kształty, a by kąty te oświetlić, potrzebna jest latarka dziennikarza śledczego.

Rzecz prosta, że gdy Oni działają, Nasi śpią. Dzięki takiemu rozkładowi zajęć Nasi nie spotykają się nigdy z Onymi. Co Nasi zbudują w dzień, Oni w nocy niszczą. Co Oni w nocy psują, Nasi w dzień próbują naprawić. I tak w kółko, od ćwierć wieku. Część polskiej publiczności, z tak silnie wyrobioną skłonnością do wspominania męstwa pokoleń, skutecznie trwoży myśl o tym, że Ziemia krąży wokół własnej osi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2012