Barwy walki Jasera Arafata

Umierający Jaser Arafat jest (albo był) jednym z ostatnich charyzmatycznych przywódców arabskich. Po tym, jak w ostatnich latach odeszli król Jordanii Husajn, prezydent Syrii Hafez al-Asad i niedawno szejk Zijad ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, dziś nadszedł kres Arafata - i zarazem pewnej epoki w dziejach Bliskiego Wschodu.

14.11.2004

Czyta się kilka minut

To także koniec okresu “dyplomacji przez walkę" w świecie arabskim. Podczas obrad ONZ w 1974 r. Arafat mówił: “Przyszedłem trzymając w jednej dłoni gałązkę oliwną, a w drugiej broń. Nie pozwólcie, by gałązka wypadła mi z dłoni". W ostatnich latach wszyscy - nie tylko następcy Arafata - zapomnieli o gałązce oliwnej, choć nie zamierzają wypuścić z rąk karabinu. Na Bliskim Wschodzi króluje walka, a dyplomacja odeszła w zapomnienie.

Życie w walce

Kim jest (był) Arafat, dla Arabów symbol i jedna z najważniejszych postaci w historii regionu? Męczennikiem, który zdrowie i lata pracy poświęcił na rzecz pokoju w Palestynie? Terrorystą i malwersantem, który zagarniał majątek palestyński, niszczył opozycję i tyrańsko zarządzał Autonomią, namiastką państwa?

Odpowiedź nie jest prosta. Laureat Pokojowego Nobla w 1994 r., oskarżany o terroryzm lub “tylko" wspieranie lub tolerowanie terroru. Człowiek ubierający się skromnie (w mundur i tzw. arafatkę), a wydający tysiące dolarów na ubrania żony. Takich sprzeczności jest więcej. Nic dziwnego, że już za jego życia powstała “czarna" i “biała" legenda Arafata.

Jego miejsce urodzenia nie jest znane. Według jednej z wersji urodził się w Kairze. On sam twierdził, że w Jerozolimie. Inne źródła podają Gazę. Jego dzieciństwo jest słabo opisane, niemniej niektórzy biografowie już wtedy doszukują się w nim cech wodza: niezależności, chęci przewodzenia, uporu, pracowitości. Na pewno wiadomo tyle, że dzieciństwa nie miał łatwego: matka zmarła wcześnie i ojciec odesłał go na wychowanie do rodziny, nie poświęcając mu czasu (stosunki między nimi były napięte, Arafat nie uczestniczył w pogrzebie ojca).

Studiował w Egipcie, odbył szkolenie wojskowe, przewodniczył studentom palestyńskim w Kairze i na krótko związał się z Bractwem Muzułmańskim (organizacją religijną), ale sam rzadko posługiwał się później retoryką fundamentalistów muzułmańskich. Pod koniec lat 50. z grupą znajomych tworzy organizację Fatah, która następnie wchodzi do powstałej w 1964 r. Organizacji Wyzwolenia Palestyny, jako jedno z najsilniejszych ugrupowań.

W 1969 r. Arafat obejmuje przewodnictwo OWP i zaczyna międzynarodową karierę. Następne 20 lat to ciągła walka. Najpierw Jordania, potem Liban, a następnie Tunezja stają się domem Arafata i OWP. Wypędzenie z Jordanii, a później z Libanu pokazały, że o ile upór Arafata może prowadzić do klęski, to nie należał on do osób, które załamują się po niepowodzeniu. Jednak przegrane w otwartej walce zbrojnej pokazały, że Palestyńczycy nie wygrają z Izraelem w starciu konwencjonalnym, a sukcesy Izraela w wojnach z państwami arabskimi dowiodły, że nie ma co liczyć na ich pomoc.

W tym czasie poza wizerunkiem Arafata jako bojownika o wolność rośnie jego “czarna legenda": jednego z ojców terroru. Do najbardziej spektakularnych zamachów należało zamordowanie izraelskich sportowców w podczas olimpiady w Monachium w 1972 r. Choć Arafat odciął się od tego, Izrael oskarżył go o częściową odpowiedzialność.

Proces pokojowy

Dla większości Arabów wojna z Izraelem nie jest - niezależnie od metod - walką terrorystyczną, tylko narodowowyzwoleńczą. Arafat, choć nie cofał się przed terrorem, był jednak na tyle sprawnym politykiem, że po kolejnych klęskach OWP doszedł do wniosku, iż nie uzyska wolnej Palestyny bez negocjacji i bez zgody Izraela. Dlatego po latach dojrzał do zmiany stanowiska - i aktywniejszych działań dyplomatycznych.

Początek lat 90., choć rozpoczęty pechowo - w 1990 r. OWP popiera Saddama Husajna w sytuacji, gdy przeciw niemu występuje wiele rządów arabskich - to najlepszy okres w politycznej biografii Arafata, zwieńczony powstaniem Autonomii Palestyńskiej. W 1988 r. Arafat oficjalnie wyrzeka się terroryzmu i zapowiada przyszłe uznanie Izraela; z drugiej strony Izraelczycy mają dość trwającej w latach 80. tzw. pierwszej intifady (powstania palestyńskiego).

Kolejne lata to czas “dobrego Arafata". W 1992 r. Kneset znosi ustawę, uznającą kontakty obywateli Izraela z członkami OWP za przestępstwo. W 1993 r., po miesiącach negocjacji, OWP i Izrael podpisują w Oslo “Deklarację zasad funkcjonowania Autonomii Palestyńskiej w okresie przejściowym". OWP wykreśla z Karty Palestyńskiej zapis odmawiający Izraelowi prawa do istnienia. Izrael uznaje OWP za przedstawiciela narodu palestyńskiego.

W 1994 r. Arafat, Szimon Peres i Icchak Rabin jako twórcy Oslo dostają Pokojowego Nobla. Jednak nie wszyscy po obu stronach dojrzeli do dialogu. Rabin ginie, zamordowany przez żydowskiego fanatyka, a po stronie palestyńskiej nie ustają ataki Hamasu.

Lata 1995-98 to czas zastoju w negocjacjach. Dopiero w 1998 r., podczas rozmów w Wye Plantation w USA, dochodzi do nowego porozumienia. Jednak zarówno zobowiązania z Wye, jak i próby dalszego dialogu w Camp Dawid w 2000 r., nie przynoszą rezultatu; Arafat odrzuca propozycje premiera Ehuda Baraka, co dla Izraelczyków - którzy ofertę Baraka uważali za być może i tak za daleko idącą - do dziś pozostaje dowodem złych intencji Arafata. We wrześniu 2000 r. wybuchają zamieszki (pretekstem jest prowokacyjna w oczach Palestyńczyków wizyta Ariela Szarona na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie). Wybucha tzw. druga intifada, proces pokojowy zostaje zablokowany aż do dziś.

Lider Autonomii

Wcześniej, w 1996 r., Arafat zostaje wybrany prezydentem (lub przewodniczącym, jak nazywają go USA i Izrael) Autonomii Palestyńskiej. Zdobywa 87 proc. głosów (jego kontrkandydat Samih Khalil krytykuje Arafata za rzekomo zbyt duże ustępstwa w Oslo).

Arafat jako bojownik sprawdził się lepiej niż Arafat jako szef państwa. Skandale korupcyjne, rządy autorytarne, niechęć do dzielenia się władzą i brak efektów w negocjacjach z Izraelem przyczyniają się do stopniowego spadku jego autorytetu. Trzeba jednak przyznać, że znalazł się chyba w sytuacji bez wyjścia: trudna sytuacja gospodarcza nie ułatwiała rządzenia Autonomią, podczas gdy z jednej strony naciskały go ugrupowania radykalne (krytykujące nieskuteczne negocjacje z Izraelem), a drugiej strony USA i Izrael (za zbyt małe ustępstwa).

Arafat często powtarzał: “Nie mogę podpisać czegoś, czego nie zaakceptują Palestyńczycy". Ale i tak jego rządy traciły z roku na rok poparcie społeczne. To w tej sytuacji Arafat odrzucił propozycje Baraka, dające Palestynie najwięcej z wszelkich dotychczasowych ofert izraelskich: postawiony pod murem Arafat wołał ugiąć się pod naciskiem własnej opinii, niż ulec USA i Izraelowi. Obserwatorzy zagraniczni źle przyjęli ten ruch, a odrzucenie propozycji Baraka wielu nazwało “szaleństwem".

W samej zaś Autonomii Arafat traci wpływ na działalność takich grup jak Hamas czy Dżihad. Jego służby bezpieczeństwa nie chcą - bądź nie mogą - powstrzymać radykałów przed zamachami na terenie Izraela. Związany z Arafataem Fatah kontroluje tylko jedną organizację, która stosuje terror: Brygady Męczenników al-Aksa.

Świat w XXI wieku

Skutki zamachów z 11 września 2001 r., a zwłaszcza polityka USA wpłynęły także na sytuację na Bliskim Wschodzie. Im gwałtowniejsze są działania amerykańskie w Afganistanie, w Iraku, czy wobec Syrii (groźby sankcji), tym większy sprzeciw świata arabskiego. Arabowie coraz mniej ufają USA jako partnerowi, a coraz bardziej traktują Stany jako wroga. Nawet proamerykańskie rządy Jordanii i Arabii Saudyjskiej muszą uważać, by nie narazić się zbytnio własnym poddanym. USA, które jeszcze w 2000 r. odgrywały rolę mediatora między Izraelem a Palestyną, dziś nie mogą występować w tej roli.

Ale radykalizację poglądów widać nie tylko w świecie arabskim, lecz także zachodnim. Zachód żyje w psychozie strachu przed fundamentalizmem muzułmańskim, a w schemat walki z “cywilizacją zachodnią" wpisuje się też walka Izraela z Palestyńczykami. O ile wcześniej Arafat był mniej lub bardziej dobrym partnerem do rozmów, to po wybuchu tzw. drugiej intifady i następnie po 11 września zaostrzyła się polityka USA i Izraela. Już w grudniu 2001 r. Arafat został praktycznie zablokowany w areszcie domowym w Ramallah i uznany za osobę, z którą nie można negocjować. Takiej oceny Arafata nie podzielała Unia Europejska, ale też zbytnio nie protestowała przeciw ograniczeniom na niego nałożonym. A europejska opinia publiczna zdaje się nie reagować już na kolejne ofiary konfliktu, co wytrąca oręż z rąk Palestyńczyków, którzy “potępienie opinii międzynarodowej" wykorzystywali do wpłynięcia na Izrael, by zmienił politykę wobec Autonomii.

Ale im bardziej Izrael krytykował Arafata, tym bardziej rósł jego prestiż u rodaków i w ogóle Arabów, nadszarpnięty w poprzednich latach. Konflikt w Palestynie, już wcześniej poruszający arabską opinię publiczną, jest teraz dla niej dowodem dwulicowości Amerykanów, którzy walcząc o wolność i demokrację, zapominają o wolności Palestyny. Dla większości komentatorów arabskich nie będzie pokoju na Bliskim Wschodzie bez rozwiązania kwestii palestyńskiej. Stąd lata 2001-2004 to powolne odzyskiwanie pozycji przez Arafata.

Część zachodnich polityków uważa, że śmierć Arafata nie wpłynie na sytuację w Autonomii, a nawet może na nowo otworzyć proces pokojowy, który blokowało także bojkotowanie Arafata przez USA i Izrael. Jednak mimo dyplomacji premiera Korei i ustaleniach między palestyńskimi organizacjami z Gazy i Zachodniego Brzegu (o powstrzymaniu się od przemocy w przypadku śmierci Arafata), sytuacja jest trudna. Większość Palestyńczyków obawia się wybuchu walk o władzę i ingerencji wojsk izraelskich. Że taki scenariusz jest możliwy, zdają się przekonywać Palestyńczyków posunięcia Izraela. Minister obrony Szaul Mofaz poinformował o istnieniu planu działań, jeśli na terytoriach palestyńskich dojdzie do rozruchów. Źle na sytuację w Autonomii wpływa też plotka o rzekomym otruciu Arafata przez Mossad.

Dylematy następców

Tak czy inaczej, odejście Arafata stawia Bliski Wschód w trudnym położeniu. Wyjeżdżając do Francji, nie wyznaczył on następcy. Tym samym - w teorii - każdy z kandydatów ma te same szanse na zajęcie jego miejsca. Ale może też nastąpić “rozszczepienie" władzy na kilka osób. W końcu Arafat łączył stanowiska przywódcy OWP, szefa Autonomii oraz lidera organizacji Fatah, który wciąż jest największą i najbardziej wpływową organizacją palestyńską.

Dziś najbardziej prawdopodobny jest scenariusz podziału władzy: Mahmud Abbas, były premier Autonomii i od dawna “numer 2" w OWP, to naturalny następca Arafata w tej organizacji. Z kolei Ahmed Korei, który od połowy 2003 r. z różnym powodzeniem pełni rolę premiera Autonomii, to najlepszy kandydat do przejęcia kompetencji prezydenta (choć bez oficjalnego tytułu).

Jednak Abbas i Korei - “stara gwardia" Arafata - nie cieszą się poparciem “ulicy". Badania opinii publicznej z wrześniu br. pokazały, że mieli oni poparcie znikome (rzędu paru procent), i że poza Arafatem (35 proc. poparcia) wyprzedzali ich Mahoud Zahhar, lider Hamasu w Gazie (15 proc.) oraz były przywódca Fatahu na Zachodnim Brzegu Marwan Barghouti (13 proc.), który jednak siedzi w izraelskim więzieniu. Choć więc Hamas jest za słaby i zbyt ekstremistyczny, by odegrać poważniejszą rolę w nowym rządzie, to jego siła jest na tyle duża, że ciężko będzie wybrać przywódcę (przywódców) bez przynajmniej akceptacji z jego strony. W tle zaś ważne role odgrywają przywódcy służb bezpieczeństwa: Dżibril Rajoub (były szef na Zachodnim Brzegu) i Muhammad Dahlan (w Gazie), choć temu drugiemu przeszkadzają zbyt dobre znajomości z Amerykanami i wywiadem USA.

I tu pojawia się jeszcze jedna przeszkoda, którą trudno ominąć, a mianowicie poparcie Zachodu. Aby Autonomia - pozbawiona surowców, ze słabą gospodarką - mogła funkcjonować, jej liderzy muszą mieć poparcie światowych mocarstw i nie mogą być kontestowani przez Izrael. Jednak w oczach Palestyńczyków dobre stosunki z USA i Izraelem automatycznie wywołują podejrzenie o zdradę i spadek zaufania do takiego polityka.

Podobne rozterki przeżywał Arafat i choć był zręczny, stracił zaufanie USA i Izraela. Czy ten taniec na linie uda się jego następcom? Tymczasem brak poparcia ze strony większości Palestyńczyków niesie dla każdego następcy jeszcze jedno niebezpieczeństwo: nie respektowania jego decyzji. Arafat miał autorytet i słuchano go, choć pod koniec i to nie zawsze. Teraz na palestyńskiej scenie nie ma postaci, która mogłaby podpisać jakikolwiek dokument “w imieniu Palestyńczyków".

Grób w Gazie?

Największą wadą Arafata była skłonność do kontrolowania wszystkiego osobiście. Nie przeszkadzało to, gdy kierował małą organizacją. Zawadzało, gdy szefował OWP. Kiedy zarządzał Autonomią, skutki były już fatalne. A jego największy błąd? Chyba to, że nie wyznaczył następców. Wolał czekać, co teraz może mścić się na Autonomii i opóźnić powstanie państwa, o którym marzył.

Czy był terrorystą? Czy bojownikiem o wolność? Jednym i drugim. Mimo wszystko, należy mu się szacunek. Najlepiej uświadomić sobie to, co zrobił dla kształtowania historii Bliskiego Wschodu, wyobrażając sobie, że taki człowiek pojawia się dziś w Iraku: ktoś, kto zdołałby zjednoczyć Irakijczyków i (mniej lub bardziej sprawnie) rządzić. Brak takiej postaci pokazuje, jak wiele znaczył Arafat dla Palestyńczyków - mimo jego wad.

Powtarzał, że chce doczekać niepodległej Palestyny ze stolicą w Jerozolimie. Tam chciał być pochowany. Udało mu się stworzyć zalążek państwowości, ale bez Jerozolimy. A spocznie prawdopodobnie koło grobów członków jego rodziny w Strefie Gazy.

Paweł Kubicki jest absolwentem Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego; asystentem w Instytucie Gospodarstwa Społecznego Szkoły Głównej Handlowej. Redaktor portalu internetowego ARABIA.pl poświęconego sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2004