„Bare Bones”

Madeleine Peyroux, "Bare Bones"(Rounder / Universal)

14.07.2009

Czyta się kilka minut

Fotografia artystki z okładki jej czwartej płyty jest wyraźnie latourowska, choć bez lampy oliwnej; ciemności rozświetlane są przez wyblakły błękit okna i mniejszy prostokąt z jasnoszarym odbiciem. Słuchanie warto więc zacząć od obrazu, tyle tu skupienia. Raz jeszcze właśnie skupienie uznać można za źródło czy zasadę muzyki Madeleine Peyroux. Jej wielka inspiracja, Billie Holiday, zwłaszcza w piosenkach wykonywanych jeszcze przed wojną, miała stosunkowo niewiele czasu (zespół musiał się roz­swingować), wchodziła na krótko, wejścia te były zatem bardzo intensywne, skoro miało się tam zmieścić tak wiele - nie tyle nut czy słów, lecz czegoś trudno uchwytnego, co decyduje o wyjątkowości Billie Holiday i teraz Peyroux. Tylko parę niezwykłych nazwisk - trzy? - dałoby się tu jeszcze dopisać...

Kiedy poznałem piosenki Peyroux (a zacząłem od drugiej płyty i, oczywiście, szybko postarałem się o pierwszą), wrażenia były wręcz niesamowite. Wydawało się niemożliwe, że można mieć głos aż tak naturalnie podobny do Holiday (aczkolwiek od początku nie było mowy o artystycznej wtórności). A jeszcze większe zdumienie brało się stąd, że nie są to nagrania historyczne, że także dziś można z takim przekonaniem, z taką estetyczną i egzystencjalną mocą śpiewać.

Wspaniały styl Peyroux ewoluuje, tym razem jest ona również współautorką każdej spośród zebranych na płycie piosenek. Śpiewa - w tym również, przy pełnej oryginalności własnej, przypomina Holiday - żarliwie i powściągliwie zarazem. Przedkłada niuansowanie głosem nad ekspresję; słuchacz oczekuje jej głosu, radując się spokojnym, wyciszonym prowadzeniem linii melodycznej, tęskniąc, kiedy znów się pojawi, a pewnie też trochę niepokojąc się kruchością i znikliwością głosu oraz tego, co się w nim i za nim kryje. To właśnie z powściągania, z estetycznej dyscypliny bierze się intensywność. Niby skrywana, lecz działa od razu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2009