Artysta jako świadek

Jiří Kolář: Naoczny Świadek. Dziennik z roku 1949 –

21.01.2013

Czyta się kilka minut

– „Po sąsiedzku czasem, zbyt rzadko, zaglądamy do ogrodu kultury czeskiej” – pisała kiedyś w „Tygodniku” Urszula Czartoryska, zauważając dalej, że wiemy trochę o czeskiej literaturze, ale o sztukach plastycznych – prawie nic. Jiří Kolář (1914–2002) łączył obie te dziedziny i był jednym z najważniejszych twórców w powojennych Czechach, choć przez cztery dekady funkcjonował poza obrębem oficjalnego życia kulturalnego.

Syn piekarza i praczki, wychowany w robotniczym Kladnie, zdobył zawód stolarza, później pracował między innymi jako pomocnik murarski, dozorca i pielęgniarz. Pod koniec lat 30. po raz pierwszy wystawił swoje kolaże, a w 1941 r. dzięki wielkiemu poecie Františkowi Halasowi (w „Naocznym świadku” opisze ostatnie z nim spotkanie) wydał pierwszy zbiór wierszy. Rok później był współzałożycielem Grupy 42, ugrupowania literacko-plastycznego, które po przewrocie komunistycznym w lutym 1948 r. zmuszone zostało do zaprzestania działalności, ale odegrało bardzo ważną rolę w powojennej czeskiej kulturze, za sprawą indywidualności takich osób, jak krytyk Jindřich Chalupecký i jego żona, poetka i tłumaczka Jiřina Hauková, poeta Ivan Blatný, prozaik (i lekkoatleta) Jan Hanč oraz właśnie Kolář.

Po 1948 r. publikował tylko (a i to sporadycznie) utwory dla dzieci, w 1952 r. trafił na kilka miesięcy do więzienia, gdy jego niepublikowane wiersze znaleziono podczas rewizji u literaturoznawcy Václava Černego. Na przełomie lat 50. i 60. wrócił do twórczości plastycznej, zaczął znów wystawiać w Czechosłowacji, a jego eksperymentalne prace znalazły uznanie za granicą. Wspierał innych twórców, między innymi Bohumila Hrabala. W 1977 r. znalazł się wśród sygnatariuszy Karty ’77, rok później wyjechał na stypendium do Berlina Zachodniego i wtedy odmówiono mu prawa powrotu. W 1984 r. uzyskał obywatelstwo francuskie. W 1997 r. wrócił na stałe do Czech.

„Naoczny świadek” powstał rzeczywiście w 1949 roku, choć określenie „dziennik” jest nieco mylące, książka stanowi bowiem precyzyjnie skomponowany montaż (kolaż?) notatek quasi-dziennikowych, wierszy, próz poetyckich, rozważań eseistycznych, notatek z lektur, a nawet wypisów z dzieł cudzych – owszem, opatrzonych datami dziennymi. Był niecenzuralny nie tylko w chwili powstania; dwadzieścia lat później, w roku 1969 r., gdy po inwazji wojsk „sojuszniczych” likwidowano resztki swobód z czasów Wiosny Praskiej, gotowy już skład książki rozsypano i ukazała się ona po raz pierwszy w czeskim „drugim obiegu” w latach 70., później na emigracji.

A więc świadectwo i sąd nad czasami, w których triumfuje ideologia i zwykła podłość? Tak – z zastrzeżeniem, że nie chodzi o poetycką publicystykę, która szybko staje się martwym zabytkiem. Są tu, owszem, sztychy wymierzone wprost we wszechobecne kłamstwo, nawet cytaty z komunistycznej nowomowy, najważniejsze jednak staje się szukanie nowej, surowej formy, nowego języka, który odzwierciedli rzeczywistość. Etyczny wymiar pisarstwa Kolářa i tej zwłaszcza książki jest oczywisty – jest ona jednak równocześnie eksperymentem estetycznym. I jeszcze jeden paradoks: obok zapisów codzienności, realizujących postulat Grupy 42, by zwrócić się ku konkretnemu, zwykłemu człowiekowi i jego otoczeniu, znajdziemy tu senne obrazy bliskie surrealizmowi. „Naoczny świadek” to dzieło niezwykłe i odważne – także, czy raczej przede wszystkim artystycznie.

Wydawca książki, krakowski MOCAK, zorganizował równocześnie dużą wystawę prac plastycznych Kolářa – można ją oglądać do końca tego tygodnia. Dwanaście kolaży i obiektów kolażowych – po jednym na każdy miesiąc – posłużyło za ilustracje do „Naocznego świadka”. Przypomnijmy jeszcze, że przed dwoma laty Leszek Engelking wydał tom swoich przekładów wierszy Kolářa („Sposób użycia i inne wiersze”, Wydawnictwo Atut) – można więc już mówić o rzeczywistej obecności dzieła Kolářa w naszym kraju. (Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie, Kraków 2012, ss. 184. Przełożyła i posłowiem opatrzyła Renata Putzlacher-Buchtová.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2013