Kto się chce chronić przed poezją? Według propagandy jest ona jak choroba

Nie da się łączyć sztuki – w tym poezji – z tym, co czeski poeta nazywa „łajdactwem” i „duchową ślepotą”.

12.03.2024

Czyta się kilka minut

Wojciech Bonowicz / Fot. Grażyna Makara /
Wojciech Bonowicz // Fot. Grażyna Makara

Od pewnego czasu coraz częściej wraca do mnie wiersz Jiříego Kolářa zatytułowany „Maść przeciw poezji”. W przekładzie Leszka Engelkinga brzmi on tak:

Wziąć
pięć gramów ślepoty duchowej
piętnaście gramów tępoty
dwadzieścia gramów łajdactwa
i dwadzieścia pięć gramów bezczelności
Wszystko dokładnie rozetrzeć w moździerzu pustki
tłuczkiem impotencji

Potem dolać ósmą część tchórzostwa
i podsmażyć na patelni kłamstwa
wysmarowanej podstępem
podlewając sprzedajną nienawiścią

Na końcu wymieszać
nowym szlagierem i hymnem
żeby nie było zarazków rzeczywistości
albo prawdy życia

Ten kto posmaruje się tą maścią
nie potrzebuje się bać
że kiedykolwiek dotknie go poezja

Kolář opatrzył ów wiersz dokładną datą: 3 maja 1955 roku, wtorek. Data ma znaczenie, dwa dni wcześniej na wzgórzu Letná w Pradze stanął największy na świecie pomnik Józefa Stalina. Historia pomnika została dokładnie opisana przez Mariusza Szczygła w „Gottlandzie”, więc nie będę jej tu powtarzał. Ważne, że był to okres, kiedy w Czechosłowacji stalinizm trwał w najlepsze, mimo że sam Stalin od dwóch lat już nie żył. Wiersz, oczywiście, nie odnosi się do tego wydarzenia, chodzi raczej o pewną atmosferę, jaka panuje wówczas nad Wełtawą. Gdy w Polsce widać pierwsze oznaki zmian – „Twórczość” zaczyna drukować „Głosy w ciemności” Juliana Stryjkowskiego, ukazuje się przekład „Odwilży” Ilji Erenburga – w Pradze na razie nic nie zapowiada złagodzenia kursu. Socrealizm, nad Wisłą już kwestionowany, wciąż jest doktryną obowiązującą bez zastrzeżeń, a sztab urzędników pilnuje, żeby w sztuce „nie było zarazków rzeczywistości / albo prawdy życia”.

Ten kontekst historyczny jest ważny, ale wiersz Kolářa można czytać również poza nim. Już sam pomysł jest ciekawy: poezja jest tu przedstawiona jako choroba, przed którą trzeba się chronić. Osobliwa maść ma zapobiegać ewentualnemu zainfekowaniu. To oczywiście aluzja do chwytu stosowanego przez każdą autorytarną propagandę, która chętnie posługuje się figurą choroby, żeby wzbudzić lęk i niechęć wobec określonej grupy czy danego zjawiska. Ktoś staje się „wrzodem” lub „pasożytem”, „roznosi zarazki”, które atakują „zdrowe tkanki”. Jeśli artysta tworzy sztukę „chorą”, „zdegenerowaną”, trzeba z pomocą cenzury dokonać jej resekcji.

Kolář naturalnie sięga po ów chwyt, ironicznie go przetwarzając. Do sporządzenia maści, która ma skutecznie chronić przed poezją, użyć trzeba całego zła tego świata – od tępoty i bezczelności, przez podstęp i kłamstwo, aż po nienawiść i nieprawdę. Autor rysuje wyrazistą opozycję: po jednej stronie zło, po drugiej poezja. Ten, kto postępuje niegodziwie, kto wybiera cynizm i oportunizm, może się czuć bezpiecznie, poezja bowiem nigdy nie będzie miała do niego dostępu. Oczywiście, można powiedzieć, że Kolář szydzi w ten sposób z niektórych swoich kolegów po piórze, z tchórzostwa lub z innych powodów decydujących się zdradzić sztukę, podporządkować ją programowi politycznemu. Ale zaproponowana opozycja ma też sens głębszy, uniwersalny.

O co chodzi? Chyba o to, że nie da się łączyć sztuki – w tym poezji – z tym, co czeski poeta nazywa „łajdactwem” i „duchową ślepotą”. Nie wiem dokładnie, co miał na myśli Kolář, używając drugiego z tych określeń, ale dalszy ciąg wiersza co nieco w tej kwestii rozjaśnia. Niechęć poety budziła postawa odwracania się od rzeczywistości, uciekania od odpowiedzialności za to, co dzieje się tu i teraz. Także – to już dopowiadam – odwracania się od tego, co jest treścią życia najpowszedniejszą, prawdą najbardziej codzienną, oddolną. „Duchowa ślepota” widzi pustkę tam, gdzie życie budowane jest w sposób najzwyklejszy, nieefektowny i cierpliwy; chętnie nakryłaby takie życie jakąś przesłoną, jego realny ból schowała za krzykliwym hasłem, chwytliwą iluzją.

Co może zrobić poeta, widząc, że ludzie cierpią? – pyta w innym miejscu Kolář. Jego odpowiedź jest znamienna: może przynajmniej powiedzieć im, że nie są sami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Poeta i maść