Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mówił, że zamętowi w Kościele winni są masoni, a synod amazoński był zdominowany przez teologię wyzwolenia.
Lenga to marianin, w 1981 r. wysłany przez Jana Pawła II do Tadżykistanu, potem przeniósł się do Kazachstanu. W 1991 r. przyjął sakrę biskupią, w 1999 r. został biskupem Karagandy, cztery lata później przyjął paliusz arcybiskupi. W 2011 r. złożył rezygnację. Jej powodów nie ogłoszono, on sam uważa się za ofiarę spisku sekretarza stanu kard. Tarcisia Bertonego. Emerytowany hierarcha zamieszkał w Licheniu, w klasztorze marianów. Jego status kanoniczny próbował ustalić Zbigniew Nosowski z „Więzi”: do odpowiedzialności za Lengę nie poczuwają się ani marianie, ani KEP, ani kuria włocławska.
Abp Lenga w TVP powtórzył poglądy znane z jego kazań i z książki „Przerywam zmowę milczenia”. Papieża uważa za heretyka i nie wspomina go podczas mszy. Ekumenizm to dla niego „największa plaga Kościoła”.
Na program zareagował rzecznik KEP ks. Rytel-Andrianik, podkreślając, że hierarcha „nie jest członkiem KEP”, a jego wypowiedzi „nie można traktować jako stanowiska polskich biskupów”. Komunikat rzecznika nie zawierał opinii o poglądach abp. Lengi. Sytuacja wygląda na patową, skoro biskupi ani przełożeni zakonni nie poczuwają się do odpowiedzialności za jego działalność. Prawo kanoniczne (np. 392 § 2) nakłada na każdego z ordynariuszy odpowiedzialność za głoszenie Ewangelii na swoim terenie. Polski episkopat ma więc w ręku potrzebne narzędzia. ©℗