"Andruchoid"

W opowieści Andruchowycza początek był nie tyle przypadkowy, ile spontaniczny. W Gdańsku miał miejsce wieczór autorski z okazji wydania książki ukraińskiego pisarza i Andrzeja Stasiuka Moja Europa. Mikołaj [Trzaska] przyszedł ze swoimi saksofonami na to spotkanie. Ja zacząłem czytać swój wiersz »Kozak Jamajka«, Mikołaj zaczął dogrywać coś na saksofonach, a Stasiuk usiadł za bębnami i wyszło (Lampa 3/05). Notabene w Tygodniku Stasiuk snuł kiedyś paralelę między rodzajami prowadzenia narracji w prozie a stylistykami jazzowych perkusistów.

22.05.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Wkrótce postanowiono zrealizować całą płytę. Sesja nagraniowa we Lwowie (wrzesień 2003) była systematyczna i improwizowana zarazem. Raz jeszcze Andruchowycz: “Ja mówiłem, o czym będzie wiersz, a muzycy ustalali - OK, to będzie np. taka chamska muzyka z knajpy. Ja zaczynałem czytać, oni zaczynali grać".

Nie oznacza to bynajmniej dążenia do muzyki ilustracyjnej. Dobrze to słychać w cyklu “India", gdzie na początku pojedyncze dźwięki przypominają muzykę hinduską, ale tylko na zasadzie powściągliwej sugestii. W sumie wychodzi z tego wszystkiego poezja i muzyka. To “i", czyli zasady łączenia, okazuje się kwestią najbardziej intrygującą, tym bardziej, że poskładało się znakomicie. Andruchowycz recytuje, to nie jest melodeklamacja. Czasem mocniej rytmizuje wersy, jak w “Kozaku Jamajce", co w połączeniu z perkusją Morettiego i elektrycznym basem, z którego Mazolewski wydobywa akordy przypominające gitarę - daje niesamowite reggae. W niektórych fragmentach “Indii", przy całej różnicy między ukraińskim a rosyjskim, głos Andruchowycza kojarzyć się może z jambicznymi zaśpiewami Brodskiego.

Muzyka w zasadzie nie jest podporządkowana tekstowi. Gdzieniegdzie tylko pojawiają się relacje, by tak rzec, dosłowniejsze: Trzaska zmieniający sposób gry po przejściu poety od strofy zapowiadającej do opisowej (“Glory To The Camels"); czy też, w krótkich odcinkach innego wiersza, ścisłe zgranie dynamiki i akcentów tekstu z uderzeniami w bębny. W “Life Is A Long Song" basowy klarnet Trzaski (a nie ma na tej ścieżce innego muzyka) prowadzi frazy potęgujące niepokój z wiersza. Niemniej, granie pasuje świetnie do tekstu; by ująć to jeszcze inaczej: poezja świetnie pasuje z tekstem. Pewnie także dlatego, że obie nie dążą do wzajemnego upodobnienia. Wystarczyło, że się otwarły: na siebie i w ogóle.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2005