Allah akbar

Niewielu zna ten gest Jana Pawła II. Nie ma go w papieskich biografiach ani w albumach fotograficznych, milczy na jego temat KAI i polska wersja L'Osservatore Romano. To zdumiewające! Wszyscy zachowują się tak, jakby go nigdy nie było.

30.10.2005

Czyta się kilka minut

A przecież był. W internecie można nawet znaleźć dokumentującą go fotografię. Wyraźnie na niej widać Jana Pawła II, jak całuje Koran.

***

Papież Wojtyła - uczestnik Soboru, na którym (dokładnie 40 lat temu - 28 X 1965 r.) ogłoszono Deklarację o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich “Nostra aetate" - wszedł do historii chrześcijaństwa także z powodu niezwykłych słów i gestów skierowanych do wyznawców innych religii.

Warto wiedzieć, że te słowa i gesty naraziły go na krytykę katolickich ,,fundamentalistów". Niektórzy - tak jak lefebryści - występowali przeciw niemu jawnie, oskarżając go o herezję i osłabianie wiary (abp Lefebvre nazwał Światowy Dzień Modlitw o Pokój w Asyżu... ,,brzydkością spustoszenia" i ,,namacalnym dowodem fałszywego rozumienia wiary przez Papieża"). Inni - sam słyszałem takie wypowiedzi w roku 2000, tuż po zakończeniu wizyty Jana Pawła II w Ziemi Świętej - szeptali po kątach, że Papież jest stary (w domyśle: nie do końca poczytalny) i ,,tym razem (chodziło o jego stosunek do Żydów) naprawdę przesadził". Kto wie, może dlatego właśnie próbowano zatuszować gest ucałowania przezeń Koranu? Żeby ukryć, iż sędziwy Biskup Rzymu nie wie, co robi, i zachowuje się czasem jak... bałwochwalca.

Dlaczego zatem Papież ze czcią ucałował Koran? Przecież nie dlatego, że traktował tę księgę tak samo jak żydowskie i chrześcijańskie Pismo Święte (w kontekście toczącego się procesu beatyfikacyjnego taka odpowiedź byłaby jawnie absurdalna). Jan Paweł dobrze znał ograniczenia Koranu. W książce ,,Przekroczyć próg nadziei" wyraźnie napisał, że w dziele tym ,,dokonał się jakiś proces redukcji Bożego Objawienia. (...) Całe bogactwo samoobjawienia się Boga, które stanowi dziedzictwo Starego i Nowego Przymierza, zostało [tu] w jakiś sposób odsunięte na bok".

Niemniej - mówił Papież przez cały swój pontyfikat także do wyznawców islamu - ,,jesteśmy dziećmi jednego Boga": ,,Wasz Bóg i nasz Bóg to jeden i ten sam Bóg, a my jesteśmy braćmi i siostrami w wierze Abrahama". Patrząc z tej perspektywy, ów pocałunek złożony na świętej księdze muzułmanów nie był znakiem jakiegoś relatywizmu czy zrównania religii, ale hołdem złożonym Temu, który rozsiewa semina Verbi (,,nasiona Słowa"), ,,obecne we wszystkich religiach" [podkreśl. moje], również w Koranie, bo i on ,,odbija promień owej Prawdy, która oświeca każdego człowieka".

To dlatego Jan Paweł II - bez butów, jak każe islamski obyczaj - wszedł do meczetu Omajjadów w Damaszku. I znów, tak samo jak przy ucałowaniu Koranu, w pierwszych komentarzach zapowiadających tę wizytę usiłowano ją pomniejszyć (,,Papież zwykł zawsze oglądać godne uwagi obiekty architektury"). A on wyraźnie dał do zrozumienia, że uważa ów meczet za ,,miejsce Boga".

To dlatego w Betlejem przerwał liturgię Mszy świętej, gdy - tuż po homilii - rozległ się śpiew muezina wzywającego swych współwyznawców do modlitwy. A potem (podaję tę informację za Andreasem Englischem) tę modlitwę skomentował, a nawet w pewien sposób do niej się włączył, mówiąc: ,,Allah akbar" (,,Bóg jest wielki").

To dlatego marzył ponoć o... pielgrzymce do Mekki.

***

Jan Paweł II nie zmienił stosunku do islamu także wtedy, gdy duża część świata zaczęła traktować muzułmanów jak wrogów cywilizacji chrześcijańskiej. Przesunął tylko nieco akcenty, pokazując, że granica nie biegnie tak naprawdę pomiędzy chrześcijaństwem a islamem, ale pomiędzy miłością (Boga i bliźniego) a profanacją Imienia Boga (za profanację Papież uznał bowiem ,,nienawiść, fanatyzm i terroryzm").

Kto wie, może ta jego postawa uratowała świat? Mówi minister spraw zagranicznych RP Adam Rotfeld: ,,To dzięki Stolicy Apostolskiej [i jej stanowisku w kwestii wojny w Iraku - JP] zbrojna interwencja w Iraku nie jest postrzegana jako konflikt chrześcijaństwa i islamu. Stanowisko Papieża sprawiło, że konflikt ten jest postrzegany jako wojna między państwami, a nie między religiami".

Kto wie, może zdarzyło się to (uratowanie świata) nie po raz pierwszy? Zastanawiający jest ten fragment ,,Testamentu", w którym Papież dziękuje Bogu, że uchronił nas przed zbrojnym konfliktem nuklearnym, ,,którego niebezpieczeństwo (...) wisiało nad światem". Kto wie, może uratowała nas wówczas tamta, ekumeniczna i międzyreligijna modlitwa o pokój w Asyżu (1986)? Kto wie, może teraz, na początku nowego wieku, rozstrzygające było ofiarowanie świata Miłosiernemu Bogu, któremu świadectwo składa Tora, Ewangelia i ucałowany przez Papieża Koran? ,,Nie wierzymy bowiem w Boga gniewnego, który budzi lęk w sercach ludzkich, ani też w Boga dalekiego od spraw tego świata. Wierzymy w Boga dobrego, który nam towarzyszy i pragnie prowadzić najlepszą dla nas drogą. (...) Jedni i drudzy wierzymy, że Bóg jest pełen miłosierdzia..." (przemówienie do muzułmańskich przywódców Senegalu).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2005