Ale książki

Czesław Miłosz: I KSIĄŻKI MAJĄ SWÓJ LOS - krakowski Festiwal Miłosza właśnie dobiegł końca; był wcale udany, jeśli za miernik wziąć liczbę uczestników spotkań i dyskusji w futurystycznym namiocie na placu Szczepańskim czy wieczoru poetyckiego w kościele Bożego Ciała. Jak to wygląda w innych miastach - nie wiem. Tym jednak, co na pewno zostanie po obchodach stulecia urodzin Poety, będą książki.

17.05.2011

Czyta się kilka minut

"Ale książki będą na półkach, prawdziwe istoty, / Które zjawiły się raz, świeże, jeszcze wilgotne, / Niby lśniące kasztany pod drzewem w jesieni..." - pisał Miłosz. W roku jubileuszu zjawi się ich wiele: jednotomowe wydanie wierszy zebranych Miłosza, jego biografia autorstwa Andrzeja Franaszka, zapowiadane na jesień kalendarium w opracowaniu Agnieszki Kosińskiej, wznowienie monografii napisanej przez Aleksandra Fiuta - i cała biblioteczka firmowana przez "Zeszyty Literackie".

Jedno ze spotkań na placu Szczepańskim dotyczyło właśnie wydawnictw przygotowanych przez warszawski kwartalnik. O dwóch tomach listów szczególnie ważnych w biografii autora "Ocalenia", czyli wydanej właśnie korespondencji Miłosz-Konstanty Jeleński oraz przygotowywanym "portrecie podwójnym" Miłosza i Jarosława Iwaszkiewicza, napisać trzeba osobno. Podobnie - o drugim tomie szkiców Miłosza o Rosji, poświęconym tym razem jej pisarzom. Dziś - o książce najmniej oczywistej, niejednorodnej, złożonej z listów i tekstów, które w "Zeszytach" miały swój pierwodruk, ale zawierającej też rzeczy dotąd nieznane. Wiele w niej wątków - i niejedna tajemnica.

Tak jest od samego początku, od otwierającego tom, nigdy nie publikowanego wiersza "Do Heloizy". To wiersz miłosny, a ściślej, by sięgnąć po słowa poety - "pożegnanie po trzech latach wielkiego szczęścia". Miał się pierwotnie znaleźć w tomie "Nieobjęta ziemia", powstałym, jak dziś wiemy, pod znakiem tej właśnie miłości. Heloiza i tutaj, i w książce Franaszka pozostaje jednak, na własne życzenie, anonimowa.

Fascynująca jest "Powieść o poezji", skomponowana wedle pomysłu Wojciecha Karpińskiego z listów Miłosza, Jeleńskiego, Aleksandra Wata i Jana Brzękowskiego. To historia powstawania francuskiej "Antologii poezji polskiej", której pomysłodawcą i redaktorem był Jeleński. Korespondencja w jej sprawie trwała trzy lata, a rezultat - tom opublikowany w 1965 roku przez wydawnictwo Seuil - do dzisiaj budzi podziw. Poznanie kulisów jej powstania ten podziw jeszcze zwiększa: dla starań Jeleńskiego o pozyskanie do współpracy wybitnych poetów francuskich, przede wszystkim zaś dla pełnego pasji i pietyzmu zaangażowania w sprawę zarówno redaktora, jak i wspierających go poetów.

Pamiętamy wiersz Miłosza "Do Tadeusza Różewicza, poety", powitanie współbrata w poetyckiej konfraterni. Tutaj też jest powitanie "nowego poety polskiego": szkic o Mironie Białoszewskim, opublikowany jesienią 1956 r. w "Kulturze". Jest świadectwo przyjaźni z Józefem Wittlinem i z Josifem Brodskim, a także świadectwo troski Miłosza o spuściznę Aleksandra Wata, zwłaszcza o jego "pamiętnik mówiony".

Uważność, jaką Miłosz okazywał innym, bywała równoważona działaniami jego z kolei przyjaciół. Czytamy więc o "spisku" Aleksandra Schenkera i ks. Józefa Sadzika zawiązanym w połowie lat 70., który doprowadził do opublikowania zbioru wierszy Miłosza w amerykańskim Ann Arbor (Giedroyc "Wierszy zebranych" wydać nie chciał, podobnie zresztą jak "Mojego wieku" Wata...). Także - o staraniach Jeleńskiego, by wydany już po Noblu francuski wybór wierszy Miłosza przybrał postać możliwie najdoskonalszą. Sporą niespodzianką jest wreszcie udostępniony przez Renatę Gorczyńską - autorkę świetnych rozmów z Miłoszem - zapis nowojorskiego spotkania ze stycznia 1984 r., podczas którego Gorczyńska, Miłosz i Jan Kott zadawali 90-letniemu wówczas Wacławowi Solskiemu pytania na temat jego młodzieńczej działalności rewolucyjnej i akcesu do komunizmu, z którym zresztą zerwał już w latach 20.

"Ale książki będą na półkach, dobrze urodzone, / Z ludzi, choć też z jasności, wysokości" - wiersz, który powtórnie tu cytuję, książkę zamyka. Bowiem i on miał pierwodruk na łamach "Zeszytów Literackich"... (Zeszyty Literackie, Warszawa 2011, ss. 252.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2011