Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nasz Pan zaprasza nas do życia w uniżeniu – do postawy sługi (przy czym grecki tekst Jana jest o wiele mocniejszy – pada w nim słowo doulos, to znaczy „niewolnik”) oraz postawy posłańca (grec. apostolos; niektórzy tłumaczą: „ambasador”), czyli osoby, której całe znaczenie i powaga są niemal jedynie odbiciem tego, kto jej udzielił mandatu.
Niewolnik i posłaniec – czy to jest dla nas, dzisiaj, atrakcyjny pomysł? Na miarę naszych aspiracji? Ambicji? Kompetencji? I czy to jest wszystko, co Jezus ma nam do zaproponowania?!
Nie! Kiedy próbuje wytłumaczyć Dwunastu swoje intencje i ich najgłębsze uzasadnienie, mówi tak: „Nie mówię o was wszystkich. Ja wiem, kogo wybrałem; lecz trzeba, aby się wypełniło Pismo: »Kto ze Mną spożywa chleb, ten podniósł na Mnie swoją piętę«” (J 13, 18).
Trzeba iść za tym cytatem i sięgnąć do jego źródła. Jest nim Psalm 41 – zapis modlitwy człowieka przechodzącego ciężką chorobę, a z nią, jeszcze cięższą, samotność: opuścili go wszyscy; nieprzyjaciele czekają na jego śmierć; odwiedzają go jedynie dwulicowi sąsiedzi, którzy usta mają pełne równie gładkich, co pustych frazesów; za to w sercach kryją złość. Psalmisty nie dziwi postawa tych, którzy go nienawidzą („obmyślają moją zgubę”); jego prawdziwy ból i zaskoczenie oddaje werset dziesiąty: „Nawet mój przyjaciel, któremu ufałem i który chleb mój jadł, podniósł na mnie piętę”. To właśnie ten werset przytacza Jezus.
Jakby chciał powiedzieć: „potrzebuję Was do misji jako niewolników i posłańców, ale dla Mnie zawsze wpierw pozostajecie przyjaciółmi”. To jest wasza pierwsza tożsamość. To jest godność, która Was definiuje w moich oczach: przyjaciele!
To właśnie – jak mi się wydaje – stanowi prawdziwy klucz do przeczytania interesującej nas perykopy: Jezus nie szuka przecież niewolników dla Siebie. Sam – z wyboru – jest Niewolnikiem (zapłacono za Niego cenę niewolnika: 30 srebrników; umrze śmiercią niewolnika: na krzyżu). I nigdy nikogo w ten sposób nie traktuje. Jezus szuka przyjaciół, którzy – w imię przyjaźni właśnie – potrafią wejść w Jego misję. Misję, której nie można wykonać inaczej niż w duchu pokory.
Ten, kto odkrył zaoferowaną mu przez Jezusa przyjaźń, nie zżyma się na żadne uniżenie. Jest jak święty Augustyn, który w „Wyznaniach” mówi do Jezusa: „Ty możesz nazwać mnie swoim przyjacielem; ja wiem, że jestem twoim sługą”. ©