2012: rok Syrii

Syria: obok wyborów prezydenckich w USA i Rosji (i rosyjskiego "przebudzenia"), obok ciągu dalszego kryzysu finansowo-gospodarczego na Zachodzie, obok eksperymentu, jakim jest polityczna przebudowa Egiptu, Tunezji i Libii - to Syria będzie w 2012 r. jednym z głównych punktów zapalnych świata.

03.01.2012

Czyta się kilka minut

Od 10 miesięcy kraj ten jest w stanie permanentnej rewolucji. To, co zaczęło się od pokojowych protestów na fali "Arabskiej Wiosny", miejscami przerodziło się już w zbrojne powstanie - jako reakcja na okrucieństwo "szwadronów śmierci" prezydenta Baszara Al-Assada (ich bilans to według ONZ ponad 5 tys. zabitych; z tendencją rosnącą, bo codziennie ginie kilkanaście osób). Zwłaszcza w półtoramilionowym mieście Homs, "stolicy" rewolty, niektóre dzielnice to - jak donoszą nieliczni zachodni reporterzy - "wolne strefy", bronione przez ochotnicze milicje. Ale większość kraju pozostaje pod kontrolą Assada: dyktator jest zbyt silny i zdeterminowany, by mogli go obalić nieliczni zbrojni buntownicy - albo pokojowe demonstracje, nawet liczne; tylko w miniony piątek w wielu miastach demonstrowało pół miliona ludzi. Jednak Assad jest zarazem za słaby, by mógł zdławić tę "pełzającą" rewoltę. Choć nie ma powrotu do stanu sprzed marca 2011 r., to nie wiadomo, jak długo może trwać obecny pat - i ile jeszcze ofiar "wytrzyma" społeczność międzynarodowa, w tym Liga Arabska, której "misję obserwacyjną" Assad w końcu wpuścił.

Syria to nie Libia: tu międzynarodowa interwencja nie wchodzi w grę, a wpływy USA i Europy są więcej niż skromne. I nie chodzi nawet o polityczną wolę (czy jej brak). Wszelkie scenariusze na przyszłość Syrii - nadal z Assadem bądź po jego upadku - to zgadywanka. Syria to koktajl religijno-etniczny; lojalności grupowe bardziej przypominają tu Liban niż Libię. A przede wszystkim: o ile Libia leży na uboczu świata arabskiego, o tyle Syria jest w centrum blis­kowschodniego kotła, gdzie lokalne potęgi (Turcja, Izrael, Iran, Arabia Saudyjska) gotowe są rozgrywać swe interesy, jeśli trzeba będzie, "do ostatniego Syryjczyka". Również dlatego stawką jest tu nie tylko przyszłość Syrii i Syryjczyków, ale i Bliskiego Wschodu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2012