Zmiana

Czy Owidiusz może mieć coś wspólnego z kampanią wyborczą? Oczywiście. Otóż kampania wyborcza to jest taki dziwny okres, w którym kandydat na naszych oczach się zmienia.

25.05.2010

Czyta się kilka minut

Robi to stopniowo, i wtedy jest to mniej rażące, albo z dnia na dzień, i wtedy jest to bardzo śmieszne. Np. taki kandydat ma sąsiada, którego bardzo nie lubi. Mówi o nim najgorsze rzeczy, a jeśli ktoś inny jest dla niego uprzejmy, to on go uważa za zdrajcę. I nagle, na samym początku kampanii, on do tego znienawidzonego sąsiada pisze czuły list i odczytuje go publicznie. Taka bardzo głęboka zmiana nazywa się metamorfozą. A kto napisał słynne dzieło "Metamorfozy"? Owidiusz! Voilá!

Ludzkość

W związku z katastrofą 10 kwietnia dziennikarze często wzywali do redakcji lub do studia przedstawicieli władzy i członków komisji, aby ich surowo i dokładnie przesłuchać. Używali przy tym bardzo często zwrotu "ludzie chcą to wiedzieć" albo "ludzie muszą to wiedzieć".

Jacy ludzie? Rozmawiałam z cząstką moich znajomych (ponad 30 osób) i oni stwierdzili, że ani nie chcą, ani nie muszą. Wolą, żeby badania prowadzono spokojnie, dokładnie i bez nacisków.

Może by więc słowo "ludzie" dziennikarze zastąpili zaimkiem "ja"? Ja chcę, ja muszę. A gdyby odmówili, to może pójść w odwrotnym kierunku? Słowo "ludzie" zastąpić słowem "ludzkość". Ludzkość domaga się dokładnej godziny katastrofy. Ludzkość uważa, że zamiast tej komisji należy powołać inną komisję. Itd.

Ludzkość to brzmi dumnie, a poza tym nie można sprawdzić, kto to.

Nurt

Jest wtorek 18 maja, godzina 9.30. W telewizji podają wiadomości z zalewanej powodzią południowej Polski, przerywane blokami reklam. Dowiadujemy się, że woda przerwała wały koło Myślenic, że jedna pani odkryła zupę w proszku o niebiańskim smaku, że właśnie ewakuowano szkołę i internat głuchoniemych dzieci, a inna pani ma brzuch jak balon, ale na szczęście ma również pigułki X, które likwidują wzdęcia.

Zawsze tak było na świecie, że radość sąsiadowała z rozpaczą, że ktoś odprowadzał kogoś najbliższego na cmentarz, a parę ulic dalej odbywało się wesele. Ale nowiny były rzadsze i trudniej dostępne, a między nimi płynął czas nieśpieszny i majestatyczny. Dziś wszystko jest bardziej nachalne, bezwzględne, brutalniejsze i równoczesne.

Patrzę na ten nasz nowy świat - tysiące małych strumyczków zlewających się w jeden rwący nurt wsysający w siebie wszystkie napotkane kałuże - i zaczynam się go trochę bać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2010