Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Robi to stopniowo, i wtedy jest to mniej rażące, albo z dnia na dzień, i wtedy jest to bardzo śmieszne. Np. taki kandydat ma sąsiada, którego bardzo nie lubi. Mówi o nim najgorsze rzeczy, a jeśli ktoś inny jest dla niego uprzejmy, to on go uważa za zdrajcę. I nagle, na samym początku kampanii, on do tego znienawidzonego sąsiada pisze czuły list i odczytuje go publicznie. Taka bardzo głęboka zmiana nazywa się metamorfozą. A kto napisał słynne dzieło "Metamorfozy"? Owidiusz! Voilá!
Ludzkość
W związku z katastrofą 10 kwietnia dziennikarze często wzywali do redakcji lub do studia przedstawicieli władzy i członków komisji, aby ich surowo i dokładnie przesłuchać. Używali przy tym bardzo często zwrotu "ludzie chcą to wiedzieć" albo "ludzie muszą to wiedzieć".
Jacy ludzie? Rozmawiałam z cząstką moich znajomych (ponad 30 osób) i oni stwierdzili, że ani nie chcą, ani nie muszą. Wolą, żeby badania prowadzono spokojnie, dokładnie i bez nacisków.
Może by więc słowo "ludzie" dziennikarze zastąpili zaimkiem "ja"? Ja chcę, ja muszę. A gdyby odmówili, to może pójść w odwrotnym kierunku? Słowo "ludzie" zastąpić słowem "ludzkość". Ludzkość domaga się dokładnej godziny katastrofy. Ludzkość uważa, że zamiast tej komisji należy powołać inną komisję. Itd.
Ludzkość to brzmi dumnie, a poza tym nie można sprawdzić, kto to.
Nurt
Jest wtorek 18 maja, godzina 9.30. W telewizji podają wiadomości z zalewanej powodzią południowej Polski, przerywane blokami reklam. Dowiadujemy się, że woda przerwała wały koło Myślenic, że jedna pani odkryła zupę w proszku o niebiańskim smaku, że właśnie ewakuowano szkołę i internat głuchoniemych dzieci, a inna pani ma brzuch jak balon, ale na szczęście ma również pigułki X, które likwidują wzdęcia.
Zawsze tak było na świecie, że radość sąsiadowała z rozpaczą, że ktoś odprowadzał kogoś najbliższego na cmentarz, a parę ulic dalej odbywało się wesele. Ale nowiny były rzadsze i trudniej dostępne, a między nimi płynął czas nieśpieszny i majestatyczny. Dziś wszystko jest bardziej nachalne, bezwzględne, brutalniejsze i równoczesne.
Patrzę na ten nasz nowy świat - tysiące małych strumyczków zlewających się w jeden rwący nurt wsysający w siebie wszystkie napotkane kałuże - i zaczynam się go trochę bać.