Zgiełk rzeczy

Deyan Sudjic, Język rzeczy. Współczesne przedmioty noszą gen autodestrukcji. Nikt nie powie: „Synu, ten smartfon jest w naszej rodzinie od pokoleń”.

21.10.2013

Czyta się kilka minut

Forma rzeczy mówi o ekonomii i technologii, o aspiracjach jednostek i lękach społeczeństw. Dzisiejsze przedmioty nie potrafią milczeć. Każdy gadżet próbuje skupić naszą uwagę, manipulować uczuciami, walczyć o minuty sławy.

Nie jestem tak zwanym „fanem dizajnu”, nie bywam w sklepach Muji, ale i tak podoba mi się ta książka. Szczególnie fragment na początku, kiedy autor pisze o zakupie nowego laptopa. Deyan Sudjic zasłynął jako krytyk, kurator wystaw, wykładowca i dyrektor Design Museum w Londynie. Zna na pamięć wszystkie chwyty użyte przez projektantów Apple’a. Mimo to, kiedy opisuje swój nabytek, w jego słowach czujemy radość pięciolatka wyciągającego prezent spod choinki.
Narodziny Wenus
Długo opowiada o sklepie, w którym wybrał sobie zabawkę, tłumaczy, dlaczego zdecydował się na model z czarną obudową, wspomina problemy z poprzednim komputerem. Wreszcie wydobywa laptop z pianki (sformułowanie, które przywodzi na myśl narodziny Wenus)... A w sekundę później zaczyna narzekać. Odkrywa, że na czarnym plastiku zostają ślady palców. W ujęciu Sudjica brzmi to bardziej dramatycznie: „odciski moich palców zaczęły wypalać na jego nieskończenie delikatnym wykończeniu nieusuwalne ślady”. Poza tym stary zasilacz, kupiony za ileś tam funtów, nie pasuje do nowego gniazdka, a co gorsza – firma Apple do czarnego komputera dodała komplet obelżywie białych kabli! Cóż, niektórzy z nas nigdy nie zrozumieją tego problemu. Dla innych takie niechlujstwo producenta będzie trudne do zniesienia – jak kamyk w bucie, jak okruch na prześcieradle, jak Piotr Kraśko w telewizorze.
Jednak prawdziwa przyczyna narzekań leży gdzie indziej: rozpakowany komputer traci niebiańską czystość, zostaje nieodwracalnie zbrukany. Panel dotykowy niemal natychmiast pokrywa się „warstewką tłuszczu”, a na ekranie osiadają „włosy i łupież”. W perspektywie widać postępującą degradację, wytarte klawisze i ostateczną awarię płyty graficznej lub dysku...
Oto cecha współczesnych przedmiotów: starzeją się szybko i bez godności, niczym hitlerowcy w finałowej scenie „Poszukiwaczy zaginionej Arki”. To prawda, niektórzy użytkownicy próbują walczyć z duchem epoki, latami używają jakiejś poobijanej, zlepionej przylepcem nokii. Jednak na dłuższą metę bunt nie ma sensu. Współczesne przedmioty noszą gen autodestrukcji. Nikt nie powie: „Synu, ten smartfon jest w naszej rodzinie od pokoleń”.
Nawiasem mówiąc, oryginalne wydanie „Języka rzeczy” ukazało się w 2008 r. Apple od dawna nie produkuje czarnych laptopów. I w ogóle, laptopy są passé.
Prorocy i cwaniacy
Krytyczny opis czarnego macbooka jest punktem wyjścia do krótkiej historii dizajnu. Sudjic cofa się do czasów Williama Morrisa, pierwszego projektanta w nowoczesnym znaczeniu tego słowa. Paradoks polega na tym, że dzieje wzornictwa przemysłowego zaczynają się od XIX-wiecznego artysty, odrzucającego rewolucję przemysłową. „Był nie tylko rewolucyjnym socjalistą, ale i projektantem tapet, co wydaje się połączeniem wymyślonym przez jakiegoś satyryka” – zauważa autor. Według Morrisa przedmioty zawdzięczały swoje piękno radości i trudowi pracy, a samo projektowanie było zajęciem głęboko etycznym.
Kilkadziesiąt lat później Raymond Loewy udowodnił, że dizajn służy przede wszystkim do zaklinania słupków sprzedaży. Przy okazji został gwiazdorem: 31 października 1949 r. jego portret trafił na okładkę magazynu „Time” (znaki szczególne: wąsik à la Clark Gable oraz aureola z lewitujących lokomotyw, statków i kuchenek). Sudjic nie zapomina podkreślić, że tę promocję załatwił Loewy’emu specjalnie wynajęty konsultant od reklamy.
Przez półtora wieku projektowaniem trudnili się mędrcy i szarlatani, moraliści i biznesmeni. A także społecznicy, dla których dizajn był służbą publiczną, podobną do działalności instytutów higieny czy zdrowego żywienia (takich nam brakuje najbardziej). Dzięki ich pracy, zazwyczaj anonimowej, przedmioty stawały się lepsze, wygodniejsze, a czasem po prostu – piękne.
Trzeba dodać, że Sudjic jest błyskotliwie zgryźliwym krytykiem (określenie, za pomocą którego sam scharakteryzował Adolfa Loosa). Na przykład osiągnięcia Philippe’a Starcka, twórcy słynnego wyciskacza do cytryn, podsumowuje tak: „Można by mu nawet wybaczyć bezgraniczny egotyzm, gdyby nie to, że utorował drogę pokoleniu przekonanemu, że jedyne, czego trzeba, by stać się geniuszem dizajnu, to ego i rozpasane gadulstwo”.
Gadulstwo przedmiotów
Książka nosi podtytuł „W jaki sposób przedmioty nas uwodzą?”, co brzmi jak slogan z reklamy szamponu. Polski wydawca posunął się nawet dalej, drukując na okładce ironiczne noty, w których zachwala „wydłużony format, minimalistyczny projekt. Wyraźne nawiązanie do estetyki produktów luksusowych (...) I ten kolor: kiedy ostatnio widzieliście w księgarni pomarańczową książkę?”.
No właśnie. W świecie szybkiej wymiany dóbr projektowanie jest przede wszystkim narzędziem marketingu. „Dizajn stał się dziś cynicznym niekiedy procesem zmieniania przedmiotów, które niegdyś były poważne i bezpretensjonalne (...) w zabawki dla dorosłych, schlebiające naszym fantazjom o sobie samych, bezwzględnie wykorzystujące naszą chęć płacenia za to, by przedmioty, które posiadamy, bawiły nas i prawiły nam komplementy” – oskarża krytyk.
Nie zawsze tak bywało. Dieter Rams, jeden z bohaterów potraktowanych przez Sudjica bez ironii, twierdził, że przedmiot powinien być jak angielski kamerdyner: powściągliwy, prawie niewidoczny i zawsze gotów do usług. I rzeczywiście, golarki, radia i budziki, które w latach 60. i 70. Rams wymyślał dla koncernu Brauna, odznaczały się prostotą, funkcjonalnością i precyzją wykonania. Roztaczały aurę zdrowego rozsądku i trwałości. Dzisiejsze przedmioty nie potrafią milczeć. Zamiast małomównych kamerdynerów mamy tłum krzykliwych celebrytów. Zabawne, że oszczędne formy stworzone przez Ramsa wróciły do łask, znów inspirują projektantów Apple’a. Jednak solenność pierwowzoru ustąpiła miejsca wizualnemu szpanerstwu. Teraz nawet prostota musi olśniewać. Pozbawiony śrubek, otworów i klawiszy iPad sprawia wrażenie wytworu jakiejś obcej i wyższej cywilizacji, niczym monolit z „Odysei kosmicznej”.
Deyan Sudjic z równym wigorem opowiada o sklepach IKEA, jak o meblach Chippendale’a. A także o pistolecie Walther PP, samochodzie Renault Twingo czy helikopterze Bell. Pisze o sprzętach uznanych za dzieła sztuki. Szuka obiektów, które najdłużej opierają się działaniu czasu. Poświęca rozdziały luksusowi (obietnicy trwania) i modzie (obietnicy wiecznej zmiany).
Forma przedmiotów mówi o ekonomii i technologii, o aspiracjach jednostek i lękach społeczeństw. Jednak inteligentna i złośliwa książka Sudjica każe pomyśleć, że przedmioty wyrażają także stosunek do upływającego czasu. Nawet jeśli nie używamy macbooka.
***
Kilka lat temu przeczytałem artykuł o największym kontenerowcu świata. Na początku grudnia okręt przywozi do Anglii ładunek chińskich zabawek. Po Nowym Roku wraca do Chin z ładowniami pełnymi śmieci. Dwie strony medalu – dizajn i odpadki. Razem składają się na obraz naszej cywilizacji.

Deyan Sudjic, Język rzeczy. Dizajn i luksus, moda i sztuka. W jaki sposób przedmioty nas uwodzą?, przeł. Adam Puchejda, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2013

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1972 roku. Grafik z wykształcenia, eseista i autor książek dla dzieci. Laureat Nagrody Literackiej „Nike” za książkę „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” (2018) oraz Paszportu Polityki w kategorii literatura (2017). Przez wiele lat autor cotygodniowych… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2013