Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Okazuje się, że wodniczka przyciąga też uwagę angielskiego Królewskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Nic dziwnego - Anglicy osuszyli, co tylko dało się osuszyć, zmeliorowali bagienka i rzeczułki, więc wodniczka jest tam równie rzadka jak zmiana na królewskim tronie. Pomni swoich doświadczeń, chcą do 2010 r. wykupić prawie 1000 ha biebrzańskich rozlewisk, gdzie jeden z najrzadszych ptaszków śpiewających Europy wyprowadza lęgi. Terenem będzie się opiekować Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków.
Odczuwam wstyd, myśląc o tej informacji. Wstydzę się, bo za ochronę tzw. dziedzictwa w moim kraju zabierają się obcokrajowcy. Oni już wiedzą, że prostowanie rzek i intensyfikacja rolnictwa na zdrowie przyrodzie nie wychodzą. U nas jeszcze są to pomysły egzotyczne. Kochani Anglicy! Czy moglibyście wykupić od górali tatrzańskie lasy? A może Puszczę Białowieską, gdzie robią na potęgę starodrzew? A otulinę Ojcowskiego Parku Narodowego, zabudowywaną kolejnymi domami? Czy moglibyście ochronić przed zniszczeniem krajobrazy Suwalszczyzny, Mazury, Gorce, Bieszczady? Wszystkie te miejsca, gdzie w imię rozwoju postępuje dewastacja przyrody? Służę listą życzeń. Z miesiąca na miesiąc dłuższą.