Zapaszki

Myślę o tym, jak pachną poszczególne pory roku. Przywołując w wyobraźni wiosnę, czuję kwitnące drzewa, latem koszone łąki, jesienią butwiejące liście. A zimą? No wiadomo – spaleniznę.

02.12.2019

Czyta się kilka minut

Odkąd sięgam pamięcią, kiedy tylko w powietrzu czuć było ten specyficzny nieco dymny zapach, mówiło się zawsze: czuć zimą!

Gdy byłam mała, dymny zapaszek niosący się znad pobliskich familoków i osiedli domków jednorodzinnych oznaczał ekscytację: pachnie zimą, czyli już zaraz koniec obmierzłej jesieni i pluchy, już zaraz mrozik, śnieg, święta, choinka i prezenty. Można wyjąć schowane na pawlaczu od ubiegłego roku zapomniane już czapki i szaliki, pomyśleć o sankach na górce pod domem, o nartach w Szczyrku i tych wszystkich przyjemnościach, które niosła nam pachnąca dymkiem zima. I w końcu przychodziła, sypiąc obficie śniegiem, który potem jedliśmy w ferworze zabawy. Zwieszała z dachów sople, które lizaliśmy udając, że to lody.

Kto wówczas mógł w ogóle przypuszczać, że wielogodzinne zabawy na czarniawym nieco śniegu to jednak nie „samo zdrowie”, a raczej przeciwnie? Że równie dobrze moglibyśmy jeść kanapki ze smarem albo kąpać się w Rawie na odcinku katowickim?

Kiedy myślę o tym, co przyjęłam do organizmu przez lata ekspozycji na zanieczyszczenie powietrza, jakie na Śląsku w latach 80. i 90. musiałoby najpewniej rozsadzać dzisiejsze narzędzia pomiaru, od razu zaczynam się gorzej czuć. Przypominam sobie wszystkie te niekończące się zapalenia górnych dróg oddechowych, wlokące się miesiącami upor­czywe kaszelki, zaskakujące wiosną katary sienne, królicze oczy schnące w kącikach i od razu włączam w pokoju moich dzieci oczyszczacz powietrza, który ponoć ma wciągać cały warszawski syf w swe filtry. Ale szczerze wątpię, że wciągnie.

Piszę te słowa w piątek – gdy z placu Bankowego pod Pałac Prezydencki w Warszawie rusza kolejny protest Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Oni – w przeciwieństwie do nas w ich wieku – już wiedzą, że jest dramatycznie źle i że to właściwie tylko nasza wina. Może jednak nie wiedzą tego politycy opozycji – niektórzy europosłowie z PO, którzy zagłosowali właśnie przeciw rezolucji Parlamentu Europejskiego ogłaszającej „klimatyczny stan wyjątkowy”, ramię w ramię z czyniącymi sobie wciąż ziemię poddaną kolegami z PiS albo wstrzymali się od głosu (chociaż jednocześnie, jak zapewnili, popierają osiągnięcie neutralności klimatycznej Europy do 2050 r. i głosowali za inną rezolucją w tej sprawie).

Może po prostu lubią ten zimowy aromacik spalenizny? Może też im się kojarzy głównie z choinką i karpiem w galarecie? Może akurat szczęśliwie w ich rodzinach nikt nie cierpi z powodu zanieczyszczenia powietrza, a – przyznajmy to – odległy geograficznie problem topnienia lodowców stanowi ma dla nich mniejsze znaczenie niż doraźne interesy?

W wydanej niedawno książce „Smog. Diesle, kopciuchy, kominy, czyli dlaczego w Polsce nie da się oddychać” Jakub Chełmiński w przystępny, rzetelny i klarowny sposób tłumaczy czytelnikom, o co właściwie chodzi z tym zanieczyszczeniem. Pisze na przykład, że lekarze z całego świata łączą zanieczyszczenie powietrza z coraz bardziej powszechnymi alergiami. „Profesor Mieczysław Obtułowicz, nestor polskiej alergologii, na początku dwudziestego wieku pisał o alergii i astmie jako o rzadko występujących problemach. Minęło ledwie sto lat i są one już powszechne. (...) To, czym oddychamy na co dzień, ma wpływ na to, w jakim stanie jest błona śluzowa naszego układu oddechowego. Zanieczyszczenie powietrza powoduje, że tworzy się w nim permanentny stan zapalny. Organizm reaguje na substancje dostające się do niego wraz z powietrzem i broni się przed nimi. Jeśli pyłek trawy trafia na błonę śluzową zmienioną zapalnie, jest opacznie interpretowany przez układ immunologiczny jako silniejszy bodziec, niż nim jest w rzeczywistości. Co więcej pyłek traw w mieście ma na sobie powbijane szkodliwe substancje: tlenki azotu, siarki, węglowodory aromatyczne. Jest jak granat wybuchający na błonie śluzowej i stymuluje układ immunologiczny do silniejszej obrony” – powiada cytowany w książce Piotr Dąbrowiecki, lekarz alergolog, prezes Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i Przewlekłą Obturacyjną Chorobę Płuc.

A przecież polski smog to tylko jeden z wielu problemów wynikających z krótkowzroczności ludzi. Dzieciaki drące się teraz pod Pałacem Prezydenckim w przeciwieństwie do mojego pokolenia mogą nam, dorosłym, powiedzieć: oszukaliście nas, dziady! Moi rodzice wypuszczając nas w XX wieku na „świeże powietrze” nie wiedzieli, jak bardzo dużą krzywdę nam wyrządzają. Dziś trudno udawać, że się nie wie. No, chyba że się jest politykiem i ma się moc sprawczą, by wszystko zmienić. Więc może pierwszą zmianą powinna być zmiana tych pachnących nieświeżo polityków. OK, boomers? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2019