Zanim tyrani staną przed Sądem Ostatecznym

Jeszcze kilkanaście lat temu trudno byłoby wyobrazić sobie list gończy za urzędującym prezydentem. Utopijna niegdyś idea międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości na naszych oczach przekształca się w mechanizm funkcjonujący, nawet jeśli nadal niedoskonały.

03.11.2009

Czyta się kilka minut

Ruszający właśnie przed haskim Trybunałem Karnym dla byłej Jugosławii proces Radowana Karadzicia - przywódcy bośniackich Serbów z czasów wojny na Bałkanach w pierwszej połowie lat 90. - zwiastuje koniec pewnego etapu w dziejach międzynarodowej sprawiedliwości. Trybunał ten stał się w 1993 r. pierwszą - od czasu procesów w Norymberdze i Tokio - ponadnarodową instytucją, powołaną w celu osądzenia zbrodni wojennych. Wprawdzie jego narodziny były bardziej przejawem słabości niż siły społeczności międzynarodowej - bo zamiast powstrzymać zbrodnie w Bośni, Rada Bezpieczeństwa ONZ wolała ustanowić sąd nad ich sprawcami (podobnie Trybunał Karny dla Rwandy z 1994 r. był "zadośćuczynieniem" za niezdolność do zapobieżenia ludobójstwu). Ale sędziowie z Hagi zdołali wydać już 60 wyroków skazujących. Po procesie Karadzicia trybunał, w poczuciu dobrze wypełnionej misji, ma zostać rozwiązany.

***

Nie oznacza to końca ścigania zbrodniarzy. Przeciwnie. Sprawy ludobójstwa, zbrodni wojennych lub zbrodni przeciw ludzkości, którymi zajmowały się sądy powoływane ad hoc, będą coraz częściej trafiać do stałego Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK). Od 2002 r. wydał on 14 aktów oskarżenia. Pierwszy proces, przeciw kongijskiemu watażce Thomasowi Lubandze, zaczął się w styczniu tego roku. Trzech innych oskarżonych z Demokratycznej Republiki Konga, w tym były wiceprezydent Jean-Pierre Bemba, ma stanąć przed sądem w najbliższych tygodniach.

Można to uznać za słabe osiągnięcie jak na siedem lat działalności. Ale warto pamiętać, że MTK nie ma własnej policji i jego skuteczność zależy od współpracy rządów, a te często się do niej nie kwapią. Szereg kluczowych państw - USA, Rosja, Chiny, Indie, Izrael - nie przyjęło statutu Trybunału, bo ich politycy obawiają się, że trafią do Hagi w roli oskarżonych. MTK bowiem - i jest to jego słabość - nie może występować przeciw państwom, które go nie uznały, chyba że za zgodą Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ponadto Rada może zablokować każde jego dochodzenie, co oznacza bezkarność pięciu jej stałych członków (i ich sojuszników). Oskarżenie Chin za Tybet, Rosji za Czeczenię czy USA za Irak jest niewykonalne.

W tej sytuacji Trybunał nie mógł uniknąć zarzutu stronniczości. Wszystkie jego dotychczasowe śledztwa dotyczą Afryki. Tłumaczenie, że na tym kontynencie toczy się ostatnio najwięcej wojen (MTK nie może się zajmować sprawami sprzed 2002 r.), to tylko pół prawdy. Drugie pół brzmi: są to konflikty lokalne, ich sprawcy nie mają potężnych protektorów i łatwo ich aresztować, gdy utracą władzę. Ale to, że nie da się sądzić wszystkich, nie znaczy, że nie należy sądzić nikogo.

Trybunał próbuje stąpać po coraz ryzykowniejszych polach minowych. Obecnie rozpatruje oskarżenia o zbrodnie w Afganistanie, Kolumbii, Wybrzeżu Kości Słoniowej, Kenii, Palestynie i Gruzji. Bada nie tylko zasadność podejrzeń, ale też granice swego mandatu i szanse powodzenia. Czy da się ukrócić bezkarność żołnierzy izraelskich? Czy warto prowadzić dochodzenie przeciw Afgańczykom, skoro nie można dobrać się do skóry siłom NATO? I czy działania Trybunału nie zaszkodzą pokojowi?

Jak poważny jest ostatni problem, pokazuje sprawa Sudanu. W lipcu 2008 r. MTK oskarżył sudańskiego prezydenta Omara al-Baszira o zbrodnie wojenne w Darfurze i wkrótce wydał nakaz aresztowania. Mimo że więzienie al-Baszirowi nie grozi, o ile nie zechce np. udać się w podróż do Europy, i tak było to wielkie osiągnięcie: po raz pierwszy w historii coś podobnego spotkało urzędującą głowę państwa. Gdy rozwścieczony al-Baszir wyrzucił urzędników ONZ i zagroził, że nie siądzie już do żadnych rokowań, na Trybunał posypały się zarzuty, że "szkodzi procesowi pokojowemu". Zwolennicy MTK odpowiadali, że proces pokojowy w Sudanie i tak był fikcją, a wiszące nad głową prezydenta oskarżenie można wykorzystać jako kartę przetargową. I czy możliwy jest trwały pokój bez sprawiedliwości?

Nie w dzisiejszym klimacie. Kolejne państwa i ich zrzeszenia, jak Unia Afrykańska czy Organizacja Państw Amerykańskich, na wyścigi wyciągają z szaf "szkielety" i rachunki krzywd. Powołują własne trybunały i komisje prawdy, odwołują amnestie wymuszone przez członków dawnych reżimów, wzywają byłych prominentów do sądów. I nie jest ważne, czy robią to zachęcone przykładem MTK, czy w obawie przed nim. Już nikt - poza najsilniejszymi - nie czuje się bezkarny. Żaden tyran nie może liczyć, że spędzi spokojną emeryturę w zaprzyjaźnionym państwie, ciesząc się zagrabionym bogactwem. Czasy się zmieniły.

***

Szacuje się, że w XX wieku w konfliktach zginęło 235 mln ludzi, z czego 115 mln z rąk własnych rządów. Nie dało się sprawiedliwie osądzić Stalina, Hitlera, Mao, Pol Pota, Ceauşescu, Idi Amina... Ale już ich XXI-wieczni następcy, jeśli się pojawią, zanim staną przed Sądem Ostatecznym, będą musieli się liczyć z sądem międzynarodowym. I jest nadzieja, że niektórzy z nich, patrząc na upadek Karadzicia i jemu podobnych, zrezygnują choć z części swych morderczych zamiarów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2009