Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Członkowie i członkinie Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego napisali do Jarosława Gowina list, w którym zwracają uwagę na unikalny charakter polskiego kulturoznawstwa, zakorzenionego w dziedzictwie rodzimej humanistyki, a także na potrzebę istnienia odrębnej nauki zajmującej się kulturą. „Uszanowanie autonomii dyscypliny, a przede wszystkim zrozumienie znaczenia naszych poszukiwań badawczych oraz programów edukacyjnych może (…) okazać się ważne także dla interesów państwa”. Do wicepremiera napisał również prof. Ryszard Nycz. Co ciekawe, pokazuje on, że kulturoznawstwo powinno być bliskie też konserwatystom jako dyscyplina zajmująca się w sposób „całościowy oraz integralny polską kulturą narodową, w jej historycznych oraz współczesnych przejawach”.
Choć kulturoznawstwo znajdowało się czasem na celowniku prawicy (jako rzekomo skażone lewicową ideologią) i liberałów (mit o niedostosowaniu do rynku pracy), to warto podkreślić, że planowana zmiana nie oznacza likwidacji kulturoznawstwa jako kierunku studiów. Badacze zajmujący się kulturą otrzymywaliby natomiast doktoraty i habilitacje w innych dyscyplinach – filologii, socjologii, antropologii, historii sztuki itp. Tak było do niedawna – pierwsze doktoraty z kulturoznawstwa przyznano 10 lat temu.
Zawężenie listy ma przeciwdziałać rozdrobnieniu nauki i służyć interdyscyplinarności. Z tym że akurat w tym przypadku może być przeciwskuteczne. Pod wspólnym parasolem kulturoznawstwa w moim macierzystym Instytucie Kultury Polskiej spotykają się badacze teatru, filmu, kultury staropolskiej i współczesnych miast. Po zmianie każdy z nich reprezentowałby inną dyscyplinę, co z czasem może oznaczać np. ubieganie się o granty przed różnymi komisjami i konieczność wyboru węższej specjalizacji. ©