Zamykacze wystaw

Komu zależy na cenzurowaniu sztuki? Komentarz Piotra Kosiewskiego

09.06.2015

Czyta się kilka minut

Praca Ireny Kalickiej z cyklu Koń jaki jest każdy widzi / Galeria F.A.I.T
Praca Ireny Kalickiej z cyklu Koń jaki jest każdy widzi / Galeria F.A.I.T

W ostatnich latach politycy i urzędnicy jakby stali się mniej aktywni. Nie próbowali przesadnie wpływać na to, co można było zobaczyć w galeriach. Nie było chętnych na poprawianie „niesłusznych” dzieł, jak pamiętnej rzeźby „La nona ora” Maurizio Cattelana, czy do biegania z szablą po wystawienniczych salach. Burzliwe lata przełomu XX i XXI wieku wydawały się odległą przeszłością. Niesłusznie.

Przed kilkoma dniami ujawniono, że w ostatniej chwili wycofano się z zaprezentowania „Ostatniej Wieczerzy” Macieja Świeszewskiego w polskim pawilonie na EXPO w Mediolanie. Była to decyzja Ministerstwa Gospodarki odpowiadającego za polski pawilon. Uznano, że obraz – nagrodzony przez Episkopat Polski – może urazić uczucia religijne. Z kolei w ostatnich dniach maja uczestnicy przygotowywanego przez Fundację Kultura dla Tolerancji Trans*Festiwalu zorganizowali burdę na otwarciu wystawy „Koń jaki jest każdy widzi” Ireny Kalickiej w krakowskiej galerii F.A.I.T. Chcieli doprowadzić do usunięcia z wystawy prac uznanych przez nich za rasistowskie (wcześniej z programu Festiwalu wykreślona została sama wystawa).

Zaskakujący był pomysł pokazania na EXPO tego olbrzymiego (5 na 9 metrów) i dość osobliwego obrazu, w którym artysta w roli apostołów zgromadzonych w Wieczerniku obsadził gdańską elitę. Można zastanawiać się, jaki ma on związek z problematyką samej wystawy, organizowanej w tym roku pod hasłem „Wyżywienie planety, energia dla życia”. Podobnie, można się spierać o fotografie Kalickiej przedstawiające osoby pomalowane na czarno (podobny typu makijażu, tzw. Blackface, stosowano niegdyś w teatrze i kinie dla przestawienia osób czarnych, które nie mogły same występować w spektaklach czy filmach).

Oba przypadki są bardzo różne. Łączy je jednak jedno: znalazły się osoby, które zamiast dyskusji o tych dziełach zdecydowały się na użycie siły. W przypadku Kalickiej fizycznej, uznając zapewne, że same mogą decydować, co jest słuszne moralnie, a co powinno zostać zakazane. W przypadku Świeszewskiego – co jest znacznie groźniejsze – politycznej, by uchronić innych przed domniemaną urazą. Antyrasistowscy aktywiści i ministerialni urzędnicy raczyli zapomnieć, że istotą demokracji jest dyskusja. Jest w niej miejsce na spór czy protest, ale nie na cezurę. Niezależnie od celów przyświecających tym, którzy po nią sięgają.

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2015