Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W ostatnich latach politycy i urzędnicy jakby stali się mniej aktywni. Nie próbowali przesadnie wpływać na to, co można było zobaczyć w galeriach. Nie było chętnych na poprawianie „niesłusznych” dzieł, jak pamiętnej rzeźby „La nona ora” Maurizio Cattelana, czy do biegania z szablą po wystawienniczych salach. Burzliwe lata przełomu XX i XXI wieku wydawały się odległą przeszłością. Niesłusznie.
Przed kilkoma dniami ujawniono, że w ostatniej chwili wycofano się z zaprezentowania „Ostatniej Wieczerzy” Macieja Świeszewskiego w polskim pawilonie na EXPO w Mediolanie. Była to decyzja Ministerstwa Gospodarki odpowiadającego za polski pawilon. Uznano, że obraz – nagrodzony przez Episkopat Polski – może urazić uczucia religijne. Z kolei w ostatnich dniach maja uczestnicy przygotowywanego przez Fundację Kultura dla Tolerancji Trans*Festiwalu zorganizowali burdę na otwarciu wystawy „Koń jaki jest każdy widzi” Ireny Kalickiej w krakowskiej galerii F.A.I.T. Chcieli doprowadzić do usunięcia z wystawy prac uznanych przez nich za rasistowskie (wcześniej z programu Festiwalu wykreślona została sama wystawa).
Zaskakujący był pomysł pokazania na EXPO tego olbrzymiego (5 na 9 metrów) i dość osobliwego obrazu, w którym artysta w roli apostołów zgromadzonych w Wieczerniku obsadził gdańską elitę. Można zastanawiać się, jaki ma on związek z problematyką samej wystawy, organizowanej w tym roku pod hasłem „Wyżywienie planety, energia dla życia”. Podobnie, można się spierać o fotografie Kalickiej przedstawiające osoby pomalowane na czarno (podobny typu makijażu, tzw. Blackface, stosowano niegdyś w teatrze i kinie dla przestawienia osób czarnych, które nie mogły same występować w spektaklach czy filmach).
Oba przypadki są bardzo różne. Łączy je jednak jedno: znalazły się osoby, które zamiast dyskusji o tych dziełach zdecydowały się na użycie siły. W przypadku Kalickiej fizycznej, uznając zapewne, że same mogą decydować, co jest słuszne moralnie, a co powinno zostać zakazane. W przypadku Świeszewskiego – co jest znacznie groźniejsze – politycznej, by uchronić innych przed domniemaną urazą. Antyrasistowscy aktywiści i ministerialni urzędnicy raczyli zapomnieć, że istotą demokracji jest dyskusja. Jest w niej miejsce na spór czy protest, ale nie na cezurę. Niezależnie od celów przyświecających tym, którzy po nią sięgają.